Kultowy metalowy zespół wystąpi w Polsce. Nie chcą telefonów na koncercie
Przed wejściem na koncertową salę smartfony trzeba będzie schować w specjalnym etui. Ruch metalowców jest z jednej strony zrozumiały, ale sam przekonałem się o tym, że telefony w rękach fanów mają swoje korzyści.
Na krakowskim koncercie Nick Cave nie wytrzymał i zwrócił się do publiczności, która aparatami w telefonach nagrywała każdy ruch. Artysta dał fanom trzydzieści sekund na cykanie pamiątkowych fotek, pozując do nich, by wyszły w miarę naturalnie – jakby faktycznie zrobiono je podczas śpiewania. Chichotem losu jest to, że całe to zdarzenie rzecz jasna zostało nagrane i dzięki smartfonowi mamy dowód na to, że Nick Cave chciał mieć występ wolny od błysku fleszy.
Grupa Ghost nie chce tracić czasu na edukowanie publiki. W komunikacie organizatora czytamy, że koncert, który odbędzie się 10 maja 2025 r. w łódzkiej Atlas Arenie będzie wydarzeniem bez telefonów. „Oznacza to, że w trakcie koncertu korzystanie z telefonów komórkowych, aparatów czy urządzeń służących do rejestracji obrazu oraz dźwięku nie będzie możliwe” – czytamy.
Po przybyciu na miejsce wszystkie telefony zostaną zabezpieczone w indywidualnych etui Yondr, które zostaną odbezpieczone po zakończeniu wydarzenia. Goście pozostaną w posiadaniu swoich urządzeń przez cały czas trwania koncertu oraz będą mieli możliwość korzystania z telefonu tylko w wyznaczonych strefach w obiekcie. Wszystkie urządzenia zostaną ponownie zabezpieczone w etui Yondr przed powrotem na salę koncertową.
- wyjaśnia organizator.
Etui Yondr nie jest nowym rozwiązaniem. Niektórzy artyści korzystają z niego od lat. Graham Dugoni, CEO Yondra, twierdził, że jego firma swoją działalnością daje ludziom przestrzeń wolną od telefonów.
A co, jeżeli ktoś przemyci telefon i jego występek zostanie zauważony? Nagrywający czy cykający zdjęcia będzie wyproszony.
Organizator zdaje sobie sprawę, że dziś za pomocą telefonów nie tylko się nagrywa, ale też płaci. Dlatego zachęca gości do zabrania fizycznych kart płatniczych.
Dziękujemy za współpracę w zapewnieniu koncertu wolnego od telefonów komórkowych.
Trochę to rozumiem. Ale trochę też nie
Oglądając łódzki (wspaniały!) koncert Nicka Cave’a z trybun, nieco dziwiłem się, że osoby pod sceną niemal ciągle mają telefony skierowane w stronę muzyka. Artysta stale przebiegał obok nich, chwytał fanów za ręce, więc z jednej strony nie dziwi pokusa, żeby te momenty uchwycić, ale czy w takich momentach nie jest lepsze bycie tu i teraz? Przeżywanie, a nie skupianie się nad tym, czy film dobrze wyjdzie?
Mimo wszystko kiedyś miałem znacznie radykalniejsze stanowisko i domagałem się podobnych rozwiązań, które będą funkcjonować na koncercie grupy Ghost, na niemal każdym koncercie. Nieco zmieniłem zdanie po tym, gdy sam często wracałem do nagrań wykonanych przez innych fanów. Dzięki nim mogłem przypominać sobie koncert mojego ulubionego artysty, na którym byłem. Mało tego – mam dostęp do utworów zarejestrowanych w świetnej jakości, które wykonywane są np. na koncertach w Stanach Zjednoczonych.
Mam poczucie, że być może to będzie już jedyna forma obcowania z muzyką Morrisseya wykonywaną na żywo. Często odwołuje swoje koncerty, nie jest pupilkiem wydawców i zapewne organizatorów. Cieszę się więc tym, co jest i dziękuję każdemu, kto wrzuca nagrania do sieci
– pisałem po tym, gdy zmieniłem swoje nastawienie co do telefonów na sali koncertowej.
Rozumiem muzyków, którzy na scenie nie widzą fanów, a jedynie stale świecące się lampki. Nawet ci wypełniający olbrzymie hale czy stadiony pewnie chcą czuć jakiś kontakt z odbiorcą. Po to są właśnie koncerty.
Może więc przydałoby się rozwiązanie kompromisowe – nie można mieć telefonu na sali, ale za to po koncercie udostępnione zostanie nagranie audio i kilka fotek? Nie musi to być materiał prosto z konsolety – skoro fani zadowalają się nagraniami spod sceny, to przecież można byłoby gdzieś ustawić telefon, który nagrywałby występ. Mało tego, jako fanatyk Morrisseya sam zapłaciłbym za taki materiał. Może niekoniecznie cenę koncertowego DVD, zarejestrowanego z kilku kamer i w porządnej jakości, ale za mniejszą sumkę już byłoby to coś, co dałoby się zaakceptować.
Rozumiem, że nagrania z ręki też mają swoją wartość
Nie trzeba ich nawet nagrywać – można potem bliskim pokazywać, że „o, tu się stało”. Rozumiem też perspektywę artystów, którzy chcieliby nawiązać relację z widzami, bo przecież to jest zadaniem sztuki. Zamiast tego tworzy się bariera z telefonów.