Minimal wypowiada wojnę smartfonom. Ich Minimal Phone niewiele potrafi, a kosztuje 1600 zł
Ziarno minimalizmu zostało zasiane. Ci, którzy chcą odciąć się od ciągłych powiadomień i gonitwy za nowościami, będą mogli postawić na Minimal Phone.
Złośliwie można powiedzieć, że będzie to kolejny telefon, który niewiele potrafi, ale kosztuje sporo. Według zapowiedzi trzeba będzie za niego zapłacić 400 dol. Koncept jest prosty: wyświetlacz E Ink jak w czytnikach, fizyczna klawiatura, tylko potrzebne aplikacje (notes, kalendarz, komunikator). To wszystko ma sprawić, że nasza głowa odetchnie i nie będzie przeciążona rozpraszaczami, jakich we współczesnych smartfonach jest wiele.
„Żyj, a nie scrolluj” – mówią twórcy w filmiku przedstawiającym idee stojącą za Minimal Phone. Nie zobaczycie na nim działającego telefonu. Zamiast tego pokazano ludzi, którym smartfony odebrały zdolność do dostrzegania otaczającego nas świata i drugiego człowieka. Nieco banalne i sztampowe jak na 2024 r., ale też nie oszukujmy się: trochę tak faktycznie jest.
Dość powiedzieć, że na razie twórcy nie mają gotowego produktu, a jedynie wizualizację tego, jak telefon ma wyglądać. Na tym etapie zachęcić ma sama koncepcja uwolnienia się od wciągających aplikacji, które zabierają czas, a tak naprawdę niewiele dają.
Przeczytaj więcej o najnowszych smartfonach na Spider's Web:
Minimal Phone ma być użytecznym narzędziem do komunikacji i załatwiania niezbędnych spraw, ale niczym więcej
Ekran nie zmęczy oczu i nie będzie emitował światła utrudniającego snu, klawiatura pozwoli wrócić do korzeni i odciągnie od uzależniającego smyrania, a bateria wytrzyma cztery dni bez konieczności ładowania. Minimal Phone nie jest aż tak bardzo radykalny jak Mudita Pure, bo na wizualizacjach widać, że odpalić będzie można np. Ubera i zamówić przejazd.
Porównania do projektu Michała Kicińskiego nasuwają się same. Sam założyciel i pomysłodawca przyznawał w rozmowie z „Forbesem”, że pod pewnymi względami telefon nie wyszedł. - Lepszy zasięg, wysoka jakość dźwięku z głośnika, czy bardziej zaawansowany kalendarz to są rzeczy, których w finalnym produkcie nie udało się dowieźć – uderzał się w pierś. Telefon sprzedał się w liczbie ok. 3 tys. egzemplarzy. Modelu już nie można kupić, ale firma planuje kolejne wersje sprzętów dla minimalistów. Oprócz Pure’a 2 będzie też Mudita Kompakt wielkości małego czytnika ebooków. Będzie łączył się z internetem, będzie nawet aparat i większe wsparcie aplikacji, ale nie tych najbardziej uzależniających, jak Facebook czy Twitter.
Swego czasu byłem gorącym przeciwnikiem Mudita Pure
Z prostego powodu: minimalizm i krytyka współczesności to modne i nośne hasła, z którymi mogę się nawet zgodzić, ale kiedy wykorzystuje się je do promocji urządzenia, które celowo niewiele potrafi, a kosztuje sporo, coś mi tu nie gra. 400 dol. za Minimal Phone to również niemało. Jeśli faktycznie dostrzegamy problem w postaci uzależnienia się do aplikacji, to można je po prostu usunąć. Albo kupić „emerycki” telefon za 100 zł.
Z drugiej strony sam wróciłem nie tylko do magnetofonu, gramofonu, odtwarzacza CD, ale nawet do odtwarzacza MP3. Dlaczego? Ze względu na jakość dźwięku, ale trochę też dlatego, że kiedy słucham muzyki na telefonie to bardziej kusi mnie, żeby zmienić utwór czy płytę, a przede wszystkim żeby sprawdzić, co tam się dzieje w mediach społecznościowych. Gdy jednak wychodzę na spacer z odtwarzaczem, skupiam się na samym marszu i płycie, a FOMO po prostu znika. Teoretycznie na telefonie też mógłbym postawić granicę, bo wystarczyłoby uruchomić tryb samolotowy, ale… to nie to samo. Zauważam, że wolę się celowo odciąć i nie dać się wodzić na pokuszenie.
I właśnie dlatego po latach moje podejście do minimalistycznych, uproszczonych, ale wciąż w miarę nowoczesnych telefonów jest mniej krytyczne i surowe. Może w tym szaleństwie jest metoda. Tym bardziej że faktycznie stary telefon czy też taki, który przedstawiany jest jako model dla babci i dziadka, nie jest zrobiony z solidnych materiałów, nie łączy się z siecią 4G czy często nie pozwala np. odtwarzać muzyki. A poza tym nie wygląda dobrze.
Być może Mudita Pure była zbyt bezkompromisowa i radykalna, za co zapłaciła słoną cenę. Za to kolejne wersje zarówno projektu Kicińskiego, jak i podobnych rozwiązań w stylu Minimal Phone sprawią, że wytworzy się ciekawszy balans pomiędzy minimalizmem a nowoczesnością. Na razie do zakupu przekonany wciąż nie jestem, ale przynajmniej z mniejszym sceptycyzmem podchodzę do projektu.