REKLAMA

Na polskiej wsi są już kasy samoobsługowe i światłowód. Tego brakuje do normalności

To przedziwny paradoks, że dziś na wsi znajdziemy nowoczesne rozwiązania, za to brakuje tych najbardziej podstawowych.

21 godzin temu
polska wies
REKLAMA

Na koniec rowerowego objazdu okolicy zatrzymałem się w sklepie, w którym staram się robić postój, gdy jestem „w rodzinnych stronach”. Niby to sieciówka, ale w stylu tych, które jedynie biorą znaną nazwę, a działają tak, jak stare sklepy. Co nie znaczy, że są głuche na nowinki. Stojąc w kolejce, zauważyłem jedną z nich: kasę samoobsługową. Nieco zaskoczony obecnością skorzystałem z okazji i w ten sposób zapłaciłem za drobne zakupy.

REKLAMA

Domyślam się, co niektórzy mogą pomyśleć i wyprzedzając tę myśl, sam nieco swojego zaskoczenia się wstydzę. No bo faktycznie co w tym dziwnego?

Dlaczego miałoby tu nie być kasy samoobsługowej – bo jesteśmy na wsi?

Czy już przesiąkłem tym mieszczuchowym podejściem i chociaż jestem stąd, na swój sposób utożsamiam się z okolicą, to jednak nowoczesne rozwiązania kojarzę z miastem, a nie wiejskim obszarem? „Nowi mieszkańcy przenoszą się na wieś z często wyidealizowanym jej obrazem jako miejsca, gdzie panują cisza i spokój oraz żyje się w zgodzie z naturą” – pisała o polskiej wsi Ruta Śpiewak. Dosięgnął i mnie ten sposób myślenia?

Tłumacząc się – przed wami, ale i przed sobą – dochodzę do wniosku, że tak samo zareagowałbym na widok kasy samoobsługowej znajdującej się w osiedlowym sklepiku, który jeszcze nie stał się franczyzą. To tylko – jak się okazuje błędne – założenie, że kasy samoobsługowe stały się domeną dużych sieci. A przecież wszędzie chcemy uniknąć długich kolejek.

(A właściciele znaleźć sposób, żeby sklep mógł normalnie funkcjonować w niedziele handlowe).

Kasa samoobsługowa w wiejskim sklepie może być też symbolem zmian na polskiej wsi

W raporcie Polska wieś i rolnictwo 2022 przeprowadzono rozmowy z mieszkańcami wsi. Na pytanie, jaką decyzję podjęliby, gdyby zaistniała możliwość przeprowadzki do miasta, wówczas co czwarty mieszkaniec wsi zadeklarował, że skorzystałby z takiej opcji. W raporcie opublikowanym w 2023 r. wynik był zgoła odmienny.

Tylko 3,2 proc. respondentów zdecydowanie chciałoby się przeprowadzić do miasta, a 58,9 proc. zdecydowanie nie chciałoby tego zrobić. Ogółem za przeprowadzką do miasta opowiada się 13,8 proc. mieszkańców, a przeciwnych takiemu pomysłowi jest 86,2 proc. z nich.

Zadowolenie rośnie z prostego powodu: mieszkający na wsi dostrzegają „pozytywne efekty zwiększonych inwestycji infrastrukturalnych na obszarach wiejskich w ostatnich latach”. Na pierwszym miejscu wyrażają zadowolenie w związku z dostępem do sieci wodociągowej (67,6 proc.), z kolei na drugim uplasował się… internet. Prawie tak samo ważny (61,1 proc.).

Jestem pod olbrzymim wrażeniem tego, jak zwiększa się dostęp do światłowodu

To już nie miejski przywilej. Coraz więcej okolicznych miejscowości może skorzystać z takiej opcji. Nie zastanawiam się, „czy” taki internet dotrze do moich rodziców, a raczej pytam „kiedy” to się stanie. To niby śmiałe marzenie, biorąc pod uwagę, jak dostęp do sieci wyglądał tu jeszcze kilka lat temu. Dzisiaj nie ma problemu z 5G na zewnątrz, a nawet w domu zasięg jest wystarczający do tego, by komfortowo oglądać streamingi czy mecze na żywo.

Doceniam to szczególnie, bo sam przez mieszkanie na wsi byłem wykluczony cyfrowo. Zamiast oglądać popularne wówczas śmieszne filmiki, wolałem przeznaczyć transfer np. na oglądanie teledysków ulubionych zespołów. Wiem, brzmi to banalnie i głupio, ale na szczęście nie istniało wówczas jeszcze coś takiego jak zdalna nauka, więc to był jedyny problem. Ale dla mnie całkiem poważny i istotny.

Musiałem wybierać, bo wczytanie głupiego filmiku naprawdę zajmowało sporo czasu, szczególnie gdy padało albo było wietrznie. Niewiele lepiej mieli koledzy z okolicy – wprawdzie internet radiowy zapewniał większy transfer, ale i tak nie był to internet stacjonarny, z którego korzystali rówieśnicy w mieście. Fakt, że w tym samym miejscu odbieram dziś 5G, a okolicę oplatają światłowody, uważam za niesamowity cud technologiczny.

Technologia może pomóc polskiej wsi, ale jej nie uratuje

„Wyzwaniem dla demografii wsi jest to, że największą skłonność do migracji ze wsi do miast odnotowuje się wśród osób młodych” – zaznaczono w ostatniej edycji raportu „Polska wieś i rolnictwo”. To bardzo smutny i prawdziwy wniosek. Owszem, dziś da się na wsi pracować czy uczyć zdalnie, korzystać z tych samych dobrodziejstw technologii co w mieście, oglądać seriale czy grać w gry, korzystając z szybkiego internetu.

Tylko co z tego, skoro z mojej rodzinnej wsi ostatni autobus do najbliższego miasta odjeżdża o 14:07. No, chyba że jest piątek, to wtedy po 16:00, a w niedzielę – po 18:00, z czego najprawdopodobniej skorzystać mogą tylko studenci wracający od czasu do czasu w swoje rodzinne strony. W okolicy są automaty paczkowe, kasy samoobsługowe i światłowód, ale nie ma takich podstaw jak dobra komunikacja.

REKLAMA

W grudniu do mojej wsi wrócą pociągi. Wprawdzie tylko dwa dziennie, ale już wiem, że odwiedzając rodziców, przy okazji pofatyguję się na dworzec, żeby zobaczyć ten historyczny powrót. Pierwszy pociąg zobaczę, drugim już pojadę, nie odmówię sobie tej przyjemności.

Jest to jednak znamienne i po prostu przykre, że prędzej w okolicy doczekaliśmy się technologii „rodem z miasta”, ale zabrano to, co było dawno temu i co wciąż powinno być podstawą – transport publiczny. Polska wieś może być nowoczesna, wszelkie bariery zniknęły. Tylko co z tego, jeżeli i tak dalej będzie odcięta do świata.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA