Szybciej nad morze od PKP. I nie trzeba czekać na zagraniczną konkurencję
Wakacje jeszcze się nie skończyły, ale jeśli ktoś planuje kolejne, to pod uwagę może zacząć brać pociągi. Pojawią się nowe szybkie kursy – i nie od PKP Intercity. A może raczej: nie tylko od PKP Intercity.
Koleje Wielkopolskie otrzymały zgodę na uruchomienie weekendowych, wakacyjnych kursów komercyjnych z Poznania do Gdyni oraz z Poznania do Ustki – informuje Rynek Kolejowy. Start zaplanowano na koniec czerwca 2025 r.
Pasażerowie jadący nie tylko z Wielkopolski – bo pociągi zatrzymają się m.in. w Bydgoszczy czy Inowrocławiu - dostaną nowe połączenia, ale przede wszystkim szybsze. Według planowanego rozkładu jazdy startując z Poznania o 6:30 będzie się na miejscu w Gdyni o 9:33. Jak zaznacza Rynek Kolejowy to rekordowy czas przebijający wynik PKP Intercity. Na dziś najszybszy pociąg tego przewoźnika jedzie 3 godz. i 12 min.
Niewiele lepszy – ale wciąż lepszy – będzie też czas podróży z Poznania do Ustki. Droga zajmie 4 godz. i 31 min., a po drodze pociąg zatrzyma się m.in. w Obornikach Wielkopolskich, Pile, Szczecinku czy Białogardzie.
Krajowa konkurencja też przyspiesza
Ostatnio dużo mówiło się o rywalizacji PKP Intercity z zagranicznymi konkurentami, narzekając na jej brak. „Moglibyśmy mieć tańsze bilety i częstsze połączenia, gdyby otworzył się rynek” – mówili zwolennicy tego pomysłu. „Spokojnie, nasi przewoźnicy sobie poradzą” – w tym stylu odpowiadał niedawno Dariusz Klimczak, minister infrastruktury.
Tegoroczne lato może być tego dowodem. Np. Koleje Dolnośląskie ponownie uruchomiły połączenie z Wrocławia do Międzyzdrojów i Świnoujścia. Jak zaznaczał przewoźnik pociągi typu Impuls pozwolą dotrzeć do celu w zaledwie 5 godz. i 13 min, czyli „o ponad godzinę szybciej niż bezpośrednie połączenia u konkurencyjnych przewoźników na tej samej trasie”.
A zapotrzebowanie jest. Pierwsze w historii Kolei Dolnośląskich bezpośrednie połączenie z Wrocławia do Świnoujścia cieszyło się sporym zainteresowaniem i w 2023 roku skorzystało z niego ponad 7 tys. pasażerów. Pewnie dlatego kolejni wojewódzcy przewoźnicy nie chcą jeździć wyłącznie „po swoim” i zapuszczać się do bliskich sąsiadów.
Samo PKP Intercity też przygotowało się na lato. Niedawno przewoźnik podkreślał, że:
większa ilość taboru oraz bardziej efektywne wykorzystanie zasobów pozwoliło na uruchomienie dodatkowych pociągów. Wzmocniono 3122 pociągów 4730 wagonami i zrealizowano 87 przejazdów składów Pendolino, Flirt i Dart w podwójnym zestawieniu.
14 lipca pociągami PKP Intercity podróżowało blisko 283 tys. pasażerów, co jest nowym rekordem przewozowym w historii spółki. Jak widać Polacy chcą jeździć na wakacje pociągami, choć trzeba też przyznać, że takich podróży nie można zaplanować z wygodnym wyprzedzeniem jak w przypadku tras lotniczych czy autobusowych. A mimo to nie brakuje chętnych, co powinno dać do myślenia przewoźnikom.
PKP Intercity podkreśla, że zadaniem długoterminowym jest przygotowanie spółki do liberalizacji rynku przewozów w Polsce, która ma nastąpić po 2030 roku. Może przesadą byłoby stwierdzenie, że przedsmak już obserwujemy, ale jak widać krajowa rywalizacja też zaczyna się zagęszczać. PKP Intercity zapowiada, że od grudnia będzie więcej nowych połączeń i szybszych.
I nie da się ukryć, że pewnie działania lokalnych przewoźników dodatkowo zachęciły do wprowadzenia zmian
Ciekawie wygląda to na odcinku Łódź-Warszawa, gdzie w weekendy pociągi Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej jadą do stolicy w 1 godz. i 10 min. Od grudnia PKP Intercity wprowadzi połączenie, w trakcie którego pociągi nie będą zatrzymywały się na odcinku Łódź Widzew – Warszawa Zachodnia, o czym informuje portal lodz.pl. Brak postojów oznacza, że droga zajmie 67 min. Czyli o 3 min szybciej niż w przypadku ŁKA.
Szybciej pojedziemy nie tylko między największymi aglomeracjami jak Warszawa – Kraków, Warszawa – Katowice, Warszawa – Szczecin, ale również na trasach do mniejszych miast jak Wrocław – Kłodzko – Międzylesie, Gdańsk – Kołobrzeg — podkreśla PKP PLK.
Jak widać rywalizacja pomaga. Niektórzy więc mogą zastanawiać się, co by się działo, gdyby również zagraniczni przewoźnicy częściej jeździli po polskich torach. Choć sprawa w tym przypadku nie jest taka łatwa i oczywista.
Zdjęcie główne: alexmak7 / Shutterstock