Sklep, w którym jest więcej palet w alejkach niż otwartych kas, grozi youtuberowi. Kasujcie memy!
Kiedy jedni zareagowali na parodię z uśmiechem i dystansem, pewna znana sieć sklepów zrobiła poważną minę i się obraziła. Zapominając chyba o czymś takim jak efekt Streisand.

Jakiś czas temu Jakub Biel przygotował przeróbki reklam znanych firm, pokazując, jak mogłyby wyglądać, gdyby markom zależało na przedstawianiu wprost efektów ubocznych ich działań. Ot, żartobliwe prztyczki wymierzone m.in. w stację telewizyjną, która przerywa reklamy filmem czy rozgłośnią, która non stop puszcza te same piosenki. Albo księgarni, do której chodzi się tylko po to, żeby przejrzeć nowości, a potem kupić je w internecie - bo na miejscu jest za drogo. Nie trzeba było nawet dodawać znanych logo, bo każdy wiedział, o co chodzi, ale ubarwiły one materiał.

Fotomontaże poniosły się po internecie i jak się okazało nie tylko zwykli ludzie mieli ubaw. Duże marki zareagowały z dystansem i obrazki udostępniały nawet na swoich profilach.
Ale nie wszystkim było do śmiechu
Pewna spółka zwróciła się do Jakuba Biela z wezwaniem do „niezwłocznego usunięcia grafiki” zawierającej logotyp firmy. Obrazek miał zostać usunięty ze wszystkich administrowanych przez Biela stron, a w szczególności z Instagrama, LinkedIna oraz Facebooka. Dodatkowo wezwano autora do „zaniechania dalszego rozpowszechniania grafiki” oraz… „zaniechania dalszych naruszeń praw przysługujących spółce”, w tym „dalszych naruszeń jej dóbr osobistych”. Prawnicy dali trzy dni na skasowanie materiałów.
O kogo chodzi? Jakub Biel nie mówi tego wprost, żeby nie zaogniać sytuacji. Z niewiadomych powodów wrzucił jednak ciekawostki o biedronkach. Wiedzieliście, że nie lubią cytryny?
Biel grafiki skasował – w końcu faktycznie posłużył się logotypem marki. A patrząc na to, co dzieje się na Twitterze, można założyć, że niektórzy uwierzyliby, że w ten sposób sieć reklamuje swoje sklepy, a przez to „reklama” wprowadza w błąd.

Problem polega na tym, że sklep zachował się zbyt poważnie
Autor grafik w filmie wyjaśniającym sytuację przypomina, że pozostawianie palet blokujących klientom drogę – a to głosił podrobiony slogan – jest na tyle charakterystyczne, że od razu wiadomo, o kogo chodzi. Dodatkowe obrażanie się jedynie nakręca sytuację. Klientom raczej zależałoby na tym, by sieć w końcu zrobiła porządek w alejkach, na czym skorzystaliby i kupujący, i pracownicy sklepu. Nie ma tutaj chamskiej szydery, zagrania poniżej pasa. Ba, podejrzewam, że to inni mieli więcej powodów do pretensji - że sprzedają drożej niż konkurencja czy swoją nazwą pozują bycie firmą z innego kraju. Tutaj przypomniano o widoku, który każdy klient i tak codziennie widzi. I w tym jest problem, a nie internetowym dowcipie.

Zamiast tego mamy dąsanie się, poważne pisma, angażowanie prawników. A to podziała jak płachta na byka. Wszyscy zdążyli o obrazkach zapomnieć, teraz zaś internet zaleje pewnie fala memów pokazujących utrudnienia.
Czytaj także: Jak pobrać muzykę z YouTube? Są na to 3 sposoby