REKLAMA

Chciałem zrobić w ogrodzie kino letnie. Teraz planuję wywalić z domu telewizor

Telewizor w domu musi być i tyle - a przynajmniej tak myślałem do tej pory. Nieopatrznie postanowiłem jednak wypożyczyć na testy ultra-przenośny projektor i choć początkowo cel zabawy był kompletnie inny, to na samym końcu zacząłem kwestionować, czy ten wielki czarny prostokąt, stojący na stałe w salonie i zajmujący miejsce, jest mi w ogóle potrzebny.

Chciałem zrobić w ogrodzie kino letnie. Teraz planuję wywalić z domu telewizor
REKLAMA

Od razu może przy tym podkreślę kilka faktów:

REKLAMA

Nebula Mars 3 Air jest nie tylko projektorem przenośnym, ale też stosunkowo tanim.

 class="wp-image-5001611"

Jego obecna cena wynosi mniej niż 2500 zł, co oznacza, że jest o ładnych kilkaset złotych tańszy np. od Samsunga Freestyle drugiej generacji. Jest też stworzony z myślą o przenośności, co oznacza - jeśli chodzi o mniej przyjemne rzeczy - że nie jest to uniwersalna maszyna absolutnie do wszystkiego, która poradzi sobie w każdych warunkach, każdym pomieszczeniu, przy każdych treściach i możemy do niego podpiąć wszystko, co tylko chcemy. Z drugiej strony - konstrukcja na szczęście ma masę zalet, a nie tylko generuje ograniczenia, ale do tego przejdziemy za chwilę.

Biorąc więc pod uwagę specyfikę produktu, nie należy się spodziewać porażających parametrów - i tak też jest w rzeczywistości. Jasność maksymalna wynosi 400 nitów i dodatkowo osiągniemy ją wyłącznie w jednym, specjalnym trybie, który niespecjalnie nadaje się do konsumpcji ogólnie pojętych treści rozrywkowych (strasznie żółtawe/zielonkawe zabarwienie). Rozdzielczość? 1080p i ani piksela więcej. Złącza? Jedno HDMI, jedno wyjście audio, jedno USB i to by było na tyle:

 class="wp-image-5001608"

Do tego na pokładzie mamy jeszcze czterordzeniowy procesor, 2 GB RAM, 16 GB wbudowanej pamięci, Bluetooth 5.1 i łączność WiFi (5 i 2,4 GHz), a wszystkim zarządza system Google TV. Raczej nie porywa to na pierwszy rzut oka, ale na szczęście:

Tak, Nebula Mars 3 Air jest naprawdę przenośnym sprzętem.

 class="wp-image-5001617"

Całość ma masę 1,7 kg oraz wymiary 17,8 x 12,2 x 13,3 cm, a do tego bardzo wygodną rączkę, która sprawia, że możemy sobie Mars 3 Pro zatargać wszędzie tam, gdzie tylko zechcemy, a jeśli zabierzemy projektor ze sobą np. na wakacje pod namiotem - nie zajmie nam zbyt wiele miejsca. Nie testowałem wprawdzie, jak wędruje się z nim w plecaku, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę - może potrenować na 3 małych butelkach wody mineralnej. Tak - to tyle.

Oczywiście nie zabrakło tutaj też gwintu statywowego, trybów pracy przystosowanych do tego, jak ustawimy projektor (przód, tył, sufit przód, sufit tył), automatycznej korekty geometrii (która i tak niestety przeważnie wymaga ręcznej korekty dla uzyskania najlepszego efektu) oraz - chyba jednego z moich ulubionych dodatków - tj. wbudowanych głośników.

Tak, ten projektor to wszystko, co niezbędne, żeby zrobić sobie kino domowe albo plenerowe.

Przynajmniej pomijając to, na czym ten obraz będziemy wyświetlać. Jeśli bowiem chodzi o głośniki (2x8 W), to nawet pomijając oznaczenie "Dolby Sound", grają po prostu bardzo dobrze i do tego - zaskakująco głośno. Do tego stopnia głośno, że oglądając wieczorem film w ogrodzie, na raczej spokojnym osiedlu, musiałem dość regularnie zmniejszać głośność, żeby nie robić zamieszania i nie zwracać na siebie za bardzo uwagi.

Co prowadzi niestety do pierwszej wady tego projektora.

Oj, nie polubiłem się z tym pilotem.

 class="wp-image-5001623"

Przy użytku domowym nie miałem z nim większych problemów. Jest lekki, stosunkowo wygodny, do tego wszystkie najważniejsze elementy mają swoje osobne ikonki i przyciski. Mógłbym może tylko trochę ponarzekać na to, że najwyraźniej cztery rdzenie - a przynajmniej te konkretne cztery rdzenie - plus 2 GB RAM to trochę za mało, żeby Google TV działało idealnie płynnie, ale nie to zaszło mi akurat najbardziej za skórę.

Zrobił to natomiast fakt, że podczas nocnych seansów na dworze wcale nie było tak łatwo odkryć, który przycisk jest który. Z czasem bym się pewnie tego nauczył, ale początkowo zdecydowanie potrzebowałem podświetlenia i to podświetlenie wprawdzie było, ale... bardzo krótko. Najwyraźniej nie był to tylko mój problem, bo w którejś aktualizacji pojawiła się informacja o tym, że można teraz wydłużyć czas podświetlenia pilota, ale i tak niewiele to dało. Ostatecznie, zanim nauczyłem się, co gdzie jest, wspomagałem się... latarką z telefonu.

Na szczęście sama obsługa, konfiguracja i przygotowanie do sensu to banał.

 class="wp-image-5001626"
Ok, ten ekran był trochę pognieciony, ale w niczym to nie przeszkadzało.

Ok, Google TV nie stanie się raczej moim ulubionym systemem telewizyjnym, ale nie zmienia to faktu, że niemal wszystko jest tutaj banalnie łatwe do zrobienia - dopóki nie zaczniemy szukać bardziej zaawansowanych opcji, które potrafią być zaskakująco mocno zakopane w ustawieniach, których i tak - w przypadku tego projektora - zbyt wiele nie ma.

Dobra wiadomość jest natomiast taka, że na pokładzie znajdziemy od razu m.in. aplikacje do Netflixa, YouTube'a, Prime Video i wbudowanego Chromecasta, więc ze znalezieniem źródła treści nie będziemy mieć najmniejszego problemu. Przyznaję się zresztą, że - biorąc pod uwagę specyfikę produktu - przeważnie korzystałem z opcji castowania treści z telefonu, bo tak w warunkach plenerowych było po prostu najłatwiej.

 class="wp-image-5001629"

Właściwie to mogę napisać, że jeśli chodzi o ogólne przygotowanie Mars 3 Air do seansu, to łatwiej już nie może być. Owszem, automatyczna korekta geometrii nie zawsze działa idealnie i momentami zdecydowanie wymaga ręcznej ingerencji, ale w wielu przypadkach cały proces wyglądał tak:

  1. ustaw projektor na statywie,
  2. włącz projektor,
  3. wybierz na telefonie treści, które chcesz oglądać,
  4. zacznij oglądać.

Obraz jest (do tego z automatu ostry), głośniki są, wszystko działa. Zdecydowanie więcej czasu zajmowało mi zawsze wytarganie na dwór ekranu do projekcji i ustawienie go tak, żeby dało się przed nim wygodnie usiąść.

Gdybym miał się na tym etapie do czegoś przyczepić, to może jeszcze do tego, że automatyczna korekta geometrii, a właściwie mechanizm jej aktywowania, jest niesamowicie czuła. Wystarczy lekko poruszyć projektorem, np. żeby lepiej "trafić" w ekran (nawet mimo tego, że teoretycznie nie trzeba tego robić, według instrukcji) i już cały proces zaczyna się od nowa. Można to oczywiście zmienić w ustawieniach (wliczając czułość aktywacji), ale domyślne ustawienia - przy których pewnie zostanie masa użytkowników - odrobinę drażnią.

W kwestii przygotowania do seansu mogę też podpowiedzieć, że statyw w jakiejś formie raczej będzie wam potrzebny. Poza mocowaniem statywowym Mars 3 Air nie oferuje żadnego wbudowanego mechanizmu "podstawkowego", więc albo stawiamy go na płasko, albo na statywie, albo trzeba będzie pod którąś jego część coś podłożyć.

Żeby jednak nie było tak smutno - właściwie niezależnie od warunków, wentylator w Mars 3 Air pracuje naprawdę cicho. Nie miałem większych problemów, żeby zupełnie zapomnieć o jego istnieniu i podczas oglądania filmów w domu, i na dworze.

Dobra, czas oglądać.

 class="wp-image-5001638"

I czas na napisanie tego, czego pewnie wszyscy się spodziewali. Tak, to bardzo mocno przenośny projekt i tak, nie jest przesadnie jasny. Maksymalne 400 lumenów może komuś niewiele mówić, ale przekładając to na język ludzki - jeśli kupicie ten projektor, i dodatkowo planujecie używać go głównie w trybie akumulatorowym (bo i do tego został stworzony), będziecie potrzebowali zaciemnionego pomieszczenia. Najlepiej mocno zaciemnionego, szczególnie jeśli planujecie wykorzystać jego pełny potencjał powierzchniowy (150 cali przy 4 m odległości projektora od ekranu). O oglądaniu wideo w środku dnia czy w bardzo jasny wieczór na dworze - lepiej zapomnijcie.

Późnym wieczorem albo w ciepłą, letnią noc (to były moje ulubione warunki do oglądania) sytuacja prezentuje się natomiast na szczęście zupełnie inaczej. Przede wszystkim - choć jestem przyzwyczajony do oglądania na co dzień treści w 4K, to... 1080p nie ma się co bać, bo rozmiar wyświetlanego obrazu (ok. 80-90 cali w moim przypadku) robi wystarczająco duże wrażenie, żeby nie przejmować się takimi - cóż - detalami. Biorąc pod uwagę warunki oglądania i frajdę, jaką daje oglądanie w takich warunkach - ostrość serwowana przez Mars 3 Air była absolutnie wystarczająca. Napisałbym nawet, że lepsza, niż mógłbym się spodziewać po takim zejściu z rozdzielczością w dół w stosunku do standardowych okoliczności.

 class="wp-image-5001635"

Co do kolorów i kontrastu - te pierwsze były... po prostu przyjemne. Odpowiednio nasycone, żeby czerpać przyjemność z oglądania, ale bez przesadnego podbijania i wyraźnego zafarbu w którymkolwiek z kierunków (z wyjątkiem trybu prezentacji/konferencji, czyli tego z najwyższym poziomem jasności). Szczególnie dobrze i "naturalnie" przygotowany jest tutaj standardowy tryb ustawień obrazu - w trybie filmowym wszystko robi się zdecydowanie cieplejsze, co - w zależności od rodzaju materiału - albo wybitnie pasuje, albo skłania nas do sięgnięcia po pilota lub do fizycznych przycisków na obudowie projektora.

Kontrast natomiast... nie zawsze był idealny. W "standardowo" jasnych scenach nie było to najmniejszym problemem, ale w przypadku ciemniejszych materiałów miało się wrażenie gubienia całkiem sporej liczby detali. Jeśli była to tylko krótka scena - nieprzesadnie to przeszkadzało. Jeśli większość filmu wyglądała w ten sposób - nie było to już aż tak przyjemne doświadczenie.

 class="wp-image-5001632"

Z drugiej strony - podejrzewam, że większość osób nie będzie korzystać z tego projektora dla niesamowicie wiernych doświadczeń reżysersko-montażowo-nie-wiem-jakich, a po prostu uruchomią sobie ten projektor w ogródku, kamerze czy gdzieś tam pod namiotami, jedząc chipsy i popijając seans colą albo piwem. I nie będzie im to tak bardzo przeszkadzać.

Trochę może natomiast przeszkadzać coś innego.

Wbudowany akumulator ma zapewnić teoretycznie do 2,5 godziny pracy na jednym ładowaniu, ale ani razu nie udało mi się uzyskać takiego wyniku, choć przyznam się - nieprzesadnie próbowałem, tym bardziej, że dość szybko zorientowałem się, że projektor w trybie akumulatorowym domyślnie przechodzi w tryb "Eco", który zdecydowanie jasnością nie porywa.

Ile więc można wyciągnąć z takiego małego sprzętu bez szukania zasilacza (inaczej niż nim nie naładujecie projektora)? Dwie godziny były w moim przypadku maksymalnym wynikiem, czasem nawet wychodziło trochę bliżej 1,5 godziny. Nie mam też wątpliwości, że przy ustawieniu absolutnie wszystkiego na absolutne maksimum, pewnie akumulator wyczerpałby się po godzinie.

Przyjąłbym jednak bezpieczne założenie, że - o ile nie przesadzimy z ustawieniami - około 90-minutowy film obejrzymy bez większego trudu.

Nebula Mars 3 Air - czy warto?

 class="wp-image-5001620"

Jeżeli ma to być projektor stacjonarny, którego nigdy nie ruszycie z miejsca albo przynajmniej z domu, planujecie podłączyć do niego i tak zewnętrzne głośniki i masę źródeł wideo - średnio. W sumie to nawet nie średnio, tylko kompletnie bez sensu.

Jeśli natomiast szukamy czegoś, co przede wszystkim będzie z nami jeździć - na biwaki, na urlopy, na wycieczki kamperem czy cokolwiek podobnego albo raz macie projektor w salonie, a raz w ogrodzie - o, to już zaczyna mieć sens. Mars 3 Air swoją mobilnością jest bowiem w stanie zaskarbić serca podróżujących użytkowników i przy okazji urzec absolutną prostotą obsługi - zaczynając od konfiguracji, a kończąc na czasie, który jest potrzebny, żeby zacząć coś oglądać. Tak, to się po prostu rozstawia, włącza i ogląda, a Google TV i wbudowane aplikacje chociażby do Netflixa tylko wszystko to ułatwiają.

Z drugiej strony - trzeba cały czas pamiętać o tym, że nie jest to najjaśniejszy projektor na świecie i zawsze trzeba będzie zadbać o odpowiednie warunki do oglądania. Ograniczona liczba portów (brak np. USB-C) też może niektórym doskwierać.

Gdyby ktoś więc szukał sprzętu, który będzie nieustannie krążył po różnych miejscach, a jednocześnie jest w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki oświetleniowe - na pewno nie będzie rozczarowany. Jeśli ktoś jednak szuka czegoś zdecydowanie bardziej stacjonarnego albo jeszcze bardziej uniwersalnego "warunkowo" - nie ten adres.

Sam teraz już jednak wiem, że przy przebudowie salonu nie będę już uwzględniał w nim szafki na telewizor. Zbyt wygodnie jest mieć opcję wyniesienia projektora na zewnątrz i konsumowania filmów właśnie tam. Czy wybór padnie akurat na Mars 3 Air? To akurat jeszcze się okaże, ale i tak to urządzenie trafia u mnie na listę sprzętów jak najbardziej branych pod uwagę.

Nebula Mars 3 Air - zalety:

  • fantastyczna przenośność i "wszystko w zestawie";
  • Google TV jest łatwe w obsłudze, a wszystko, czego potrzebujemy, jest na pokładzie;
  • dobrze działające "castowanie" treści na projektor;
  • dobre i głośne wbudowane głośniki;
  • kompletnie bezproblemowe działanie;
  • bardzo cichy wentylator;
  • dobra jakość obrazu, nawet pomimo tego, że to "tylko 1080p";
REKLAMA

Nebula Mars 3 Air - wady:

  • automatyczna korekta geometrii czasem jest raczej punktem wyjścia, a nie idealnym ustawieniem docelowym;
  • domyślna czułość aktywacji automatycznej korekty geometrii jest zbyt wysoka;
  • brak jakiejkolwiek "nóżki", żeby ustawić projektor np. na ziemi pod odpowiednim kątem;
  • jasność zdecydowanie nie wystarczy do tego, żeby zastąpić nam telewizor w każdych warunkach, na dworze też trzeba poczekać raczej co najmniej na "szarówę", a najlepiej na późny wieczór/noc;
  • przy "wyższych" ustawieniach jasności liczcie na maksymalnie 2 godziny oglądania;
  • wolałbym lepiej podświetlanego pilota;
  • nie naładujemy go niczym innym, niż dołączanym do zestawu zasilaczem.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA