Podali, jak długo stoimy przy kasach. Wiadomo, czy opłaca się kasować w samoobsługowych
Polacy polubili kasy samoobsługowe. W opinii wielu urządzenia znacząco ułatwiły i przyspieszyły zakupy. Ale czy rzeczywiście, a jeśli nawet, to jak bardzo? Teraz dzięki statystykom ujawnionym przez Biedronkę możemy spróbować to oszacować.
Biedronka pochwaliła się, że ma już 15 tys. kas samoobsługowych. To oznacza, że urządzenia pracują już w 87 proc. sklepach sieci. Średnio na każdy sklep sieci, gdzie kasy są, wypada po 5 urządzeń, a klienci zostawiają przy nich 46 zł. Czyli do kasy samoobsługowej nie chodzi się już z małymi zakupami, ale wciąż nie są to pełne koszyki. Przynajmniej nie w Biedronce.
Ile trwają zakupy przy kasie samoobsługowej?
Biedronka ujawnia, że średni czas dokonywania transakcji samoobsługowych jest krótszy niż w kasach tradycyjnych i wynosi ok. 2 minut. Tylko jak duża jest to różnica?
W 2017 r. „Wyborcza” cytowała wyniki badania MasterCard, z których wynikało, że przy robieniu „większych zakupów” w marketach w kolejce do kasy traci się średnio 18 min. Kolejki były aż dla 47 proc. ankietowanych najbardziej frustrującym elementem zakupów. Blisko połowa zaś przyznała, że zdarzyło im się zostawić koszyk i zrezygnować z zakupów, bo kolejka do kasy była zbyt długa.
Zestawiając wynik Biedronki z badaniami sprzed siedmiu lat można zgodzić się, że kasy samoobsługowe to prawdziwa rewolucja. Nieco inny cień rzuca jednak sondaż, o którym w 2018 r. pisał serwis money.pl. Wynikało z niego, że w kolejce do kasy czeka się średnio 4 min.
Wciąż: kasy samoobsługowe są o połowę szybsze niż tradycyjne
Według badania firmy Bain & Company opublikowanego w 2022 r. Polacy nie chcą spędzać w kolejce do kasy dłużej niż 5 min. O tym, że to granica naszej wytrzymałości, mogła świadczyć akcja Kauflandu, który dawał klientom kupon rabatowy, jeśli czas stania w kolejce wynosił więcej niż 5 min. Można więc bezpiecznie założyć, że te średnio ok. 4 min przy kasie tradycyjnej to wynik, który należy zestawić z 2 min kas samoobsługowych. Nowoczesność wygrywa.
Ale być może nie tylko o sam czas chodzi.
Wróćmy na chwilę do badań z 2018 r.
Skanowanie na takiej kasie jest wolniejsze niż dokonywane przez profesjonalnego kasjera, bo taka osoba ma wprawę i robi to zdecydowanie szybciej. Zatem czas jaki byśmy zaoszczędzili na czekaniu w kolejne stracimy na samodzielnym skanowaniu. Dlatego do tych kas idą osoby z małymi koszykami i dlatego mamy tam bardzo krótkie kolejki
– komentował wówczas Sebastian Starzyński, prezes ABR SESTA.
Statystyki udostępnione przez Biedronkę pokazują, jak wiele się w tym temacie zmieniło i do kasy samoobsługowej nie idzie się już tylko z batonem i puszką napoju. Zresztą nie tylko to. Swego czasu Lidl zdecydował się ustawiać większe koszyki na produkty, co najlepiej udowadnia, że do kas samoobsługowych chodzi się też z pełnym wózkiem.
Szybciej, ale wolniej – paradoks kas samoobsługowych
Bardzo ciekawa jest jednak inna rzecz. Zbyt szybkie tempo kasjerów paradoksalnie zaczęło przyciągać do kas samoobsługowych. W sieci bardzo często udostępniane są filmiki pokazujące, jak osoby na kasie prędko nabijają produkty, nie dając klientom czasu na ich spakowanie. Dla wielu jest to na tyle stresujący moment, że później wybierają kasy samoobsługowe, bo mogą skanować we własnym tempie. Coś, co według eksperta z 2018 r. miało być wadą tego typu urządzeń, dziś jest ich plusem.
Na Spider's Web piszemy o kasach samoobsługowych:
Ciekawe, czy inne sieci handlowe pokażą statystyki nt. swoich kas. To dobra okazja, żeby pochwalić się, że u nich jest szybciej. Interesujące będzie też porównanie aktualnych wyników z tym, co nadejdzie za kilka lat. Można sobie wyobrazić, że skoro kas samoobsługowych w sklepach będzie przybywać, to będą się do nich robić też większe kolejki. Nie tylko ze względu na to, że ludzie będą skanować większe liczby produktów – dużym kłopotem są zwyczajne kwestie techniczne, o czym pisał Adam Sieńko w swoim głośnym tekście o kasach samoobsługowych:
Uwierzcie, że problem braku drobnych u osoby stojącej w kolejce przede mną jest niczym w porównaniu z kasą samoobsługową, która w pewnej chwili odmawia posłuszeństwa. W tym pierwszym przypadku tracę kilkadziesiąt sekund, w drugim mogą to być całe minuty, bo zdarza się, że kasa zostaje wyłączona z użytkowania. Całą ta sytuacja uzmysłowiła mi jeden fakt. Kasy samoobsługowe są dobre, dopóki większość Polaków boi się z nich korzystać. Gdy wejdą do naszego zakupowego mainstreamu, tak zabawnie już nie będzie.
Jednak należy pamiętać, że te sprzęty są rozwijane. Zresztą to właśnie Biedronka wdrożyła system, który od razu rozpoznaje np. pomidory i podpowiada użytkownikowi, jaki produkt wybrać na ekranie dotykowym. Zawsze to kilka sekund do przodu, dzięki czemu czas zakupów przy kasie samoobsługowej nie musi się wydłużać. Nawet przy rosnącej liczbie użytkowników.