Europa odcięta od części internetu. Strategiczne podmorskie kable zostały uszkodzone
Część z kabli stanowiących główne połączenie internetowe pomiędzy Azją, Europą i Północną Afryką zostało przecięte. W wyniku zdarzenia ucierpiało ok. 25 proc. ruchu internetowego pomiędzy kontynentami. Kto za tym stoi?

Choć internet w naszych domach i telefonach jest bezprzewodowy, to możliwe jest to jedynie za sprawą gigantycznej sieci kabli, która łączy wszystkie nadajniki i stacje na całym świecie. Większość z nich leży pod ziemią, łącząc urządzenia na całym kontynencie. Jednak za połączenie pomiędzy kontynentami odpowiada ogromna sieć kabli, położonych pod wodami mórz i oceanów.
Nie inaczej jest w przypadku Europy, Azji i MENA (Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki). Tu 90 proc. połączenia z internetem zawdzięcza nam aż 35 kabli - w tym 15 w samym Morzu Czerwonym. A właściwie zawdzięczało, gdyż część z nich została uszkodzona. Nawet jeżeli uda się ustalić sprawcę i okoliczności zdarzenia, to rebelianci w jego pobliżu zapowiadają utrudnienie prac naprawczych.
Strategiczne kable internetowe w Morzu Czerwonym uszkodzone. Winnymi prawdopodobnie jemeńscy rebelianci
Jak powiadomiła hongkońska firma HGC Global Communications, 4 marca doszło do uszkodzenia czterech podwodnych kabli telekomunikacyjnych i internetowych: Asia-Africa-Europe 1, Europe India Gateway, Seacom oraz TGN-Gulf. Choć awarii uległo jedynie kilka kabli, HGC Global Communications szacuje, że zdarzenie "wpłynęło na 25 proc. ruchu internetowego pomiędzy Europą a Azją".
Około 15 proc. ruchu [internetowego] w Azji odbywa się w kierunku zachodnim, podczas gdy 80 proc. ruchu przechodzi przez kable podmorskie na Morzu Czerwonym
W celu złagodzenia skutków zdarzenia, ruch internetowy zostanie przekierowany na łącza lądowe łączące Europę z Azją oraz na łącza łączące Azję ze Stanami Zjednoczonymi i Stany Zjednoczone z Europą.
Jednocześnie hongkońskie przedsiębiorstwo nie poinformowało o okolicznościach uszkodzenia podmorskich kabli. W informacji z soboty agencja Reuters przekazała, że za bliżej nieokreślone problemy z działaniem podmorskich kabli odpowiadają działania amerykańskich i brytyjskich okrętów podwodnych. Z kolei The Washington Post przekazuje, że jemeńscy rebelianci Huti deklarowali zaatakowanie kabli i do ich przecięcia doszło już 24 lutego.
Ponadto amerykański dziennik zaznacza, że nie istnieją potwierdzone informacje, aby rebelianci mieli możliwość nurkowania i namierzania kabli, a ponadto kable mogą zostać uszkodzone także przypadkowo, na przykład za pomocą opadającej kotwicy dryfującego statku. Teorię tę popiera także afrykańskie przedsiębiorstwo Seacom, do którego należy jeden z uszkodzonych kabli.
Nasz zespół uważa za prawdopodobne, że mogło to być spowodowane przeciąganiem kotwicy [po dnie], ze względu na natężenie ruchu morskiego w tym regionie i niskie dno morskie w wielu częściach Morza Czerwonego. Będzie to można potwierdzić dopiero po przybyciu na miejsce statku naprawczego
Jednocześnie sama naprawa stoi pod znakiem zapytania, gdyż rebelianci Huti ostrzegli, że "każdy statek naprawczy wpływający na wody Jemenu" potrzebuje pozwolenia od rebeliantów "w trosce o ich bezpieczeństwo".
Może zainteresować cię także: