REKLAMA

Apple chwali się, że iPhone’y tracą wolniej na wartości niż Androidy. Sprawdziliśmy to

Apple w nowym dokumencie zachwala iPhone’a i twierdzi, że jego smartfony wolniej tracą na wartości niż te z Androidem. Czy tak jest naprawdę?

Apple chwali się, że iPhone’y tracą wolniej na wartości niż Androidy. Sprawdziliśmy to
REKLAMA

Twierdzenie, że zakup smartfona jest inwestycją, odbiega od prawdy. Jeszcze kilka lat temu rynek iPhone’ów rządził się własnymi prawami i kupując taki sprzęt, po dłuższym czasie od premiery można było odsprzedać go w cenie stanowiącej bardzo dużą część kwoty początkowej. Dzisiaj wygląda to inaczej, natomiast gigant technologiczny z Cupertino najwyraźniej żyje w 2017 r.

REKLAMA

Apple twierdzi, że iPhone’y wolniej tracą na wartości

Oczywiście w porównaniu z konkurencyjnymi smartfonami opartymi na systemie operacyjnym Android. Z raportu zatytułowanego "Longevity by Design" (co można przetłumaczyć jako "długowieczność z założenia") wynika, że iPhone'y są po czasie o 40 proc. więcej warte niż urządzenia z Androidem.

Aby otrzymać takie, dane Apple porównał ceny początkowe iPhone’ów i wybranych urządzeń z Androidem. Przypis nie obejmuje dokładnej metodologii, więc można założyć, że Apple mógł porównać ten aspekt ze smartfonami z różnych półek cenowej. Innymi słowy, dane mogą być prawdziwe w określonych warunkach. Co prawda firma opracowała swój przekaz na podstawie używanych urządzeń, ale żeby obalić mit iPhone’a jako pewnego rodzaju inwestycji wystarczy spojrzeć na rynek nowych smartfonów.

iPhone 15 w podstawowej wersji 128 GB dostępny był na początku za 4699 zł, a bazowy Samsung Galaxy S24 128 GB - 4099 zł. Dziś w oficjalnej polskiej dystrybucji iPhone’a kupimy za 3499 zł, a Samsunga Galaxy S24 za 3599 zł. Analogiczna sytuacja dotyczy topowego iPhone’a 15 Pro Max, który staniał od premiery ok. 1700 zł, gdzie S24 Ultra jest ok. 600 zł tańszy, porównując z ceną startową.  

Dwa wymienione modele iPhone'ów staniały o ponad 1000 zł, a Samsungi zaledwie 500-600 zł. Fakt, premiera Samsunga miała miejsce ok. 3 miesiące później, ale nie tłumaczy to tak duże dynamiki spadku cen.

Nowe iPhone’y 15 tanieją w dużo szybszym tempie niż Samsungi Galaxy S24, więc powinno to wpłynąć również na ceny telefonów używanych. Sprawdziłem oferty używanych iPhone’ów 15 w jednym z serwisów aukcyjnych i zauważyłem tu ciekawy paradoks, który może w pewnym stopniu potwierdzać słowa Apple'a. Otóż ceny używanych sprzętów są podobne do tych, które trzeba zapłacić za nowe egzemplarze w oficjalnej polskiej dystrybucji.

Apple tłumaczy, że ta tendencja jest bardziej widoczna w przypadku starszych modeli iPhone'a. Jak jest naprawdę? Przykładowo, używany iPhone 11 wydany we wrześniu 2019 r., kosztuje średnio od 700 do 1000 zł. Pokazanego kilka miesięcy później Samsunga Galaxy S20 można nabyć w podobnej cenie.

Co jeszcze Apple ma nam do powiedzenia?

Z raportu Apple'a dowiadujemy się, że na świecie funkcjonują setki milionów iPhone’ów, które są użytkowane od ponad 5 lat. Długowieczność i lepsze wsparcie iPhone’ów również powoli staje się mitem, ponieważ Apple aktualizuje swoje smartfony, co najwyżej 5 lat. Tymczasem konkurencja z Androidem – Google i Samsung - obiecuje aktualizacje smartfonów przez 7 lat (fakt, że w najdłuższym okresie chodzi o aktualizacje bezpieczeństwa).

Coraz więcej producentów zwiększa okres wsparcia w smartfonach i cztery lata stają się standardem w świecie Androida. Jeszcze kilka lat temu nie było to takie oczywiste i szczególnie tanie smartfony mogły liczyć na maks. jedną lub dwie aktualizacje rozwojowe Androida. Dziś Samsung w smartfonach za 600 zł gwarantuje 5-letnie wparcie. Wiele osób wymienia swoje telefony co 4-5 lat.

Apple w raporcie chwali się też, że w latach 2015-2022 wskaźnik napraw pogwarancyjnych spadł o 38 proc, liczba napraw związanych z uszkodzeniami mechanicznymi spadła o 44 proc. od czasu wprowadzenia ulepszonych konstrukcji w iPhonie 7 (2016 rok). Spadła też liczba napraw spowodowanych zalaniem (o 75 proc.) To bardzo dobre wiadomości, ponieważ pokazują, że gigant technologiczny tworząc smartfony, wprowadza ważne dla użytkowników zmiany.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że nawet tańsze smartfony jak Motorola Edge 40 Neo o wartości ok. 1700 zł) czy Samsung Galaxy A55 kosztujący ok. 2000 zł są wodoszczelne (co potwierdzają standardy IP68 lub IP67). Samsung oferuje też w swoich telefonach bardzo wytrzymałe szkło Gorilla Glass Victus+. Niegdyś urządzenia ze średniej półki tłukły się na potęgę i nie miały co liczyć na potwierdzoną wodoszczelność – dziś ten problem przeminął nawet w smartfonach za 1500 zł.

REKLAMA

Więcej na temat smartfonów przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA