Google Pixel 9 Pro to świetny smartfon, lecz do ideału trochę brakuje - recenzja
Przez ostatnie kilka tygodni miałem okazję obcować z najnowszym smartfonem Google Pixel 9 Pro. To świetny w każdym calu telefon, mimo że ma kilka "ale". Oto moje spostrzeżenia.
Google Pixel 9 Pro wbrew nazwie nie jest bezpośrednim następcą zeszłorocznego Pixela 8 Pro. Przeglądarkowy gigant technologiczny wykonał pewne zmiany w ofercie i można powiedzieć, że to coś, czego jeszcze nie było. W tym roku w portfolio Google mamy trzy telefony – podstawowego Pixela 9, Pixela 9 Pro XL (który jest następcą 8 Pro) oraz jego mniejszą wersję - Pixela 9 Pro, którym zajmujemy się w dzisiejszej recenzji.
9 Pro i 9 Pro XL to tożsame urządzenia, które różnią się od siebie przede wszystkim rozmiarem i kwestiami związanymi z baterią. Reszta jest niemalże identyczna. Google poszedł w ślady Apple’a i w mojej opinii był to świetny krok, tworząc dwie wersje ulepszonego modelu. Nie każdy potrzebuje bowiem patelni, a po prostu kompletnego i dobrze działającego telefonu.
Google Pixel 9 Pro. Na papierze wydaje się świetny
Zaczynając standardowo od specyfikacji, widać, że Google Pixel 9 Pro ma do pokazania wszystko, co najlepsze. Oto jak prezentują się możliwości techniczne smartfona:
- Procesor Google Tensor G4;
- 16 GB RAM LPDDR5, 128 GB wbudowanej pamięci na dane UFS 3.1;
- Ekran 6,3” OLED LTPO 1-120 Hz, rozdzielczość 2856 x 1280 pikseli, szkło Gorilla Glass Victus 2, 3000 nitów jasności szczytowej;
- Aparat główny: 50 Mpix, f/1.7, 1/1.31”, OIS;
- Aparat szeroki 48 Mpix, f/1.7, 123, 1/2,55”;
- Teleobiektyw peryskopowy 48 Mpix, f/2.8, 1/2,55”, OIS, 5-krotny zoom optyczny, 30-krotny cyfrowy;
- Aparat selfie 42 Mpix, f/2.2;
- Bateria 4700 mAh, ładowanie przewodowe 27 W, bezprzewodowe 21 W, bezprzewodowe zwrotne;
- WiFi 7, Bluetooth 5.3, NFC, USB-C 3.2, ultrasoniczny czytnik linii papilarnych, termometr, głośniki stereo;
- Android 14, obiecane 7 lat aktualizacji;
- IP68, dual SIM – nanoSIM, eSIM.
Cena w momencie publikacji wynosi 4949 zł za wersję 16/128 GB. Do 3 października obowiązuje jednak promocja, dzięki której w cenie niższego wariantu można nabyć wyższą wersją pamięciową 256 GB.
W pudełku sprzedażowym niestety nie znajdziemy ładowarki ani etui, a tylko kabel USB-C. Folię ochronną lub szkło hartowane również trzeba nabyć osobno.
Google Pixel 9 Pro świetnie wygląda i leży w dłoni. Czuć piniondz
Google Pixela 9 Pro nie można pomylić z żadnym innym smartfonem na Androidzie. Producent od lat stosuje stylistkę z horyzontalnie ustawioną wyspą na aparty z tyłu. We wcześniejszych trzech generacjach – Pixel 6, 7 i 8 wyspa zachodziła na obramowanie. W tym roku wygląda to trochę inaczej – wyspa po prostu wystaje z tylnej obudowy. Mnie się to podoba, ale jak mówi klasyk – o gustach się nie dyskutuje.
Podejrzewam, że i tak większość osób wrzuci telefon w etui ochronne (tak jak ja) i wówczas wystająca wyspa nie będzie się praktycznie w ogóle wyróżniać. W tegorocznych Pixelach Google postanowił zastosować spłaszczone, ścięte ramki niczym w iPhone’ach. Obramowanie jest lekko zakrzywione na tyle, przez co telefon pewnie leży w dłoni. Ramka została wykonana z niematowego aluminium (tak jak np. w iPhonie 14 Pro), a więc bardzo łapie wszelkie zabrudzenia i odciski.
Przyciski umieszczono na prawym boku urządzenia. Mają dość toporny klik. Przechodząc do panelu przedniego, widzimy tak naprawdę kopię większości telefonów z Androidem – chude, symetryczne ramki, płaski wyświetlacz wraz ze wcięciem na aparat przedni. Nic specjalnego. To bezpieczny kierunek, którym podążają praktycznie wszyscy producenci smartfonów. Wieje nudą, ale urządzeniu nie można odmówić elegancji.
Niemniej jednak czuć "piniondz" z każdej strony Pixela 9 Pro. Telefon jest po prostu bardzo dobrze wykonany. Obustronna tafla szkła, aluminium pomiędzy. Dobrze leży w dłoni – nie jest przesadnie ciężki, bo waży tylko 199 g, ale i jego wymiary 152,8 x 72 x 8,5 mm jak dla mnie wydają się idealne. Nie jestem fanem smartfonów z 6,1-calowymi ekranami. Preferuję większe urządzenia, takie jak iPhone 15 Plus z 6,7-calowm wyświetlaczem. Jednak Pixel 9 Pro dzięki 6,3-calowemu panelowi jest czymś pomiędzy. To taka przyjemna wartość, którą również Apple zastosował w tegorocznym iPhonie 16 Pro.
Ekran jest niezwykle jasny i to go wyróżnia
Producenci smartfonów lubią się chwalić, jakie to ich ekrany nie są jasne. Tyle że najczęściej podają wartości, które nijak mają się do rzeczywistości. Co z tego, że jakaś mała część ekranu potrafi osiągnąć kilka tysięcy nitów w kontrolowanych warunkach, jak w codziennym użytkowaniu przy ostrym słońcu ekran jest nieczytelny.
Specjalnie nie będę podawał wartości, którymi chwali się producent. Ale powiem, że Pixel 9 Pro ma najjaśniejszy ekran, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. Nie wykonywałem specjalistycznych pomiarów drogim sprzętem, ale po prostu korzystałem z telefonu w różnych warunkach oświetleniowych – także w ostrym słońcu, którego szczególnie nie brakowało w Berlinie podczas targów IFA 2024. Wówczas miałem do dyspozycji trzy smartfony – Pixela 9 Pro, Honora Magic V3 i mojego prywatnego iPhone’a 15 Plus.
Powiem wam, że jasność w smartfonie Google przebiła nawet iPhone’a. Mimo że nie jest to model z najwyższej półki, to wszystkie iPhone’y 15 cechują się tę samą jasnością – niezależnie czy mówimy o modelu 15, czy 15 Pro Max. To nie tak, że z iPhone’a nie da się korzystać w ostrym słońcu. Da się, tyle że w Pixelu ten aspekt wygląda dużo lepiej. Ekran na zewnątrz przy mocnym słońcu wygląda niemalże tak jak w budynku. Google wykonał kawał świetnej roboty, zamawiając i implementując najnowszy ekran OLED od Samsunga.
Do czego mogę się przyczepić (choć, nie uznawałbym tego aspektu za wadę), to fakt, że ekran ma trochę grube ramki. Jeśli miałbym przyrównać to do konkurencji, to grubość jest podobna do ekranów w iPhone’ach 14 Pro lub 15 (bez Pro). W iPhone’ach 15 Pro i 16 Pro obramowanie jest naprawdę chude, a tutaj to po prostu widać.
Nowy czytnik linii papilarnych, który jest świetny
Pozostając w tematyce ekranu, muszę podzielić się wrażeniami z nowości, która trafiła do serii Pixel 9, a mianowicie ultrasonicznego czytnika linii papilarnych. Dotychczas w smartfonach Google był dostępny optyczny czytnik, który zresztą trafia do większości smartfonów z Androidem. Optyczne czytniki wykorzystują światło – po przyłożeniu palca widzimy białe koło na ekranie. To dobra metoda sprawdzania tożsamości użytkownika – szybka, wygodna.
Tyle że ultrasoniczne czytniki są jeszcze szybsze i bardziej precyzyjne. Działa to w taki sposób, że do odblokowania telefonu potrzeba dosłownie muśnięcie opuszka palca w wyznaczoną część ekranu. W większości telefonów trzeba przytrzymać palec przez określony czas i nierzadko zdarzają się sytuacje, w których należy powtórzyć skanowanie.
Tutaj ten proces działa błyskawicznie. Podobnie to wygląda w topowych smartfonach Samsunga, który w serii Galaxy S począwszy od S20, stosuje tego typu czytniki. Mam nadzieję, że więcej producentów zdecyduje się implementować tego typu czytniki do swoich smartfonów.
Aparat jak w Pixelu – radzi sobie bardzo dobrze
Domeną smartfonów Google Pixel są naprawdę dobre możliwości fotograficzne. Co ciekawe, Pixel 9 Pro ma ten sam zestaw aparatów, co większy 9 Pro XL. Prezentuje się on tak:
- Główny 50 Mpix Samsung S5KGN5K, 1/1.3, f/1.68, OIS;
- Szeroki 48 Mpix, 1/2.55, f/1.7, zakres widzenia 123 stopni;
- Teleobiektyw peryskopowy 48 Mpix, 1/2.55, f/2,8, OIS;
- Aparat selfie 42 Mpix, f/2.2, pole widzenia 103 stopni.
Poniżej wklejam przykładowe zdjęcia wykonane w różnych warunkach fotograficznych:
Wydajność niby najlepsza, ale czegoś tu brakuje
Google Pixel 9 Pro działa na procesorze Google Tensor G4, który jest wsparty przez 16 GB pamięci operacyjnej LPDDR5 oraz w zależności od wersji 128 GB – 1 TB przestrzeni na dane UFS 3.1. Ja miałem okazję przetestować najniższy wariant pamięciowy 128 GB.
Ogólnie Google Pixel 9 Pro w codziennym użytkowaniu działa tak, jak powinniśmy tego oczekiwać po smartfonie za ok. 5000 zł. Podczas przeglądania internetu, korzystania z mediów społecznościowych czy przechodzenia między aplikacjami wszystko dzieje się natychmiastowo. Nie ma momentu, w którym Pixel 9 Pro zwalnia w typowym, mało wymagającym korzystaniu z telefonu.
Nie sztuka zrobić smartfona, który w takich zadaniach radzi sobie bardzo dobrze. W takich warunkach nawet tanie smartfony za kilkaset złotych, pokroju Nothing CMF Phone 1, nie mają sobie nic do zarzucenia. Tyle że zagłębiając się w szczegóły, widać, że dostajemy trochę mniej niż u konkurencji. Pixel 9 Pro ma pamięć UFS 3.1, która dzisiaj trafia do mocnych średniaków pokroju Redmi Note 13 Pro+. Większość najlepszych telefonów z Androidem z 2024 r. – np. Samsung Galaxy S24 Ultra, OnePlus 12, Xiaomi 14 ma pamięć UFS 4.0.
Wykonując testy syntetyczne, widać, że Pixel 9 Pro odstaje od konkurencji. W Geekbenchu 6 w teście CPU osiąga ok. 1950 punktów pojedynczego rdzenia i 4700 punktów w konfiguracji wielordzeniowej. W AnTuTu telefon może pochwalić się ok. 1 160 000 punktami. Konkurencja na Snapdragonie 8 Gen 3 osiąga znacznie lepsze wyniki – w AnTuTu zbliża się do pułapu 2 mln punktów, a w teście CPU Geekbench 6 - 2300/7000 punktów.
Wiem, testy syntetyczne często są niemiarodajne. No bo jeśli wszystko na co dzień działa w najlepszym porządku, to gdzie problem? Problem pojawia się podczas grania. W smartfonie tej klasy oczekiwalibyśmy, że uruchamiając dowolny tytuł, wydajność będzie najlepsza. Niestety, w Pixelu 9 Pro to tak nie wygląda.
Na smartfonie uruchomiłem kilka gier – m.in. Fortnite, League of Legends: Wild Rift, czy Genshin Impact. Nawet bez uruchamiania oprogramowania do mierzenia wydajności miałem wrażenie, że z wydajnością jest coś nie tak. Postanowiłem jednak włączyć program informujący o obecnej liczbie FPS. W trybie 60 kl./s i najwyższych nastawach graficznych w Genshin Impact średnia liczba ramek obrazowych wahała się w zakresie 40-50 w zależności od lokalizacji i tego, co się dzieje na ekranie. Nie było mowy o stałych 60 kl./s.
Wydajność porównałem z moim prywatnym iPhone 15 Plus, który obecnie jest znacznie tańszym smartfonem (kosztującym ok. 4000 zł). Urządzenie startowało z podobnego pułapu cenowego w ubiegłym roku, tyle że telefon już wtedy nie miał najwydajniejszego procesora. W telefonie drzemie układ A16, który zadebiutował z iPhone 14 Pro w 2022 r. Mówimy zatem o 2-letnim czipie, który bez problemu utrzymywał stałe 60 kl./s przy identycznych nastawach graficznych.
W innych grach – m.in. Fortnite wygląda to bardzo podobnie. Pixel 9 Pro ma problem utrzymać stałe 60 kl./s. Na papierku zatem mamy wysoką wydajność, w praktyce jednak czegoś brakuje. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy korzysta ze smartfona do gier. Jeśli nie gracie, to kupując Pixela 9 Pro, powinniście być zadowoleni. Jeśli dużo gracie, to raczej omijałbym Pixela szerokim łukiem. Nawet tańsze smartfony potrafią zapewnić taką samą wydajność.
Bateria. Na początku byłem rozczarowany, zmieniło się to z czasem
Google Pixel 9 Pro ma na pokładzie baterię 4700 mAh. Patrząc na to, że telefon ma ekran o przekątnej 6,3, to naprawdę dobra wartość. Wystarczy spojrzeć na Samsunga Galaxy S24, który przy 6,2-calowym panelu ma do dyspozycji akumulator 4000 mAh. Co ciekawe, zauważalnie większy Pixel 9 Pro XL z ekranem 6,8” został wyposażony w ogniwo 5060 mAh.
Smartfona otrzymałem na długo przed sklepową premierą i na początku czas pracy na baterii nie zachwycał. Przez czas testów telefon otrzymał kilka aktualizacji i z czasem to się zmieniło. Czas pracy na baterii po dłuższym czasie oceniam bardzo dobrze. Urządzenie bez problemu jest w stanie zapewnić cały dzień pracy na baterii w trybie mieszanym – przy użytkowaniu LTE i WiFi. Powiem więcej – przy średnio intensywnym użytkowaniu energia zostaje jeszcze na drugi dzień.
Jeśli korzystamy wyłącznie z łączności komórkowej, bez problemu można liczyć na cały dzień korzystania. Tyle że w takim trybie pod wieczór przyjdzie potrzeba doładowania telefonu. Google Pixel 9 Pro obsługuje 27-watowe ładowanie po kablu, 18-watowe ładowanie bezprzewodowe (wyłącznie z ładowarką Google) i bezprzewodowe ładowanie zwrotne. Energię w smartfonie uzupełniałem za pomocą 20-watowego zasilacza Apple. Naładowanie telefonu do pełna zajmowało ok. 1 godzinę 40 minut.
Ani to szybkie, ani wolne ładowanie. Powiedziałbym, że takie standardowe w świecie Apple'a, Samsunga i Google'a.
Oprogramowanie i sztuczna inteligencja
Google Pixel 9 Pro działa od wyciągnięcia z pudełka na systemie Android 14. Co ciekawe, ubiegłoroczne Pixele 8 również na premierę miały Androida 14. To dość kontrowersyjne, że kupując nowy telefon, mamy do dyspozycji ten sam system operacyjny. Taka kolej rzeczy wynika z pewnego faktu – premiera serii Pixel 8 odbyła się w październiku ubiegłego roku, a Pixel 9 zadebiutował w sierpniu.
Android 15 jeszcze nie został wydany, natomiast wydaje się, że Google chciał wydać swoje smartfony przed debiutem iPhone’a 16. To dość nietypowy ruch patrząc na to, że nowsze generacje smartfonów konkurencji z Androidem mają od wyciągnięcia z pudełka świeższy system.
Telefon ma jednak do dyspozycji kilka przydatnych wbudowanych funkcji. Moją uwagę zwróciła opcja nazwana "co jest grane", która rozpoznaje utwory odtwarzane w pobliżu. Można ją skonfigurować w taki sposób, że będzie automatycznie wykrywała piosenki, choć jest też opcja ustawienia skrótu na ekranie blokady, którego kliknięcie uruchamia mikrofon telefonu i na poczekaniu wyszukuje nazwy piosenki. Działa to zaskakująco bardzo dobrze. Mała, a przydatna rzecz.
Z drugiej strony w Pixelu 9 Pro znajdują się też przydatne opcje bazujące na sztucznej inteligencji. W głównej mierze znajdziemy je podczas edycji zdjęć – mamy m.in. magiczną gumkę, która usuwa niechciane przedmioty czy nawet postacie ze zdjęcia. Zapytacie się, jak to działa? Z zasady nieźle, a nawet dobrze. W wielu przypadkach zaskakująco adekwatnie.
Jest też ciekawa opcja reimagine, która potrafi zastąpić elementy na fotografii na inne. Spójrzcie tylko na mój taras i przerobione zdjęcie z basenem. Nie wygląda na coś, co stworzyłaby sztuczna inteligencja.
Google Pixel 9 Pro mimo wszystko mnie urzekł
Mogę śmiało powiedzieć, że Google Pixel 9 Pro to świetny smartfon. Urządzenie ma pewne braki - w głównej mierze w zakresie wydajności (obecność wolniejszej pamięci, wyniki w grach), cała reszta jednak jest w stanie to zrekompensować. Nie każdy bowiem korzysta z telefonu do grania.
Cała reszta - ekran, bateria, zestaw aparatów, wykonanie, czytnik linii papilarnych i ogólne odczucia z użytkowania stoją na najwyższym poziomie. Gdybym miał szukać zastępstwa dla mojego iPhone'a, to najprawdopodobniej byłyby to ten model. W moim odczuciu jest to telefon, z którego naprawdę wiele osób będzie zadowolona.
Jeśli szukacie telefonu do zdjęć, który jednocześnie nie jest patelnią, którą trudno jest utrzymać w dłoni, mogę wam śmiało polecić najnowszą propozycję Google'a.
Więcej podobnych artykułów znajdziesz na Spider's Web: