REKLAMA

Nie chcą nowych masztów 5G. Mówią, że przez obecne boli głowa, pocą się i nie mogą spać

W ostatnich tygodniach nieco ciszej było o protestach przeciwko budowie masztów. Czyżby prawdziwy start 5G spowodował, że bojący zobaczyli się, że nowa technologia wcale nie jest taka straszna? Płonne nadzieje. Mieszkańcy poznańskiego osiedla ruszyli do ofensywy, a po swojej stronie mają radną.

fałszywa szkodliwość 5g
REKLAMA

Na łazarskim rejonie ponoć od dawna nie jest kolorowo, ale w ostatnim czasie za pogorszenie sytuacji odpowiadać mają… maszty 5G. Serwis epoznan.pl informuje o proteście mieszkańców, którzy nie chcą, żeby na Łazarzu stawiano kolejne maszty. Te, które zdążono odpalić, rzekomo są odpowiedzialne za problemy zdrowotne mieszkańców osiedla.

REKLAMA

Z interpelacją do prezydenta Poznania w tej sprawie wystąpiła radna Lidia Dudziak. „Mieszkańcy skarżą się na coraz gorszy stan zdrowia: bóle głowy, szumy, potliwość, niektórzy chorują na nowotwory, boją się, że to właśnie te instalacje powodują choroby” – pisze polityczka Prawa i Sprawiedliwości.

Złapaliście się za głowy? To nie koniec. Radna powołuje się też na dostępne na rynku „publikacje”, według których instalowanie masztów jest „niebezpieczne dla zdrowia”. Dudziak pyta prezydenta Poznania, czy w takim razie „władze miasta mogą w jakiś sposób pomóc mieszkańcom, wyjaśnić ewentualne zagrożenie” i – jak się wydaje: przede wszystkim – czy można ograniczyć instalację tych masztów.

Niby jest więc chęć wyjaśnienia mitów, ale zarazem szuka się furtki pozwalającej wstrzymać budowę następnych instalacji

Jakie publikacje radna miała na myśli? Być może chodziło treści kolportowane przez facebookową stronę "Elektromagnetyczna Polska". Przestrzega przed nią Instytut Łączności:

Głoszą oni, że sąsiedztwo takich instalacji powoduje problemy z zasypianiem, częste wybudzenia, nocne poty... Aha i oczywiście jest też przyczyną nowotworów, a lekarze onkolodzy nas o tym nie informują, bo na tym zarabiają. Co ciekawe, w innych tego typu fałszywych publikacjach czytamy z kolei, że onkolodzy biją na alarm zaniepokojeni masowym wzrostem zachorowań na raka spowodowanym przez 5G, ale to szczegół - kto by tam za onkologami nadążył.

- zwraca uwagę Instytut Łączności.

Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi tego typu aktywność lokalnych polityków może się nasilić. Przeciwnicy 5G to grupa krzykliwa, zorganizowana, zjednoczona – a więc mamy do czynienia z elektoratem, który warto mieć po swojej stronie.

Niestety przykład idzie z góry (a może raczej „ryba psuje się od głowy”), co pokazuje historia posła, który nigdy nie należał do zwolenników sieci 5G, a obecnie jest przewodniczącym parlamentarnego zespołu ds. cyberbezpieczeństwa dzieci. Przypomnijmy, że Jarosław Sachajko bywał gościem zjazdów przeciwników sieci 5G i mówił, że żyjemy w zupie elektromagnetycznej, w której wszyscy się gotujemy i nikt tego nie bada.

Później trochę stonował przekaz, wskazywał na konieczność przestrzegania norm, ale nadal dla wielu pozostał twarzą przeciwników łączności 5G. Istnieje wiele wywiadów i wystąpień, w których poseł daje upust swoim podejrzeniom, ale zazwyczaj są na takich stronach i w takich mediach, których nie zamierzam w żaden sposób promować

– pisał Paweł Grabowski na Spider's Web, analizując działalność posła w temacie 5G.

Można pocieszać się tym, że Polacy mimo wszystko nie przejmują się radykałami i chętnie korzystają z urządzeń dających dostęp do 5G. Sęk w tym, że wybierani przez tę głośną grupę później rządzą naszymi miastami oraz przewodniczą parlamentarnym zespołom, których celem jest ochrona dzieci (!). Włos się jeży na głowie.

REKLAMA

Więcej artykułów w tematyce internetu mobilnego znajdziesz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA