Sonos Ace to moje nowe ulubione słuchawki - test
Fenomenalny komfort, bardzo dobra jakość dźwięku, zaskakująco przydatna integracja z resztą ekosystemu, jeden z lepszych systemów ANC, fizyczne przyciski i tylko jeden większy problem - takie są pierwsze słuchawki Sonosa. I nawet ten jeden problem nie wpływa na to, że od teraz są to moje ulubione codzienne słuchawki.
Zacznijmy może od tego, co zrobiło na mnie największe wrażenie już przy okazji pierwszego kontaktu i udało mi się to dokładniej zweryfikować podczas kolejnych dni testów:
Sonos Ace są kosmicznie wygodne.
I to tak na zasadzie "ok, czy ja w ogóle założyłem te słuchawki na głowę", myślanego godzinę czy dwie po tym, jak zacząłem słuchać muzyki czy oglądać film. Tak, to nie są pierwsze słuchawki tego typu, które mam na głowie, ale pierwsze, które faktycznie planuję kupić - właśnie z powodu tego, że większość z tych, które dotychczas zakładałem, w mniej lub bardziej odczuwalny sposób była... odczuwalna.
Co ciekawe, Sonos Ace nie są jakimiś rekordzistami, jeśli chodzi o masę (312 g). Wręcz przeciwnie - po wyjęciu ich z opakowania może się wydawać, że są wręcz ciężkawe (chociaż Airpodsy Max to to nie są). Po założeniu ich na głowę niemal całkowicie jednak znikają. Nosiłem je bez przerwy po 2-3 godziny, potem robiłem krótką pauzę i zakładałem je znowu na kolejnych kilka godzin - zero ucisku, zero dyskomfortu. Dobranie materiałów, ich miękkość, grubość ulokowanie i kształt - wszystko na mojej głowie (z raczej dużymi uszami) spisywało się na medal. Zresztą były to pierwsze słuchawki testowe, które zabierałem ze sobą niemal wszędzie, gdzie tylko się wybierałem i niechętnie je zdejmowałem. Ot tak, dla własnej, zupełnie prywatnej przyjemności.
Znalazłem tutaj tylko dwie drobne rzeczy, do których można się przyczepić.
Po pierwsze - choć Sonos Ace leżą na głowie świetnie, łatwo je dostosować i podczas codziennych czynności "siedzą" pewnie i stabilnie, to nie rekomendowałbym tych słuchawek jako słuchawek na siłownię. Tak, próbowałem i tak, po wyciskaniu na ławeczce ja się z niej podniosłem - choć z trudem - natomiast Ace'y już na niej zostały. Próbowałem kilku ustawień i właściwie zawsze kończyło się to tak samo, choć w niektórych konfiguracjach dało się to opadanie do tyłu przyblokować albo spowolnić. Ale spokojnie, buty zawiązać możecie.
Drugim drobiazgiem jest fakt, że poduszki (pianka z pamięcią pokryta wegańską "skórą") nie są najlepiej oddychające na świecie. Spokojnie, nie będziecie zdejmować słuchawek w towarzystwie wodospadu potu, nawet pod długim słuchaniu, ale po jakimś czasie i przy wyższych temperaturach można poczuć, że uszy i ich okolice mają odrobinę wyższą temperaturę niż reszta ciała. Nie było to dla mnie jakoś specjalnie przejmujące, ale było.
Drobiazgiem wśród drobiazgów jest jeszcze fakt, że przy ustawieniu słuchawek, które najbardziej mi odpowiadało, było początkowo czuć delikatne "sprężynowanie" wyściełania pałąka. Nie wiem, czy z czasem ten materiał w jakiś sposób się "ułożył", czy przestałem na to zwracać uwagę, ale problem przestał być dla mnie odczuwalny.
Na szczęście Sonos Ace z nawiązką wynagradza te drobiazgi.
Przede wszystkim - już nawet pomijając komfort - świetną jakością wykonania, bardzo dobrym etui oraz fizycznymi przyciskami do obsługi. Żadnych dotykowych bzdur, żadnych asystentów głosowych (choć można się z nimi porozumieć przez Ace'y), same staromodne przyciski do regulacji głośności, włączania i wyłączania ANC, włączania i wyłączania słuchawek oraz zmiany źródła dźwięku. Proste i piękne.
Początkowo wprawdzie trochę narzekałem na przycisk regulacji głośności i materiały, z których został wykonany, ale teraz wiem, że chodziło mi o coś innego. Delikatnie nie pasuje mi tutaj nie sam materiał, a fakt, że "dzyndzelek" na środku - który ułatwia zlokalizowanie i przesuwanie tego elementu - jest... odrobinę zbyt szpiczasty. To tyle. Ale doceniam jego funkcję użytkową, bo w tym zakresie spisuje się wzorowo.
Bardzo przyjemne jest również etui - słuchawki wprawdzie nie "łamią się", więc na wysokość całość jest spora, ale za to jest świetnie wykonana i stosunkowo wąska, więc z wrzuceniem ich do torby czy plecaka nie miałem nigdy problemu. Miłym dodatkiem jest też widoczny na górnym zdjęciu pokrowiec na przewód USB-C do USB-C i 3,5 mm do USB-C, który mocowany jest w etui magnetycznie.
I być może to już za bardzo subiektywna ocena, ale Sonos Ace są po prostu prześliczne, szczególnie w jasnej wersji testowej, którą zamówiłem na sprawdzenie. Nie jestem wprawdzie przekonany do doboru koloru wnętrza prawej muszli - choć dzięki temu zawsze wiadomo, jak założyć słuchawki na głowę - ale reszta jest świetna, wliczając w to sam projekt, jak i dobrane materiały, a w szczególności metalowe elementy. Ach, i gdyby ktoś pytał, to ani jasne etui, ani jasne słuchawki niespecjalnie chcą się brudzić.
Gdyby też ktoś pytał o odporność na wodę i pot - jako że póki co nie jest to jeszcze mój egzemplarz, to bez skrępowania ćwiczyłem w nich i chodziłem na deszczu. Teoretycznie na stronie Sonosa znajdziemy informację, że produkt nie jest wodoodporny i nie ma "oficjalnego potwierdzenia stopnia ochrony", ale podczas prezentacji udało mi się dowiedzieć, że nie jest tak, że kilka kropli wody sprawi, że słuchawki będą się nadawać do wyrzucenia. Nie wiem wprawdzie, jak moje deszczowe spacery muzyczne w dłuższej perspektywie wpłyną na wytrzymałość Ace'ów, ale... cóż, nic się jak do tej pory nie stało. Wszystko działa tak, jak trzeba.
Ach, przy okazji - poduszki montowane są magnetycznie do słuchawek, więc ze zdejmowaniem, czyszczeniem czy wymianą nie będzie problemu.
Ile tutaj Sonosa w Sonosie?
Tak, te słuchawki mają WiFi. Oraz: nie, nie działa to na zasadzie podobnej do reszty sprzętów z ekosystemu Sonosa. Ale po kolei.
Jeśli chodzi o opcje łączenia się ze źródłami dźwięku, to Sonos Ace oferuje połączenie przewodowe (USB-C do USB-C oraz 3,5 mm do USB-C, oba w zestawie, uwaga - ten drugi nie zadziała przy rozładowanych słuchawkach) oraz bezprzewodowe - Bluetooth 5.4. W tym drugim przypadku możemy wybierać, czy chcemy skorzystać z aplikacji, czy podłączyć słuchawki jako najzwyklejsze słuchawki Bluetooth na świecie, aczkolwiek bez aplikacji nie będziemy mieć między innymi dostępu do korektora czy np. TV Audio Swap.
I gdybyście zapytali, czym jest TV Audio Swap, to jest to właśnie ta integracja z systemem Sonos, o której była mowa. W dużym skrócie - pozwala ona błyskawicznie przenieść dźwięk z telewizora czy innego sprzętu podłączonego do wybranych soundbarów Sonosa na słuchawki. I to jest właśnie to wykorzystanie WiFi.
Ale o tym za chwilę.
Sonos Ace - jak spisuje się ANC?
Bardzo dobrze, ocierając się momentami o "fantastycznie", choć nie wszystkie dźwięki udawało się blokować. Ace'y bez wątpienia najlepiej radzą sobie z dźwiękami niskimi i ogólnie pojętym jednostajnym czy powtarzalnym buczeniem. Przedstawiciele Sonosa podczas prezentacji wspominali głównie o lataniu samolotem, ale że nie miałem ostatnio okazji skorzystać z samolotu, pojeździłem ostatnio trochę więcej autobusami i tramwajami - i to tymi wrocławskimi. Efekt? Nawet przy muzyce ustawionej na środkowy poziom głośności i mniej, i to muzyce, która bardziej przypomina recytację z lekką dawką instrumentów w tle, odcięcie od rzeczywistości było fantastyczne. Wszystkie najbardziej irytujące dźwięki - takie jak szum pojazdu i rozmowy dookoła nas - były odfiltrowane lub wyciszone do tego stopnia, że nie były już irytujące. Zresztą dla mnie dobre ANC to nie takie, które wrzuca nas do bezdźwięcznej bańki, ale takie, które chroni nas przed męczącymi dźwiękami w jak najbardziej naturalny i nie-męczący sposób. I Sonos Ace tak właśnie robi.
Podobnie skutecznie Ace'y radzą sobie z ogólnym miejskim hałasem. Nie żebym nagle polubił wycieczki do centrum miasta, ale w końcu przestały być one męczące. Hałas samochodów i ogólnego "dzieje się" był skutecznie odcinany od moich uszu, do których docierały tylko niewielkie skrawki tego zamieszania.
Nie jest jednak tak, że Ace'y faktycznie filtrują wszystko. Jeśli ktoś będzie dość głośno rozmawiał niedaleko od nas - możliwe, że będziemy słyszeć odrobinę z tego, co mówi. Różnie bywa też z bliskimi i wysokimi dźwiękami, np. skrzypieniem moich drzwi do przedpokoju, które przez ANC przebijały się absolutnie za każdym razem, oczywiście w sytuacji, kiedy to ja otwierałem drzwi i stałem bezpośrednio przy nich. Nie liczmy też, że bez włączania muzyki uda nam się wyciszyć np. naszą klikającą klawiaturę. Wprawdzie wystarczy nawet bardzo cicha muzyka, ale jednak trzeba ją włączyć.
Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że Sonos Ace "robi" ANC tak, jak lubię - czyli w sposób naturalny. Może nie do końca idealny, ale wystarczająco skuteczny, żeby odciąć się od innych hałasów i skupić na filmie czy muzyce. I żeby koniecznie pamiętać o tym, aby przy zbliżaniu się do przejścia dla pieszych czasy wejścia do sklepu przełączyć się jednak w tryb i kontaktu albo wyłączonego ANC.
Jak spisuje się tryb kontaktu?
Tj. tryb przekazywania do nas większej ilości dźwięków z otoczenia, który możemy włączyć z poziomu słuchawek jednym kliknięciem.
Otóż spisuje się zaskakująco dobrze. Nie jest to wprawdzie poziom najwyższej maestrii, ale zrealizowano to również w sposób naturalny i taki, który w większości przypadków nie męczy uszu, skutecznie dostarczając nam czyjś głos (bez przesadnego "robotyzowania" go) i informacje z okolicy. Jedynym, do czego mogę się przyczepić, to to, że osiem mikrofonów jest piekielnie czułych i ma bardzo dobry "zasięg". W rezultacie, siedząc przed komputerem, w trybie kontaktu mam bardzo mocno nagłośniony hałas z ulicy i to na poziomie nawet o ząbek wyższym, niż gdybym siedział... bez słuchawek, o słuchawkach z wyłączonym ANC nawet nie wspominając (bardzo dobra pasywna izolacja).
Przy okazji - ani ANC, ani tryb kontaktu nie mają żadnej możliwej do aktywacji funkcji regulacji "mocy" ani adaptacyjności. Po prostu są właczone albo nie.
Jak spisuje się multipoint?
Bardzo dobrze. Maksymalnie - tu bez zaskoczenia - można podłączyć dwa urządzenia i testowałem to rozwiązanie z połączonym komputerem (macOS) i iPhone'em (wiadomo co), przeważnie oglądając coś na YouTubie i na słuchawkach odbierając połączenia na telefonie. Reakcja słuchawek jest właściwie natychmiastowa, pomijając może ułamek sekundy potrzebny na zorientowanie się, że ktoś dzwoni na drugie urządzenie. Powrót do komputera też odbywał się bez zastrzeżeń.
Z innych drobiazgów - tak, jest tutaj jak najbardziej funkcja wykrywania założenia i zdjęcia słuchawek z uszu, co może pauzować albo uruchamiać odtwarzanie, albo odbierać przychodzące połączenie. Działa bez zarzutu.
Dobra, dobra, ale jak gra właściwie Sonos Ace?
Dobra i w sumie to nie zła, ale neutralna wiadomość. Dobra - Sonos Ace gra naprawdę, naprawdę bardzo dobrze, chociaż dopasowanie go do moich gustów wymagało skorzystania z korektora. Ta neutralna wiadomość to natomiast to, że owszem, Sonos Ace gra bardzo dobrze, to nie jestem pewien, czy na tyle dobrze, żeby stać się jakimś branżowym wyznacznikiem. Albo inaczej - trudno, przynajmniej w samym dźwięku, bez dodatków, o których za chwilę, znaleźć tutaj coś, co byłoby wybitne albo wyróżniałoby Ace z grupy słuchawek w zbliżonym przedziale cenowym.
Jeśli chodzi o fabryczne ustawienia, to Sonos Ace podłączony do telefonu przez Bluetooth brzmi - na moje uszy - stosunkowo ciepło, "pełno". Nie do poziomu, w którym znikają detale - których tutaj jest sporo, do poziomu "tego dźwięku wcześniej nie słyszałem" - czy zaburzona jest separacja instrumentów albo wokali, ale dopiero wycieczka do korektora i wyraźne podbicie tonów wysokich oraz lekkie obniżenie poziomów basów - a także upewnienie się, że opcja "Głośność" jest wyłączona - dało mi taki dźwięk, jakiego szukałem i oczekiwałem. Czyli czysty, klarowny, może nawet trochę za bardzo kliniczny, ale wybieram to zamiast delikatnie przymulonego domyślnego profilu. Na plus można zaliczyć przy okazji fakt, że włączenie ANC nie zmienia przesadnie mocno charakterystyki tego, co sobie ustawimy i czego słuchamy i to, że choć korektor jest bardzo uproszczony (bas, góra i... to koniec), to pozwala w dużym stopniu zmienić brzmienie tych słuchawek. I podejrzewam, że większości osób takie podstawowe ustawienia zdecydowanie wystarczą.
Do tego wszystkiego dochodzą też oczywiście funkcje dodatkowe - Sonos Ace oferują chociażby, w połączeniu z Amazon Music Unlimited, Apple Music i Tidalem, obsługę Dolby Atmos (i Sony 360 Reality Audio) oraz śledzenie ruchów głowy, które działa świetnie - płynnie, precyzyjnie, bez gwałtownych przeskoków i bez nadmiernego podbijania efektu "przyklejenia" źródła dźwięku do jednego punktu. Mój problem z tą funkcją jest tylko taki, że niespecjalnie wiem, po co istnieje, ale poza tym działa wspaniale.
Dobrą wiadomością jest również fakt, że Sonos Ace nieprzesadnie cierpią na wycieki dźwięku. Słuchając na nich muzyki z włączonym ANC i adekwatną do tego oraz sytuacji głośnością (czyli maksymalnie 50-60 proc.), osoba stojąca kilka kroków ode mnie nie była w stanie stwierdzić, czy słucham czegoś czy nie. Z drugiej strony - jeśli naprawdę chcemy sobie zniszczyć słuch, to Ace'y aż tak bardzo się do tego nie przyczynią. Nie są to bowiem najgłośniejsze słuchawki na świecie, ale też nie wyobrażam sobie sytuacji, w której trzeba byłoby je podkręcać na więcej niż 70-80 proc. głośności - nawet w centrum miasta czy hałaśliwym transporcie publicznym rzadko kiedy zbliżałem się do tej granicy, a w domowym zaciszu przeważnie trzymałem się poniżej 50 proc.
W dużym skrócie: Sonos Ace - po drobnych modyfikacjach - brzmi dla moich uszu tak, że nie potrzebuję niczego więcej. Zakładałem te słuchawki dla czystej przyjemności w każdej możliwej chwili i wychodziłem z domu, ciesząc się muzyką. W sumie chyba o to chodzi, nawet jeśli nie do końca jestem w stanie zgodzić się z opisem ze strony produktu, która wspomina coś o "niezrównanym basie".
Sonos Ace - jakość mikrofonu i rozmów
Jest, tak najzwyczajniej w świecie, po prostu dobrze - nie idealnie, ale też nie spotkałem się z narzekaniem moich rozmówców, nawet w przypadku rozmów w głośniejszym otoczeniu. Z drugiej strony - jedna osoba zwróciła uwagę na to, że chyba nie rozmawiam bezpośrednio przez telefon, choć nie była w stanie dokładnie sprecyzować, gdzie leżała różnica.
TV Audio Swap - co to jest?
W skrócie - opcja błyskawicznego przerzucenia dźwięku z soundbara Sonosa na słuchawki Sonosa. I to taka naprawdę błyskawiczna, bo jeśli oglądamy np. film albo gramy w coś i okazuje się, że nie powinniśmy już przeszkadzać hałasem innym domownikom, wystarczy włączyć słuchawki, założyć je na głowę, przycisnąć jeden przycisk na obudowie słuchawek przez kilka sekund i... już. Koniec. Gotowe. Cały dźwięk jest - z wykorzystaniem bezpośredniego połączenia WiFi z soundbarem - przekazywany na słuchawki. Przytrzymujemy przycisk znowu i dźwięk wraca w ułamku sekundy na soundbara. Proste i doskonale działające.
Gdyby tego było mało, soundbar przekazuje do słuchawek odpowiednio przygotowany dźwięk w wersji przestrzennej, połączony z opcjonalnym śledzeniem ruchów naszej głowy. I o ile w przypadku muzyki słuchanej np. z telefonu niespecjalnie rozumiem sens tej drugiej funkcji, o tyle w przypadku oglądania filmów - zdecydowanie to doceniam, szczególnie biorąc pod uwagę, jak sprawnie i naturalnie jest to zrobione. "Przyklejenie" głównego źródła dźwięku do okolic ekranu zdecydowanie sprawia, że zabawa dźwiękowa jest tutaj dużo przyjemniejsza, dużo bardziej angażująca i dużo bliższa temu, z czym mielibyśmy do czynienia, gdyby ktoś nie kazał nam wyłączyć naszego systemu audio i przerzucić się na słuchawki. Inna sprawa, że biorąc pod uwagę komfort noszenia Sonos Ace i to, jak dobrze działa w połączeniu z soundbarem, regularnie zaczynałem oglądanie filmów... ze słuchawkami na głowie.
W tym wszystkim szkoda tylko kilku rzeczy. Przede wszystkim tego, że premiera Ace'ów była chyba odrobinę pospieszona, chociażby patrząc na fakt, że aktualnie TV Audio Swap działa tylko z soundbarami Arc, co oznacza, że musimy mieć absolutnie najdroższy sprzęt, żeby skorzystać z tej funkcji. Owszem, wsparcie dla Beama (1 i 2) oraz Raya nadchodzi, ale nie teraz. Podobnie podczas prezentacji miałem okazję posłuchać przez chwilę funkcji TrueCinema, która "skanuje" pomieszczenie i dzięki temu tworzy w słuchawkach wirtualny system dźwięku przestrzennego, taki sam, jak gdybyśmy ustawili go w pokoju w postaci fizycznych głośników i nie dostali nakazu korzystania ze słuchawek, ale... no nie ma tego na razie. Będzie niedługo, ale nie ma w momencie premiery, a czego nie ma w momencie premiery, to wiadomo - się zobaczy.
Co nie zmienia faktu, że to, co jest, to jest - i działa świetnie. Inna sprawa, że trzeba się zastanowić, czy to faktycznie nasz przypadek użytkowania, bo jest w tym zaszyta na pewno spora część ceny, jaką trzeba zapłacić za słuchawki Sonosa.
Sonos Ace - czas pracy na jednym ładowaniu
30 godzin z włączonym ANC i to jest wynik raczej zbliżony do rzeczywistości. Nie jest to najlepszy wynik na rynku, ale też ani razu nie miałem z tym problemu. Po części dlatego, że słuchawki ładują się naprawdę szybko - po podłączeniu do komputera z 18 proc. naładowania, po niecałych 20 minutach było już 45 proc. Wystarczy na kolejnych kilka dni.
Inna sprawa, że podączyłem je do komputera dlatego, że podłączenie ich do szybkawej ładowarki (20 W) nie wywołało żadnej reakcji. Dlaczego - nie mam pojęcia.
Drobiazgi, które irytują (ale tylko trochę)
Nie jakoś strasznie, ale występują, przy czym dotyczą głównie niedopracowanej aplikacji. Przykładowo w niektórych miejscach wciąż pojawiają się robocze opisy niektórych funkcji, część elementów jest niezbyt dobrze przetłumaczona na język polski (np. słuchawki zamiast nazwy mają imię i nazwisko), a do tego aplikacja lubi twierdzić, że Ace nie jest podłączony do telefonu, mimo że właśnie odtwarza z niego muzykę i jedyną opcją na dostanie się np. do ustawień jest reset aplikacji albo ręczne klikanie w ponowne połączenie.
Trochę też szkoda, że integracja z ekosystemem Sonosa nie idzie dalej niż samo - całkiem przyjemne, ale jednak "samo" - przerzucanie dźwięku z Arca na Ace'ów i w drugą stronę. Przykładowo miło byłoby móc po powrocie do domu jednym kliknięciem przerzucić muzykę z Ace'ów na Sonosa One czy coś w tym stylu. Niestety nie da się i nic o takiej funkcji na razie nie wspomniano.
Sonos Ace - czy warto?
I tutaj mamy miejsce na wadę z samego początku tekstu. Owszem, Sonos Ace to wprawdzie pierwsze podejście Sonosa do słuchawek, ale wygląda na to, że wszystko robią tak, jak trzeba. Są kosmicznie komfortowe, bardzo dobrze brzmią, mają bardzo dobre ANC, szybko się ładują, oferują fizyczne przyciski i generalnie wszystko jest tak, jak należy, uzupełnione o połączenie z soundbarami i opcję tworzenia zestawu audio do kina domowego na naszej głowie. Same dobre rzeczy.
Największym problemem Ace'ów będzie prawdopodobnie ich cena. Tak, jest lepsza niż początkowo zapowiadano i zamykamy się z zakupem w 2149 zł. Lądujemy jednak w ten sposób bardzo blisko AirPods Max (ok. 2250-2400 zł) i grubo powyżej Sony WH-1000XM5 (ok. 1400-1500 zł), gdzie te pierwsze to pierwszy wybór z kategorii "ma być drogo i od Apple", a te drugie - "ma być bardzo dobrze, ale nie w cenie Apple".
Sonos oczywiście nie przychodzi na imprezę nieprzygotowany i ma kilka mocnych argumentów - w tym chociażby pełen zestaw fizycznych przycisków czy wspomniany już kilkukrotnie TV Audio Swap. Sam jednak jestem gotowy wydać na Ace'y swoje pieniądze z innego powodu - komfortu przy ich noszeniu. Całą resztę traktuję jako bonus, a że całą resztę robią jak trzeba, to ten bonus jest całkiem spory.
Z drugiej strony, czy wiele osób w Polsce będzie chciało dopłacić kilkaset złotych do przecież bardzo dobrych XM5? Albo zrezygnować z tego, że ma się wszystko od Apple'a? Albo sięgnąć po jeszcze inną propozycję z trochę niższej półki cenowej, która dalej nie będzie rozczarowaniem? Zobaczymy. Ale jeśli ktoś zdecydyduje się na Ace'y, raczej żałować nie będzie.
Sonos Ace - zalety
- wspaniały komfort nawet długiego noszenia;
- szeroki zakres regulacji i "stabilność" ustawienia;
- fizyczne przyciski i suwak do regulacji;
- opcja przewodowego podłączenia przez USB-C i przewód 3,5 mm -> USB-C w zestawie;
- Dolby Atmos i śledzenie ruchu głową również przy słuchaniu muzyki;
- fantastycznie działające TV Audio Swap;
- bardzo dobra jakość dźwięku (choć sam musiałem trochę powalczyć korektorem pod mój gust);
- bardzo dobre ANC i skuteczna pasywna izolacja;
- dobry tryb kontaktu;
- świetna jakość wykonania;
- bardzo przyjemne etui;
- można korzystać nawet jak się nie ma nic od Sonosa w domu;
- bardzo szybkie ładowanie;
- świetny sprzęt do oglądania filmów (oczywiście obraz to na telewizorze);
- słuchawki, które chce mi się zabierać wszędzie, to tyle.
Sonos Ace - wady
- część funkcji nie jest dostępna od początku, część soundbarów nie jest jeszcze wspierana;
- kilka drobnych niedociągnięć w aplikacji;
- potencjał integracji z ekosystemem Sonosa był dużo większy;
- konkurencja wcale nie jest porażająco gorsza, a potrafi być zauważalnie tańsza;
- wersja czarna jest "meh".