REKLAMA

Nie, nie prześpisz się na ławce. To specjalne działanie miasta

Niewygodne ławki i kolce na murkach to nie przypadek. Miasta mają swoje sposoby, żeby utrudnić życie niektórym ludziom.

Nie, nie prześpisz się na ławce. To specjalne działanie miasta
REKLAMA

Czy zauważyłeś, że fotele w metrze są niewygodne, a ławki na przystankach mają niewygodne podłokietniki? Czy niejednokrotnie natknąłeś się na elementy w przestrzeni miejskiej, które zamiast ułatwić i uprzyjemnić ci pobyt, sprawiały jedynie dyskomfort lub ból? To nie jest przypadek.

REKLAMA

Tak ma być. Chodzi o to, aby nie każdy czuł się komfortowo w danym miejscu, a także o to, by nikt nie był w stanie przespać się, nawet przez chwilę, na pobliskiej ławce. To celowe działanie zwane wrogą architekturą lub projektowaniem obronnym.

Tętniące życiem metropolie oferują bogatą mozaikę przestrzeni publicznych, które teoretycznie powinny być dostępne dla wszystkich. Jednak w praktyce wiele z nich staje się areną dyskryminacji i wykluczenia za sprawą tego zjawiska. Pod pozorem dbania o bezpieczeństwo lub estetykę, ta forma projektowania celowo utrudnia lub uniemożliwia korzystanie z określonych miejsc pewnym grupom osób.

Formy wrogiej architektury

Przykłady wrogiej architektury otaczają nas z każdej strony. Kolczaste występy na parapetach, metalowe ćwieki na murkach czy wąskie ławki z podłokietnikami uniemożliwiają komfortowy odpoczynek osobom starszym, osobom z nadwagą czy matkom z dziećmi. Wytłumaczenie takiego designu jest banalne i z pewnością już o tym pomyślałeś.

Chodzi o to, aby uniemożliwić przebywanie tam osobom w kryzysie bezdomności – czy nawet uniemożliwić im chwilowy sen. Wszak łatwiej jest stworzyć otoczenie, które nie pozwoli osobom potrzebującym, niż naprawdę im pomóc, prawda? Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Ogrodzenia wokół parków i placów zabaw ograniczają dostęp do zieleni, a szorstkie chodniki utrudniają poruszanie się osobom na wózkach inwalidzkich lub rodzicom z wózkami dziecięcymi. Schody bez ramp utrudniają dostęp do budynków użyteczności publicznej osobom niepełnosprawnym, a śliskie powierzchnie stają się pułapką w deszczowe dni.

To przykłady, które mówią wprost o tejże wrogości - tylko ta jest skierowana nie w kierunku osób w kryzysie bezdomności, a w inne grupy, które najłatwiej zepchnąć na bok, aniżeli zapewnić im wartościową pomoc. Dzisiaj skupiam się na małym kawałku takiego rozwiązania, czyli o tym, co nie pozwala ci odpocząć.

Przykładem mogą być ławki z podłokietnikami rozmieszczone w taki sposób, aby uniemożliwić dłuższe leżenie, stosowane często na dworcach kolejowych, lotniskach czy w centrach miast.

 class="wp-image-4825394"
Ławki prosto z nowojorskiego metra (fot. Nowy Jork)

Z jednej strony, o czym już wspomniałem, mają one „zapobiegać bezdomności”, z drugiej strony uniemożliwiają komfortowy odpoczynek osobom zmęczonym lub chcącym po prostu wygodnie spędzić czas w oczekiwaniu na pociąg.

Warto zwrócić uwagę na to, że wroga architektura często przybiera subtelne i ukryte formy, sprawiając, że jej charakter jest trudny do dostrzeżenia dla osób nieświadomych problemu. Ot, znajdujesz miejsce do siedzenia. Jest nieco fikuśne, nieco niestandardowe.

 class="wp-image-4825082"
Ciekawa ławka? No tak! Ale i coś, na czym się nie położysz (fot. Rzym)

Ale usiądziesz? Usiądziesz! A potem i tak o tym zapomnisz.

 class="wp-image-4825085"
Da się usiąść? Da. Więc gdzie problem? (fot. Rzym)

Tylko, czy przez położenie się na ławce przez osobę w kryzysie, coś się wydarzy? Wszak miasta, zamiast walczyć z problemem, jakim jest bezdomność, wolą inwestować w narzędzia do walki z osobami w tym kryzysie.

A teraz najważniejsze pytanie: po co to komu? Czyżby celem było rozwiązanie kryzysu bezdomności? Wątpię. Wrogi design, czyli ten pełen kolców, niewygodnych ławek i elementów odstraszających, nie sprawi, że problem zniknie, co najwyżej zniknie on z oczu tych, którzy nie chcą na niego patrzeć. To jak zamiatanie kurzu pod dywan – kurz nadal tam jest, tylko go nie widać.

 class="wp-image-4825397"
Ławki w Krakowie. Nieco lepsze, ale nieidealne

Spójrzmy prawdzie w oczy: celem nie jest pomoc, ale uprzykrzanie życia. Osoby w kryzysie bezdomności zawsze znajdą inne miejsce, a wroga architektura jedynie pozwoli nam udawać, że problemu nie ma. To marnowanie publicznych pieniędzy na rozwiązania, które nikomu nie pomagają, poza tymi, którzy wolą nie widzieć cierpienia innych.

Subtelny przykład. Ale nadal to przykład

To jak kupowanie plastrów na złamaną nogę – może i zakryje ranę, ale problemu nie rozwiąże. Zamiast inwestować w metalowe kolce na parapetach, które uniemożliwiają odpoczynek, moglibyśmy przeznaczyć te fundusze na schroniska, programy wsparcia czy szkolenia zawodowe, które dałyby osobom bezdomnym szansę na lepsze życie.

Skąd się bierze ten problem? Nie ma jednej odpowiedzi. Ale mówiąc o sytuacji w Stanach Zjednoczonych, warto spojrzeć na miasta, gdzie problem jest największy – to miejsca o horrendalnie wysokich kosztach życia, jak San Francisco, Nowy Jork czy Los Angeles. Choroba, utrata pracy, jeden pechowy moment i lądujesz na bruku, gdzie nawet nie możesz odpocząć na ławce.

Wrogi design skazuje cię na błędne koło, a miasto inwestuje w rozwiązania, które nikomu nie służą. To jak gaszenie pożaru benzyną – tylko pogarsza sytuację. Zamiast instalować niewygodne ławki z podłokietnikami, które uniemożliwiają położenie się, moglibyśmy stworzyć przestrzenie publiczne z ławkami, na których każdy może swobodnie odpocząć, niezależnie od statusu społecznego.

Jak można walczyć z wrogą architekturą?

Co byłoby lepsze? Zamiast udawać, że problemu nie ma, może lepiej byłoby się z nim zmierzyć? Nie tylko osoby bezdomne potrzebują czasem odpoczynku na ławce. Wrogi design jest niewygodny dla wszystkich – dla starszych osób, dla matek z wózkami, dla turystów. To jak budowanie murów wokół miasta – odgradza nas od siebie nawzajem. Przestrzenie publiczne powinny zachęcać do interakcji i budowania wspólnoty, a nie do izolowania się i unikania kontaktu z innymi.

Najbardziej hardcore'owy sposób na pozbycie się niechcianych osób: kolce

Co więcej, wroga architektura może mieć negatywny wpływ na wizerunek miasta i zniechęcać turystów do jego odwiedzania. Bo kto chce wrócić, czy nawet przyjechać do miasta, które wygląda jak jedna wielka forteca?

Czy to jest przyszłość, której chcemy?

Współczesne miasta powinny być przestrzeniami otwartymi, przyjaznymi i dostępnymi dla wszystkich. W dobie rosnącej urbanizacji i starzenia się społeczeństwa, projektanci i władze miejskie muszą stawiać na rozwiązania sprzyjające integracji i tworzeniu miast inkluzywnych. Zamiast dzielić ludzi i wznosić bariery, architektura powinna łączyć i tworzyć przestrzeń do wspólnego życia. Miasta powinny być projektowane w taki sposób, aby każdy, niezależnie od wieku, sprawności czy pochodzenia społecznego, czuł się w nich komfortowo i bezpiecznie.

REKLAMA

Przeczytaj więcej o miastach na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA