REKLAMA

Test Samsung Galaxy Z Fold 6 - w końcu znośny przedni ekran, no i polskie Galaxy AI

Jest wielki, przerażająco drogi i nafaszerowany tyloma obiektywami, że wystarczyłoby na trzy smartfony. Tegoroczny Samsung Galaxy Z Fold 6 powiela najważniejsze cechy poprzedników, wprowadzając kapitalną zmianę: zewnętrzny ekran w końcu nadaje się do używania.

12 minut temu
Test Samsung Galaxy Z Fold 6 - w końcu znośny przedni ekran, no i polskie Galaxy AI
REKLAMA

Mało jest smartfonów, składanych czy nie, na których czyta się e-booki i artykuły równie wygodnie co na Foldzie. Podwójny ekran AMOLED w kształcie (niemal!) kwadratu idealnie łączy się z kawką i lekturą ciekawej publicystyki. Doświadczenie oferowane przez Samsunga niestety było regularnie psute mało praktycznym ekranem zewnętrznym, co nareszcie się zmienia.

REKLAMA

Samsung Galaxy Z Fold 6 to pierwszy przedstawiciel serii ze znośnym zewnętrznym ekranem. W końcu!

Na pierwszy rzut oka nowy zewnętrzny ekran jest taki sam jak wariant sprzed roku. Jednak po chwili korzystania z urządzenia czuć, naprawdę czuć różnicę. Zwiększył się komfort użytkowania, zwłaszcza podczas stukania w wirtualną klawiaturę oraz czytania tekstu w przeglądarce. To zasługa zmienionych proporcji, przybliżających zewnętrzny panel do klasycznych wyświetlaczy w typowych smartfonach.

Nowy Fold 6 otrzymał zewnętrzny wyświetlacz 6,3 cala w proporcjach 22:9, podczas gdy proporcje ekranu Folda 5 to 23:9. Panel nowszego modelu jest minimalnie niższy oraz nieco szerszy od poprzednika. To nieco okazuje się jednak kluczowe, bo ma realne przełożenie na komfort użytkowania oraz codzienne korzystanie ze smartfonu.

Frustrowało mnie, że zewnętrzny ekran starszego Folda to bardziej lekko uchylone drzwi niżeli otwarte okno na świat. Coś tam przez nie widać, ale wąski panel sprawia, iż na dłuższą metę tęskniłem za bardziej tradycyjnymi proporcjami wyświetlaczy. Nowy, szerszy zewnętrzny ekran Folda 6 nie naprawia sytuacji w całości, ale sprawia, że w końcu nie stękam z frustracji. Jest odczuwalnie lepiej. Niesamowite, ile różnicy może wnieść dodatkowe 2,5 mm szerokości (that’s what she said) wyświetlacza.

Galaxy Z Fold 6 nie różni się wyglądem od poprzednika, dopóki nie przyjrzymy się boczkom. Była dieta i siłownia.

Spoglądając na plecki czy przedni ekran nowszego oraz starszego Folda, mamy do czynienia z niemal tym samym urządzeniem. Dopiero przyglądając się boczkom, widzimy zasadnicze różnice. Nowy Samsung Galaxy Z Fold 6 ma bardziej matowe, zunifikowane i mniej zaokrąglone krawędzie. Jest spójniej, bardziej elegancko i zdecydowanie bardziej premium. Co przy urządzeniu za ponad 8000 zł nie jest bez znaczenia.

Różnice czuć także biorąc oba Foldy do ręki. Szósteczka jest lżejsza o 15g i naprawdę to czuć. Zarówno w aspekcie samej masy, jak również jej dystrybucji. Nowy model wydaje się być lepiej wyważony, co ma duże znaczenie, gdy korzystamy z rozkładanego ekranu głównego, trzymając Samsunga w jednej ręce.

Do tego złożony Fold 6 jest nieco cieńszy od poprzednika, przez co lepiej trzyma się go w dłoni podczas korzystania z zewnętrznego ekranu. Lepiej też leży w kieszeni, zwłaszcza jeśli nosicie bardziej opięte spodnie. Nie jest to oczywiście wielki skok jakościowy, ale pod względem ergonomii Fold 6 to seria drobnych, jak najbardziej korzystnych dla użytkownika zmian.

Teoretycznie zmienił się także mechanizm zawiasów, ale niewiele wynika z tego dla użytkownika.

Samsung chwali się, że ich zawiasy są jeszcze mniej zawodne i jeszcze bardziej dopracowane. W praktyce nie czuję żadnej różnicy. Zamykanie i otwieranie jest płynne i bez dziwnych skoków, a zawiasy są na tyle silne, że bez problemu utrzymują połówki ekranu pod wybranym przez nas kątem. Istotna zmiana dotyczy za to ochrony przed drobinami nieczystości: nowa kategoria IP48 oznacza, że Fold 6 broni się przed drobinami o wielkości 1 mm i większymi. Niestety, mniejszy pył i piasek wciąż może stanowić zagrożenie dla zawiasów.

Koreańscy inżynierowie uważają też, że zmniejszyli nierówność w miejscu zgięcia wyświetlacza. Szczerze mówiąc, nie jestem co do tego przekonany. Tafla ekranu wciąż się marszczy na środku, tak jak dawniej. Jej wielkość faktycznie może być nieco mniejsza, ale trudno powiedzieć, czy nie jest to spowodowane wyłącznie tym, że korzystam ze smartfonu zaledwie od trzech dni. Era idealnie płaskich wyświetlaczy w składanych urządzeniach wciąż jest przed nami.

Istotną nowością w składanym smartfonie jest obecność sztucznej inteligencji Galaxy AI. To działa, serio.

W przeciwieństwie do zegarka Galaxy Watch 7, sztuczna inteligencja Samsunga mieszkająca w Foldzie potrafi naprawdę wiele. Co świetne, Koreańczycy oferują swoje usługi AI po polsku i w pełnej kompatybilności z naszym trudnym językiem. Co za tym idzie, Galaxy AI może tworzyć gotowe teksty do wykorzystania z korespondencji czy komentarzach. Wystarczy wskazać sztucznej inteligencji temat, a ta produkuje treści w kilku różnych stylach, od formalnego po swobodny. Spójrzcie, co AI stworzyło, gdy poprosiłem o miłą wiadomość dla mojej żony, kalecząc przy tym nasz język:

Kreator tekstu Galaxy AI może być realnym ułatwieniem podczas pisania komentarzy czy odpowiedzi na wiadomości e-mail. Funkcja nie jest w stanie odpowiadać na bezpośrednio wyświetlaną treść i wciąż wymaga, by wydać jej zrozumiałe polecenie. Jednak sam fakt obecności Kreatora po polsku robi wrażenie. Samsung to wzór do naśladowania jeśli chodzi o wdrażanie AI poza USA, Apple może się uczyć od Koreańczyków.

Tekstowe możliwości Galaxy AI nie kończą się jednak na Kreatorze. Sztuczna inteligencja na smartfonie potrafi podsumowywać artykuły wyświetlane w przeglądarce (niestety tylko tej Samsunga), tłumaczyć w locie rozmowy głosowe, gdy nasz rozmówca mówi w obcym języku, a także spisywać rozmowy głosowe nagrane dyktafonem. Te dwie ostatnie usługi działają tak sobie, Galaxy AI przydałby się lepszy model językowy dla Polski.

Galaxy AI ma także mistrza w obszarze edycji zdjęć oraz tworzenia grafik.

Sztuczna inteligencja Samsunga już wcześniej potrafiła usuwać wskazane obiekty i generować w ich miejsce nowe tło. Wraz z premierą składanych smartfonów AI zyskała znacznie więcej narzędzi w artystycznym arsenale. Teraz już nie tylko wypełnia pustkę po wskazanym i usuniętym obiekcie, ale także generuje obraz z niczego na krawędziach zdjęć, po ich silnym wykadrowaniu.

tak wiem, mam talent

Galaxy AI nauczyło się także tworzyć zawartość graficzną i dodawać ją do naszych zdjęć. Wystarczy narysować palcem jakiś prosty obiekt, np. kwiatek, a sztuczna inteligencja zamienia pożałowania godną paintową abominację w przepiękną, realistycznie wyglądającą roślinę świetnie wkomponowaną w fotografię. Będąc przy fotografiach, Galaxy AI zamienia nasze portrety w ciekawe artystycznie awatary w kilku różnych stylach, w tym moim ulubionym stylu komiksowym.

Najlepsze jest jednak to, że sztuczna inteligencja tworzy także grafiki niemal z niczego. Wystarczy narysować prosty domek czy drzewko aby Galaxy AI zamieniło bazgroły 5-latka w zaawansowaną, pełną detali grafikę. Robi to wielkie, naprawdę wielkie wrażenie. Tego typu sztuczki AI zazwyczaj są płatne, podczas gdy Samsung oddaje je w ręce użytkowników swoich smartfonów za darmo, bez żadnych dodatkowych abonamentów i opłat.

Składana konstrukcja stawia, że Fold 6 jest nafaszerowany obiektywami, oferując unikalne możliwości foto.

Nowy Samsung Galaxy Z Fold 6 korzysta z dokładnie tego samego zestawu obiektywów co Galaxy S24 i S24+. Mamy więc główny obiektyw szerokokątny 50MP z zoomem optycznym x2, dodatkowy teleobiektyw 10MP z zoomem optycznym x3 oraz obiektyw ultrawide do zdjęć x0.6. Do tego dochodzą dwa pojedyncze obiektywy selfie w innych miejscach - jeden 10MP jako wysepka zewnętrznego ekranu, drugi 4MP schowany pod głównym, rozkładanym wyświetlaczem. Ten drugi nieźle się maskuje, chociaż da się go dostrzec, co mam nadzieję uchwyciłem na zdjęciu:

Wielki wyświetlacz główny oraz składana konstrukcja sprawiają, że Samsung Galaxy Z Fold 6 oferuje kilka unikalnych możliwości fotograficznych. Moja ulubiona to wykonywanie selfie głównym aparatem, widząc podgląd zdjęcia na zewnętrznym ekranie. Dzięki temu możemy łapać portrety z maksymalną możliwową jakością, a także zdjęcia grupowe x0.6, bez zdawania się na gorszej jakości obiektyw selfie i bez robienia zdjęć "na czuja".

Samsung Galaxy Z Fold 6 pozwala wyświetlać wykonane zdjęcia zaraz obok ekranu aparatu, a także oferuje tryb trzymanej poziomo kamery, z panelem cyfrowych ustawień na drugiej połówce ekranu. Druga połowa głównego wyświetlacza może także służyć jako podgląd pełnego kadru, gdy wykonujemy zdjęcia z zoomem x10 lub x30, widząc zaledwie fragment całego ujęcia.

Zdjęcia selfie, aparat główny:

Jeśli chodzi o jakość zdjęć, mógłbym zrobić kopiuj - wklej z recenzji Samsunga Galaxy S24.

W przeciwieństwie do składanego Flipa 6 z klapką, Samsung Galaxy Z Fold 6 robi bardzo sensowne zdjęcia makro. Niestety, wciąż bez dedykowanego trybu. Połączenie szerokiego kąta i telefoto sprawia, że aparat traci ostrość dopiero stosunkowo blisko obiektu. Na rynku jest wiele smartfonów z lepszymi zdolnościami makro, ale obyło się bez wstydu. Przeciwnie, owady, kwiaty i jedzenie wypadają całkiem nieźle.

Całkiem nieźle działałby także tryb nocny, z maksymalnym doświetlaniem ujęcia wynoszącym aż 8 sekund, gdyby nie niebo. Samsung Galaxy Z Fold 6 doskonale radzi sobie z tzw. głębokim mrokiem - sytuacjami, kiedy w zasadzie nie ma silnych źródeł światła, a fotograf może liczyć wyłącznie na światło księżyca, agresywny post-processing i łaskę pradawnych bogów. Wystarczy jednak, że w nocnej fotografii pojawi się kawałek nieba, a algorytmy szaleją, zamieniając środek nocy w piknik przed zachodem słońca.

Zdjęcia z bliskiej odległości:

zdjęcia w trybie nocnym, domyślna migawka:

Zoom x30 to sztuka dla sztuki, chociaż muszę przyznać, że powiększenia x10 wypadają nieźle.

Fold 6 oferuje przybliżenie optyczne x3 bez wyraźnej utraty jakości zdjęcia. Jednak nawet cyfrowe powiększenie x10, rzekomo wsparte algorytmami Galaxy AI, generuje całkiem zadowalające rezultaty. Gubi się na znakach i symbolach, ale zdaje egzamin, jeśli chcemy złapać w obiektywie sarenkę w oddali, a potem pochwalić się żonie, relacjonując wycieczkę rowerową po pozostałościach puszczy śląskiej.

W ostatecznym rozrachunku aparat w smartfonie Samsung Galaxy Z Fold 6 wypada poprawnie, ale tylko poprawnie. Co chyba nie jest tym, co chcemy usłyszeć, gdy mamy do czynienia ze smartfonem za ponad 8000 zł. Testowanego Folda deklasują w obszarze fotografii takie urządzenia jak zeszłoroczny Pixel 8, iPhone 15 czy Huawei P60 Pro.

Przybliżenie x3, x10 i x30 - seria kadr po kadrze:

Jeśli nie zdjęcia, to gry wideo. Ależ mi się dobrze gra na Samsungu Galaxy Z Fold 6.

Z układem Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3, składany telefon bez problemu radzi sobie z najbardziej zasobożernymi grami dla Androida, w 60 klatkach na sekundę, jednocześnie renderując wirtualne środowisko na innej powierzchni niż w przypadku tradycyjnych smartfonów. Wizualny efekt końcowy jest przepyszny, aż chce się grać.

Dzięki dodatkowej przestrzeni w pionie, piękne gry takie jak Zenless Zone Zero czy Star Wars Hunters wyglądają na Foldzie rewelacyjnie. Wszystko jest większe i klarowniejsze. Do tego gracze zyskują świetnie wsparcie po stronie oprogramowania. Samsung zapewnia bowiem nie tylko tryb gry oraz wydajnościowy game booster, ale także serię opcjonalnych pluginów, jak licznik fps, wirtualny celowniczek czy inteligentny timer dla gier typu gatcha.

Trzeba tylko mieć na uwadze, że w przypadku części produkcji Fold może ciąć wyświetlane gry po bokach, aby dopasować obraz do nietypowych proporcji. Co za tym idzie, gracz traci przewagę, na przykład w sieciowych strzelaninach, bo zakres wyświetlania w poziomie jest u niego mniejszy niż na bardziej tradycyjnych wyświetlaczach. Wiele zależy zatem od samej gry i tego, czy jej producenci przewidzieli rozgrywkę w nietypowych proporcjach.

Na koniec muszę pochwalić Samsunga za nowy system chłodzenia. Dzięki niemu nawet podczas rozgrywki w 60 klatkach na sekundę w produkcje takie jak Diablo Immortal gracz nie czuje tak silnie żaru buchającego w trzewiach składaka. Nie mam wrażenia, że urządzenie dosłownie roztopi się mi w dłoniach.

Samsung Galaxy Fold 6 po kilku dniach użytkowania - nietypowe zalety, przewidywalne wady.

Największe zalety tegorocznego odświeżenia Folda to szerszy ekran zewnętrzny oraz obecność Galaxy AI. Lepsza ergonomia i skuteczniejsza ochrona przed pyłem to także istotne usprawnienia. Nie mam jednak przekonania, by suma tych elementów sprawiała, że osoby szukające nowego smartfonu zaczną wymachiwać pieniędzmi z myślą o właśnie tym modelu. Koreańczycy serwują dosyć zachowawczą ewolucję, a konkurencja nie śpi.

Co mi się spodobało:

  • Nieco szerszy, wygodniejszy ekran zewnętrzny
  • Możliwości Galaxy AI w zakresie grafiki i tekstu
  • Lżejszy, węższy względem poprzednika.
  • Ładniejsze wykończenie boków, bardziej premium
  • Tańszy niż Fold 5 na premierę
  • Mniej się nagrzewa przy rozbudowanych grach
  • Świetnie się na nim czyta oraz gra
  • Większa odporność na pył niż rok temu

Co mi się nie spodobało:

REKLAMA
  • Wciąż brak wejścia na rysik w obudowie
  • Wciąż ładowanie 25W/15W
  • Nudny design, brak ciekawych kolorów
  • Tańszy niż zeszłoroczny model, ale wciąż drogi
  • Zewnętrzna kamera selfie miewa problem z rozpoznaniem mnie
  • Niebo w nocnej fotografii wypada irracjonalnie

Samsungowi wciąż pozostało wiele obszarów, w których Fold może być lepszy: jeszcze szerszy ekran zewnętrzny, szybsze ładowanie, schowek na rysik S Pen w obudowie, lepszy aparat. Z drugiej strony Koreańczycy kapitalnie wspierają szóstego Folda w obszarze oprogramowania, a możliwości Galaxy AI naprawdę robią wrażenie. Sztuczna inteligencja wciąż nie jest zakupowym must have, ale to pierwszy raz, gdy tak nagminnie - i tak naturalnie! - korzystam z jej pomocy w smartfonie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA