REKLAMA

Test Samsung Galaxy Z Flip 6 - tak się składa, że lepszy i tańszy od poprzednika

Spędziłem ponad 24 godziny ze smartfonem Samsung Galaxy Z Flip 6 i chociaż na pierwszy rzut oka sprzęt niemal nie różni się od poprzednika, z każdą chwilą zaskakiwał kolejnymi unikalnymi, praktycznymi rozwiązaniami.

15 minut temu
Test Samsung Galaxy Z Flip 6 - tak się składa, że lepszy i tańszy od poprzednika
REKLAMA

Gdyby nie kolorowa obwoluta, ciągnąca się dookoła zewnętrznego ekranu i wokół dwóch obiektywów, mógłbym nie odróżnić nowego Flipa 6 od modelu sprzed roku. Pod względem wyglądu nie zmieniło się bowiem niemal nic. Nowy Samsung Galaxy Z Flip 6 wydaje się prostym odświeżeniem i dopiero z czasem doceniłem takie ulepszenia jak aparat, akumulator czy możliwości Galaxy AI.

REKLAMA

Nowy Samsung Galaxy Z Flip 6, stare zawiasy. Urządzenie dochodzi tutaj prawie do sufitu.

Samsung chwali się, że po raz kolejny ulepszył mechanizm zawiasów, ale musi być to zmiana minimalna, bo z perspektywy użytkownika doświadczenie jest to samo jak przed rokiem. Czyli bardzo, bardzo dobre. Koreańscy inżynierzy sprawili, że obie połówki Flipa 6 idealnie nachodzą na siebie, nie zostawiając żadnej szczeliny. Dzięki temu, wyjmując smartfon z kieszeni, nie odnajdujemy w środku okruszków, pyłu czy piasku.

Zawiasy działają płynnie i równomiernie, bez wyczuwalnych skoków. Zamknięcie telefonu wymaga na tyle siły, by nie robić tego przypadkowo, ale jednocześnie nie ma żadnego problemu, by Flipa 6 zamknąć jedną dłonią, dziarsko jak za czasów telefonów z numeryczną klapką. No i nie okłamujmy się, ten dźwięk domykającej się klapy działa jak narkotyk. Uwielbiam zamykać i otwierać nowego Flipa:

Co więc może działać lepiej?

Chodzi o samą taflę wyświetlacza. Ta jest idealnie gładka wyłącznie po wyjęciu z pudełku. Po pierwszym zamknięciu urządzenia powstaje na powierzchni ekranu zmarszczka/nierówność. Nie przeszkadza ona podczas korzystania z urządzenia, ale czuć ją pod palcem i widać ją pod światło. Do tego w miejscu aktywnego zgięcia panel przestaje rejestrować dotyk. Także innowatorzy Samsunga wciąż mogą sprawić, że mechanizm zamykania będzie jeszcze lepszy.

Z drugiej strony technologia jest już na tyle dojrzała, że nie czuję, iż muszę obchodzić się z Flipem 6 jak z jajkiem. Przeciwnie, zamykam go głośno i zdecydowanie, regularnie korzystam z niego w trybie zgięcia w 90 stopniach (FlexMode), noszę go w kieszeni spodni bez ochronnego etui. Nie wyczułem niczego, co sugerowałoby, że Flip 6 rozpadnie się w rękach, jak składane telefony sprzed kilku lat.

Flip 6 wyrósł na mistrza portretów, dzięki nowemu aparatowi pożyczonemu od Galaxy S24.

Bardzo istotna zmiana to nowy moduł głównego aparatu. Zeszłoroczny szerokokątny obiektyw 12 MP został zamieniony na wariant 50 MP, montowany także w Samsungu Galaxy S24. Co świetne, zamykając Flipa, to właśnie ten moduł staje się aparatem selfie, a my widzimy łapany kadr ze swoją twarzą na zewnętrznym wyświetlaczu. W ten sposób aparat selfie zamienia się z typowo najsłabszego obiektywu w ten najlepszy, właśnie dzięki zamykanej konstrukcji.

Wykonując zdjęcie selfie, gdy Flip 6 jest zamknięty, możemy wybrać klasyczne foto x1, szeroki kąt x0.6 świetny do zdjęć grupowych z ręki, a także dedykowany tryb portretowy. W nim dochodzi do bardzo agresywnego rozmycia tła, wchodzącego nieraz na kontur fotografowanej osoby. Na szczęście jest to coś, co potem można regulować w trybie edycji fotografii. Tryb portretowy łapie nasze piękne oblicze z przybliżeniem x1 oraz x2.

Wykonane w ten sposób selfie wychodzą naprawdę dobrze. Podoba mi się zwłaszcza to, ile niedoskonałości wychwytuje obiektyw, czuły na taniec światłocienia między włoskami i porami skóry. Te drobne, indywidualne elementy mogą być oczywiście wygładzone w trybie edycji, ale jako fan realistycznego, wręcz silnie kontrastowego portretu jestem zachwycony już stanem surowym. Selfie są gęste od detali i charakterne, a jednocześnie wierne stanowi faktycznemu.

Zdjęcia łapane przez Galaxy Z Flip 6 w domyślnym trybie zaskakują wiernością barw.

Kolory łapane w plenerze nie są przejaskrawione, jak na większości smartfonów. Czuć, że główny obiektyw lubi czernie i szarości, stawiając na porządny kontrast. Aparat nie boi się mroku i nie musi uciekać w zbędną saturację, jak telewizor na sklepowej wystawie. Oczywiście żywe, wibrujące barwy są łatwe do osiągnięcia korzystając z wielu filtrów, ale co do zasady Galaxy Z Flip 6 łapie dosyć naturalne, zniuansowane plenery, co bardzo mi odpowiada.

Nowy obiektyw 50 MP umożliwia wykonywanie zdjęć w jakości 50 megapikseli, które zachowują więcej szczegółów oraz detali. W przeciwieństwie do trybów 50MP w innych smartfonach, ten Samsunga nie ma wyraźnego opóźnienia na migawce. Nie trzeba trzymać smartfonu przez sekundę nieruchomo, by zdjęcie było ostre i wyraźne. Wykonując fotografie 50 MP, nie działa tylko tryb seryjny. Jeżeli jednak chcemy złapać piękną panoramę skąpaną w zachodzącym słońcu, na przykład na wakacjach, fotografia 50 Mpx świetnie się spisze.

Galaxy Z Flip 6 nauczył się także zoomu optycznego. Brakuje za to dedykowanego trybu makro.

Nowy aparat oferuje optyczne przybliżenie x2. Pozostałe ikony zoomu w aplikacji foto to x4 oraz x10. Wybierając ostatni wariant, widać na ekranie smartfonu, jak przybliżony fragment ujęcia jest rozmazany i pozbawiony ostrości, by po sekundzie cyfrowy post-processing zaczął robić swoje, nieco naprawiając sytuację.

Wbrew zdaniu niektórych, uważam zoom optyczny za niezwykle praktyczny element aparatu w każdym smartfonie i bardzo mnie cieszy, że Galaxy Z Flip 6 stosuje podwójne przybliżenie bez wyraźnej utraty jakości. Na zoomie x4 fotografie także pozostają zjadliwe, chociaż regres jest widoczny gdy przerzucimy zdjęcia na większy wyświetlacz.

 class="wp-image-4776188" width="840"

Bolączką, zwłaszcza na tle innych telefonów z Androidem, pozostaje tryb makro. Czy też jego formalny brak. Obiektyw gubi ostrość bliskiego obiektu stosunkowo szybko, co za tym idzie, nie uchwycicie liścia z tysiącami malutkich włosków czy owada z tak wyraźną głową, że można dostrzec siatkę w jego oku. Szczerze mówiąc, w pochmurny dzień miałem trudność, by złapać symbole na obrączce z dosyć sporej odległości. Zestawiam wykonane fotki ze zdjęciami w trybie Jedzenie, używane przez niektórych użytkowników Samsungów jako zamiennik trybu makro.

Samsung Galaxy Z Flip 6 to pierwszy składak z taką wytrzymałością i odpornością. Dostało się pyłowi.

Składane smartfony bardzo nie lubią pyłu, a Samsung robi co może, by to zmienić. Dlatego Galaxy Z Flip 6 to pierwszy składak ze stopniem ochrony IP48. Przednia czwórka gwarantuje ochronę przed pyłem o średnicy minimum 1 mm. Nie mamy więc kompletnej ochrony na tym froncie, ale inne składane smartfony wypadają znacznie gorzej, cechując się ochroną IPX8. Tylna ósemka gwarantuje z kolei ochronę w przypadku pełnego zanurzenia do 30 minut, na głębokość do półtora metra.

Do tego dochodzi wzmocniona w porównaniu do zeszłorocznego modelu obudowa z aluminium. Na ile jest wytrzymalsza, trudno zgadywać. Mam nadzieję, że nie czyta tego przedstawiciel Samsunga, ale Flip 6 spadł mi ze stołu na panele, szczęśliwie nie nabawiając się ani jednej rysy. Będąc przy rysach, tak jak przed rokiem ekran chroni warstwa Corning Gorilla Glass Victus 2.

Czas pracy na baterii wypada bardzo przyzwoicie, duża w tym zasługa zewnętrznego ekranu.

Samsung Galaxy Z Flip 6 otrzymał pojemniejszy akumulator, co jest nie lada osiągnięciem, biorąc pod uwagę, iż urządzenie ma tę samą masę co Flip 5, a także jest od niego cieńsze. Bateria powiększyła się z 3700 mAh do równych 4000 mAh. Według Samsunga zmiana przekłada się na dodatkowe trzy godziny odtwarzania wideo albo prawie 10 godzin więcej odtwarzania samego dźwięku. W praktyce Flip 6 notuje na koniec dnia spory zapas energii wynoszący ponad 40 proc., mimo intensywnej sesji testowej aparatu oraz grania w Zenless Zone Zero.

Uważam, że spory udział w zachowanej energii ma mały ekran zewnętrzny. Dzięki zewnętrznemu panelowi przełączam utwory, odpisuję na wiadomości, czytam powiadomienia oraz korzystam z Google Maps bez otwierania smartfonu. Nie trwonię dzięki niemu czasu na podświadome, niemal bezwolne uruchamianie aplikacji społecznościowych, a jednocześnie pozostaję w kontakcie ze światem. Dobrze to działa w praktyce i pozwala zachować większą internetową higienę.

Na wielką gwiazdę Samsunga wyrasta Galaxy AI, z coraz większą liczbą praktycznych możliwości.

Sztuczna inteligencja Samsunga nauczyła się kilku nowych sztuczek na nowym składanym smartfonie. Jedna z nich to automatyczne odpowiedzi oraz redagowanie treści na zewnętrznym ekranie. Galaxy AI pozwala szybko odpisać na pytanie czy komentarz, a użytkownik może wybrać styl odpowiedzi czy nawet formę docelowego medium.

Po otwarciu składanego smartfonu podobną rolę przejmuje kompozytor, zintegrowany z dotykową klawiaturą Samsunga. Narzędzie Galaxy AI działa w pełni po polsku, tworząc za nas wpisy i komentarze, o ile zakreślimy mu ogólny kierunek wypowiedzi. Działa to znacznie lepiej niż przypuszczałem, biorąc pod uwagę zawiłości naszego języka. Pomocna sprawa kiedy piszę maila w pracy, ale chcę, żeby ten miał nieco bardziej poważny i profesjonalny wydźwięk.

Galaxy AI nauczyło się także zamieniać bazgroły rysowane palcem na realistyczne obiekty. Zwróćcie uwagę na „kwiatek” który dorysowałem na stoliku kawowym. Sztuczna inteligencja Samsunga zamieniła bohomaz w realistycznie wyglądającą roślinę w wazonie. Nieźle. To samo AI nauczyło się też generować zawartość graficzną na krańcach zdjęć, jeśli powstaje tam pusta przestrzeń pod wpływem kadrowania. Wcześniej Galaxy AI wypełniało wyłącznie przestrzeń po usuniętych obiektach. Mamy więc kolejny krok w rozwoju AI.

Wrażenie robi nowy kreator dla zdjęć portretowych, zamieniający nasze facjaty w bohaterów komiksów, szkiców albo animacji komputerowych. Niby dodatek o prostym zastosowaniu, ale efekty końcowe są imponujące. Za tego typu metamorfozy awatarów zazwyczaj musimy płacić właścicielom modeli AI, Samsung oddaje te i inne narzędzia za darmo.

Mimo tych wszystkich zmian na lepsze, nowy Samsung Galaxy Z Flip 6 jest tańszy od poprzednika.

Nowego Flipa kupimy od 5199 zł. To o kilkaset złotych mniej niż wynosiła premierowa cena poprzedniego modelu w Polsce. Korzystna cenowa zmiana cieszy zwłaszcza w kontekście tego, że na zachodzie ten sam smartfon jest droższy o 100 dol. od poprzednika. Mamy zatem do czynienia nie tylko z urządzeniem tańszym, ale też wyposażonym w znacznie lepszy aparat, 4 GB RAM-u więcej, pojemniejszy akumulator, jaśniejszy główny ekran (z 1750 do 2600 nitów), więcej możliwości Galaxy AI i wytrzymalszą konstrukcję. Trudno tutaj cokolwiek krytykować.

Oczywiście cena jest zaporowa, a technologia składanych ekranów to wciąż nic, za co dałbym sobie obciąć rękę. Jednak już po pierwszym dniu nie da się nie czuć, że Samsung Galaxy Flip 6 to najlepszy przedstawiciel serii. Zarówno jeśli chodzi o możliwości, jak i wytrzymałość. Szkoda, że smartfon wciąż naładujemy przewodowo z mocą 25W i szkoda, że tafla ekranu nie pozostaje idealnie równa na zgięciu. Jednak w ogólnym rozrachunku Samsung serwuje bardzo dobre odświeżenie, mimo braku wyraźnych zewnętrznych różnic.

Co mi się spodobało:

  • Nowy główny obiektyw 50 MP rozszerza możliwości foto
  • Galaxy AI staje się coraz lepsze i coraz pomocniejsze
  • Szersze wykorzystanie zewnętrznego wyświetlacza
  • Świetna kultura pracy: mniej się nagrzewa, dłużej działa
  • Płynne, solidne, stabilne zawiasy
  • Potężna wydajność w grach, Galaxy S24 zostaje w tyle
  • Niższa cena niż za poprzedni model
  • *klap* *klap* *klap*

Co mogłoby być lepsze:

REKLAMA
  • Takie sobie zdjęcia makro
  • Ładowanie przewodowe 25W
  • Wciąż czekamy na idealnie płaski zginany ekran
  • Zewnętrzny panel jest teraz odczuwalnie ciemniejszy od tego głównego

Pełna recenzja smartfonu Samsung Galaxy Z Flip 6 pojawi się za kilka(naście) dni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA