REKLAMA

Pobiegliśmy w półmaratonie warszawskim i mówimy, jak było. Na uszach mieliśmy wyjątkowe słuchawki

Lokowanie produktu: HUAWEI

Trzech redaktorów, trzy różne doświadczenia, jeden bieg. Dla jednego to był debiut, dla drugiego powrót po dekadzie przerwy, a dla trzeciego – niedoszły start przerwany przez chorobę. Ale każdy z nas coś z tego półmaratonu wyniósł. Pokonaliśmy trasę, własne słabości, a przede wszystkim udowodniliśmy, że warto wyznaczać sobie cele i do nich dążyć. Oto jak wyglądał nasz bieg oraz jak pomagała nam w tym technologia – na trasie i poza nią. 

Pobiegliśmy w półmaratonie warszawskim i mówimy, jak było. Na uszach mieliśmy wyjątkowe słuchawki
REKLAMA

Karol Kopańko: Mój pierwszy półmaraton uważam za zakończony sukcesem! 

Wyobraźcie sobie: słoneczna pogoda, tłumy kibiców zagrzewających do walki i trasa wiodąca przez najbardziej charakterystyczne punkty stolicy – trudno o lepszy scenariusz debiutu na tym dystansie!

Szczególnie dla kogoś takiego jak ja, kto palmę na rondzie de Gaulle'a, Stare Miasto czy majestatyczny Stadion Narodowy widział ostatnio sześć lat temu. Warszawa przywitała mnie swoim najlepszym obliczem, a ja odwdzięczyłem się solidnym tempem.

REKLAMA

Najbardziej urzekający był ten niesamowity duch walki, który unosił się nad tysiącami biegaczy zgromadzonych na starcie w niedzielne przedpołudnie. Strategia była prosta – zająć miejsce w odpowiedniej strefie czasowej i dzielić trud pokonywania kolejnych kilometrów z ludźmi biegnącymi podobnym tempem.

Technologia na trasie – mój osobisty asystent

W kontrolowaniu wysiłku nieoceniony okazał się zegarek Huawei Watch GT5 Pro, który sparowałem bezpośrednio ze słuchawkami. Dzięki temu co kilometr otrzymywałem precyzyjne informacje o tempie i tętnie – kluczowe dane dla kogoś, kto wcześniej nie przekraczał bariery 10 kilometrów na zawodach!

Mój plan był jasny – utrzymać tempo 4:30 na kilometr i nie popełnić klasycznego błędu debiutanta, czyli nie "spalić się" w pierwszej części dystansu. Dodatkowo pilnowałem, by tętno oscylowało między 150 a 160 uderzeń na minutę, co pozwalało mi nawet swobodnie komentować przebieg biegu do kamery smartfona.

Rytmiczne uderzenia stóp współbiegaczy idealnie komponowały się z playlistą, którą wcześniej wgrałem do pamięci zegarka i odtwarzałem na słuchawkach Huawei FreeArc. Po tym biegu jestem już absolutnie pewien, że te słuchawki zostaną moim stałym biegowym kompanem. Są niezwykle komfortowe podczas długodystansowych wyzwań – lekkie, nie obcierają uszu i oferują idealny balans między dźwiękami otoczenia a motywującą muzyką. Mogłem jednocześnie chłonąć atmosferę wydarzenia i podrywać tempo w rytm ulubionych utworów.

Sprawdzone przez Spider's Web
Huawei
Kup HUAWEI FreeArc z rabatem 100 zł
Huawei

Finisz i co dalej?

Przekroczenie linii mety wywołało we mnie mieszankę ogromnej ulgi i... natychmiastowego apetytu na więcej! Czas 1:34 to dopiero początek mojej półmaratońskiej przygody. Już teraz wiem, że to nie jest moje ostatnie słowo w tej kwestii!

Pierwszy półmaraton pokazał mi, że odpowiednie przygotowanie, strategia i technologia mogą zamienić 21,0975 kilometra w pasjonującą przygodę zamiast męczarni. Teraz już z niecierpliwością wypatruję kolejnych startów, bo biegowy bakcyl zadomowił się we mnie na dobre. A może następnym razem zamierzę się na pełny maraton?

Grzegorz Karczmarz: Zrobiłem to znowu!

Jestem zadowolony, że po 10 latach przerwy od startów, znowu udało mi się przebiec taki dystans. Nie byłem pewien, że to się uda. Dobrze przewidywałem, że raczej nie zdołam zmieścić się w czasie poniżej 2 godzin, mimo że mój rekord to 1 godzina i 43 minuty. Zbyt wiele czasu minęło od ostatniego startu w półmaratonie, a mój reżim treningowy nie był specjalnie restrykcyjny.

Dobiegłem w 2 godziny 20 minut, czyli prawie 40 minut wolniej w stosunku do czasu osiągniętego dekadę temu. Nic nie zastąpi dobrego przygotowania do biegu, a w tym elemencie trochę zawiodłem.

Nie będę oszukiwał, to była walka i to od samego początku biegu. Właściwie każdy kilometr i każdy krok był wyzwaniem. Czułem się zmęczony już w trakcie pierwszych kilometrów, mimo że nie forsowałem tempa. W okolicy 7. km miałem już dość, dlatego nie był to dla mnie wyścig z czasem, to było ćwiczenie silnej woli. Chciałem wytrwać i ciągle biec, a nie iść, mimo że nie był to bieg szybki. I to mi się udało. Przyczyną tej ciężkości w biegu pewnie były zbyt krótkie i zbyt słabe przygotowania, może też źle rozegrany ostatni tydzień przed biegiem, w trakcie którego nie zostawiłem sobie zbyt wiele czasu na regenerację. Cieszę się, że się udało oraz wyciągam wnioski.

Dostałem cenną lekcję, że ogólna sprawność fizyczna nie musi przekładać się na dobry wynik czasowy w półmaratonie, a samo ukończenie biegu też nie będzie proste. Do następnego biegu będę przygotowywał się dłużej i rozsądniej, bo raczej będą następne.Tym bardziej że w przygotowaniach zyskałem dobrego pomocnika w postaci doskonałych słuchawek biegowych, które podobnie jak u Karola, u mnie również się sprawdziły.

Biegłem w słuchawkach HUAWEI FreeArc

W trakcie biegu nie poruszyły się ani o jeden milimetr i to odróżnia je od wszystkich moich poprzednich słuchawek. Mogłem zapomnieć, że mam je na sobie. Otwarta konstrukcja sprawiła, że cały czas słuchałem ułożonej na bieg playlisty i nie byłem odizolowany od otoczenia. Chłonąłem atmosferę biegu, która była niesamowita i dodawała skrzydeł, nie bojąc się, że słuchawka wypadnie.

Sprawdzone przez Spider's Web
Huawei
Kup HUAWEI FreeArc z rabatem 100 zł
Huawei

Bieg miał znakomitą oprawę. Kibice to najlepsza jego część. Każda tabliczka "moja piątka daje siłę", "pain is temporary, strava is forever" i wszystkie dzieci przybijające piątkę biegaczom na trasie, dawały mnóstwo pozytywnej energii. Atmosfera była świetna, a gdyby wszyscy ludzie byli na co dzień tak przyjaźnie usposobieni, jak przed, w trakcie i po biegu, świat byłby lepszym miejscem. Polecam udział każdemu, oczywiście po solidnym przygotowaniu.

Oliwier Nytko: Plan był dobry. Wyszło gorzej

Plan był ambitny – stanąć po biegu razem z Grześkiem oraz Karolem, porozmawiać i odpocząć. Pamiętam, jak pełen determinacji pisałem o Biegu na Piątkę i byłem gotów przełamać marazm po wcześniejszych chorobach i wrócić do regularnej aktywności. Te przygotowania, choć momentami diabelsko trudne po długiej przerwie, naprawdę zaczęły przynosić efekty.

Czułem, że wracam na właściwe tory, że kondycja powoli rośnie, a każdy kolejny trening budował nie tylko formę, ale i pewność siebie przed warszawskim startem.

Ten koktajl treningowy, o którym wspominałem – poranna kalistenika, trochę ciężarów, joga dla rozciągnięcia i uspokojenia głowy, no i oczywiście bieganie – naprawdę działał. Regularność była kluczem. Chłopaki mieli okazję przetestować HUAWEI FreeArc na biegu, a dla mnie były niezawodnym kompanem w trakcie przygotowań. Podobnie jak moje stare, białe pchełki, łączą się idealnie z iPhone'em: wyjmuję je z etui, zakładam na ucho i już działają, co oszczędzało trochę nerwów przed samym wyjściem. A w trakcie treningów? Tu pokazały swoją prawdziwą siłę. Ich otwarta konstrukcja to był strzał w dziesiątkę, zwłaszcza podczas biegania po mieście! Słyszałem nadjeżdżające samochody, rowerzystów czy innych biegaczy, dzięki czemu czułem się po prostu bezpieczniej, nie będąc całkowicie odciętym od otoczenia. Dodatkowo nie musiałem się martwić o baterię, co było sporym komfortem w porównaniu do starych słuchawek.

Sprawdzone przez Spider's Web
Huawei
Kup HUAWEI FreeArc z rabatem 100 zł
Huawei

Niestety, życie napisało inny scenariusz, i to dosłownie na ostatniej prostej przed startem

Zamiast finiszować z przygotowaniami, finiszowałem z zapasem chusteczek. Jedna choroba płynnie przeszła w drugą, a potem w trzecią, tworząc absurdalny maraton bólu gardła, który ostatecznie przerodził się w gorączkę. Organizm, który tak dzielnie znosił marcowe treningi, tym razem powiedział głośne "stop" i odmówił współpracy w najmniej odpowiednim momencie. Cały wysiłek ostatnich tygodni, przynajmniej pod kątem startu w Warszawie, poszedł na marne.

REKLAMA

Więc kiedy Grzesiek i Karol walczyli na trasie półmaratonu, ja walczyłem z termometrem i stertą leków. Nie ukrywam, jest w tym spora dawka frustracji. Patrzenie, jak ucieka cel, na który ciężko pracowałem, nigdy nie jest przyjemne. Zwłaszcza gdy czułeś, że jesteś na dobrej drodze, że forma rośnie, a motywacja jest na wysokim poziomie. Sport bywa jednak nieprzewidywalny i tym razem to zdrowie wystawiło mi czerwoną kartkę tuż przed metą przygotowań.

Ale wiecie co? To nie oznacza poddania się. Jasne, "piątka" w Warszawie przeszła mi koło nosa, ale to nie koniec mojej walki o powrót do formy i biegania. Jak tylko stanę na nogi i lekarz da zielone światło, pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będzie prosty bieg na 5 kilometrów – tym razem lokalnie, tutaj w Tarnowie. Co prawda, zabraknie kibiców, świetnej strefy Huawei i tej wyjątkowej atmosfery wielkiego biegu. Ale to będzie mój osobisty test, dowód na to, że choroba mnie spowolniła, ale nie zatrzymała na stałe.

Bo w tym wszystkim nie chodzi tylko o medale czy oficjalne uczestnictwo w konkretnym biegu. Chodzi o samą walkę, o proces, o pokonywanie własnych słabości – zarówno tych fizycznych, jak i tych związanych z chorobą czy brakiem motywacji.

Sprawdź teraz: wyjatkowe słuchawki HUAWEI FreeArc.

REKLAMA
Lokowanie produktu: HUAWEI
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-30T16:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-03-30T06:53:00+02:00
Aktualizacja: 2025-03-29T16:53:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA