Widziałem w telewizji reklamę przeglądarki. Teraz już wiem, po co Google reklamuje Chrome'a w TV
Wiele rzeczy widziałem w telewizji, ale nic mnie nie zaskoczyło tak mocno, jak reklama przeglądarki Google Chrome. Całą niedzielę zastanawiałem się, o co chodzi. Już teraz wiem i widzę w tym pewien sens.
Postanowiłem spędzić niedzielę tak, jak zdecydowana większość moich rodaków - wyłączyłem komputer, odłożyłem na bok telefon i włączyłem klasyczną telewizję. Rzadko to robię, czasem wręcz mam wrażenie, że niepotrzebnie płacę miesięczny abonament za 180+ kanałów, bo i tak korzystam głównie ze streamingu. Z drugiej strony czasem mam ochotę coś obejrzeć jak za dawnych lat z reklamami, średniej jakości lektorem. Trochę się wtedy wzruszam, brakuje mi tylko listy w stylu "30 Ton", żeby przenieść się w czasy dzieciństwa, kiedy wszystko było prostsze.
Postanowiłem sprawdzić co słychać w telewizji śniadaniowej. Nie było to najlepsze rozwiązanie, bo mam wrażenie, że zdecydowanie nie jestem targetem na tego typu treści. Jednak magia nadal działa i nie mogłem się oderwać. Wreszcie nadszedł blok reklamowy. Dawno go nie widziałem, więc chłonąłem jak gąbka. Widziałem reklamy standardowych środków na mniej lub bardziej wymyślone choroby, zobaczyłem przepiękną reklamę iPhone'a 15, a że mojej żonie właśnie pada jej dwuletni flagowiec z Androidem, to najprawdopodobniej już jest przekonana do tego modelu, a reklama tylko ją utwierdziła w jej wyborze. I wtedy przyszła kolejna reklama, która przykuła moją uwagę.
I co teraz? Buum, automatyczne tłumaczenie:
Reklama przeglądarki Google Chrome w klasycznej telewizji
Występuje ona w kilku wersjach, ale w każdej podkreślane są zalety Chrome'a. Tłumaczy na żywo, pomaga znaleźć właściwe miejsce, jest niezastąpiony. Nie mogę znaleźć tej reklamy w YouTube, żeby wam ją pokazać, ale jak oglądacie mainstreamowe media, to na pewno na nią natrafiliście. Reklama kończy się hasłem, żeby wybrać Chrome jako swoją przeglądarkę. Zastanawiałem się o co tutaj chodzi i właśnie mnie olśniło:
Ursula von der Leyen.
A co ona ma do tego? Ta reklama wbrew pozorom nie jest skierowana do wszystkich, tylko do posiadaczy iPhone'ów, którzy lada moment otrzymają możliwość instalacji zewnętrznych aplikacji z poziomu App Store. Do tej pory jeżeli ktoś chciał mieć Google Chrome na iPhonie, to tak naprawdę miał nakładkę wyglądającą jak Chrome, która korzystała z silnika Safari. Nie miała więc wszystkich funkcji, które my androidziarze dobrze znamy.
To się za chwilę zmieni i użytkownicy iPhone'ów będą mogli po raz pierwszy w historii zainstalować Chrome, który działa na silniku Chromium, dokładnie tak jak w każdym porządnym systemie operacyjnym. I to właśnie ludzie przesiadujący w sadzie Apple są kuszeni reklamami, żeby wybrali Chrome'a. Nawet jest instrukcja obrazkowa jak dodać skrót do Chrome:
Przyznam, że to nietypowe miejsce do reklamowania przeglądarki, spodziewałbym się znaleźć jej reklamy w internecie, tymczasem możemy ją spotkać w starej, dobrej telewizji linearnej.
Czy ma to sens? Najwidoczniej tak, skoro ktoś zdecydował się wydać małą fortunę na blok reklamowy w popularnych mediach w obleganych godzinach. Zapewne jej emisję poprzedziły staranne badania, które mówiły kiedy użytkownicy iPhone'ów oglądają TV i czy da się do nich trafić.
Podejrzewam, że ta reklama w różnych wariantach językowych emitowana jest w całej Unii Europejskiej. Według statystyk Apple w Europie jest około 100 milionów użytkowników iOS. Nic dziwnego, że Google zarzucił na nich sieć, bo reklamy wyświetlone nawet połowie tych użytkowników błyskawicznie pokryją koszt własnej kampanii reklamowej.
A więcej o Chrome przeczytacie w:
Zdjęcie główne: photosince / Shutterstock