Google to monopolista. Co teraz się stanie?
Właśnie zapadł przełomowy wyrok sądu, który potwierdził to, o czym wiedzieli wszyscy - Google to monopolista. Tylko co to oznacza dla nas wszystkich?
Sprawa była przełomowa. Departament Sprawiedliwości w 2020 r. wytoczył przeciwko spółce Alphabet (właściciel Google) najcięższe działa - oskarżył ją o monopolistyczne praktyki, które nie pozwalały rozwinąć się konkurencji.
W zarzutach znalazły się takie smaczki jak płacenie Apple, Samsungowi i innym producentom sprzętu za to, żeby przeglądarka Google była domyślnym wyborem na ich urządzeniach, ale to nie wszyscy z listy płac, na której znalazła się nawet Mozilla. Google płacił krocie, w 2021 r. było to ponad 26 mld dolarów. Proces trwał 10 tygodni, w jego trakcie poznaliśmy wiele smaczków, aż w końcu zapadł wyrok.
Google jest monopolistą i działał jako monopolista, by utrzymać monopol
Tak napisał Amit Mehta, sędzia, który wydał wyrok. To przełomowa sprawa, bo chociaż wszyscy zdają sobie sprawę z pozycji Google, to mało kto o tym głośno mówił. Najbardziej podoba mi się komentarz samych zainteresowanych, którzy dziarsko stwierdzili, że dziękują za docenienie przez sąd faktu, że Google jest najlepszą i najpopularniejszą wyszukiwarką, co widać po statystykach użytkowania, ale decyzja sądu jest krzywdząca i gigant będzie się odwoływał. Trudno mu się dziwić, bo według ustaleń sądu Google sprawuje kontrolę na 90 proc. rynku wyszukiwań i 95 proc. na smartfonach.
Co teraz?
Nic. Owszem, niektórzy powiedzą, że to przełomowy wyrok, że właśnie nastąpiła radykalna zmiana kursu, ale wstrzymałbym konie, bo Google jeszcze nie złożył broni. Będzie czas na apelację, ale uznajmy na chwilę, że nie udała się i że sąd wyższej instancji potwierdzi, że Google to monopolista.
Co się wtedy stanie? Czeka nas drugi proces, w którym zostaną ustalone rozwiązania, które mają na celu przerwanie monopolu. Opcji jest kilka. Sąd może wezwać Google do zerwania umów o wyłączność i płaceniu za bycie domyślną wyszukiwarką (tego nie chciałyby firmy, które otrzymują od giganta pieniądze), albo nakazać rozdzielenie wyszukiwarki od systemu operacyjnego Android i przeglądarki Chrome.
Ta ostatnia opcja jest najgorsza dla giganta
Jeżeli jesteście świadomymi użytkownikami internetu, to sami wybraliście przeglądarkę, wyszukiwarkę i stajecie na głowie, żeby firmy zbierały o was jak najmniej danych. Ale takich użytkowników jest względnie niewielu, reszta po prostu włącza telefon/komputer i wyszukuje w tym, co ma już zainstalowane.
Oczywiście Google powie, że nigdy nikomu nie broniło zmienić wyszukiwarki i że można to było zrobić bez żadnego problemu z poziomu ustawień. Tylko że większość użytkowników nigdy tam nie zaglądała. Od jakiegoś czasu smartfony podczas pierwszej konfiguracji pytają użytkowników, jakiej wyszukiwarki chcą używać.
Więcej o Google przeczytasz w:
A dlaczego użytkownicy używają przeglądarki Google, mimo że mają wybór? Jest takie kultowe powiedzenie, że podobają nam się melodie, które już znamy. I tak jest z przeglądarką, którą każdy zna tak dobrze jak własną kieszeń. W języku angielskim funkcjonuje powiedzenie google it - wyszukaj to w internecie. My też mówimy wygugluj, więc trudno się dziwić, że dla wielu użytkowników Google to synonim wyszukiwania.
W uzasadnieniu wyroku sędzia wskazuje, że zmiana przeglądarki tylko na Safari to spadek kilkunastu miliardów przychodów z reklam, a przecież nie jest to najważniejsza platforma do przeglądania internetu. Gdyby uderzyć w Chrome, to byłoby znacznie gorzej, ale zanim do tego dojdzie, to upłynie jeszcze wiele czasu.
Nie daj się sprofilować - używaj VPN:
Zdjęcie główne: nikkimeel / Shutterstock.com