Musieli wybrać: woda dla mieszkańców czy dla statków. Znaleźli rozwiązanie - jest dziwne
Panama od kilku lat zmaga się z poważna suszą. Transport przez Kanał Panamski jest zagrożony, przede wszystkim zaś mieszkańcy kraju mogą stracić dostęp do źródeł wody. Sytuacja w regionie może być zapowiedzią tego, do czego doprowadzi kryzys klimatyczny. Jak sobie poradzić z problemem? Niektórzy proponują sztuczny deszcz.
Przez Kanał Panamski przepływają statki zawierające ponad 40 proc. wszystkich towarów dostarczanych między Azją a Stanami Zjednoczonymi. Również produkty trafiające do Europy płyną właśnie tą drogą. Trwająca od kilku lat susza znacząco utrudnia transport. Obecnie poziom wody w Kanale Panamskim jest bardzo niski – 1,8 m poniżej normy. Ostatnie pięć lat to o 20 proc. mniej opadów niż zwykle.
Kanał Panamski „zasilany” jest wodą słodką, a nie słoną
Jak pisał James Meadway na łamach Krytyki Politycznej każdy statek pokonujący ten szlak i jego śluzy potrzebuje ok. 190 mln litrów wody słodkiej. Sęk w tym, że ta pobierana jest z tych samych źródeł, z których czerpią mieszkańcy kraju. Wody przez zmieniający się klimat zaczyna brakować. Sytuacja robi się coraz bardziej napięta: z jednej strony potrzeby Panamczyków, z drugiej wielki biznes, który chce, żeby towar krążył sprawnie jak dawniej. Niestety faworyta w tym starciu łatwo wyłonić.
Władze Panamy mimo wszystko starają się ograniczyć ruch. Zmniejszono liczbę statków, które mogą przepływać oraz wprowadzono limity zanurzenia. Oznacza to, że drogą przepływa mniej towarów. Jak zauważał Meadway dotyczy to nie tylko lalek Barbie, części samochodowych czy paneli fotowoltaicznej, ale też skroplonego gazu, który trafia do Europy. Kryzys w Kanale Panamskim sprawia, że opóźnienia dostaw wpływają na ceny energii.
Oczywiście istnieją alternatywy dla Kanału Panamskiego, ale mają istotne wady. Statki mogłyby płynąć na zachód i przeprawiać się do Europy Kanałem Sueskim, ale może to być nie tylko mniej opłacalne, ale także bardziej ryzykowne. Kanał ten uchodzi za wyjątkowo trudny w nawigacji, o czym przekonaliśmy się w czasie głośnego utknięcia kontenerowca Ever Given na mieliźnie w marcu 2021 r. Ruch w kanale został całkowicie wstrzymany na wiele dni. Druga opcja to zawinięcie do jednego z amerykańskich portów za Zachodnim Wybrzeżu i transport kontenerów koleją do portu w Zatoce Meksykańskiej, ale jest to droższa alternatywa.
- pisał Bizblog.
Najlepiej byłoby rozwiązać więc problem suszy i braku dostępu do wody. Tylko jak? Niektóre pomysły są bardzo kontrowersyjne. Planuje się zablokować rzekę Indio i wydrążyć tunel, który pomógłby transportować wodę do głównego zbiornika kanału, sztucznego jeziora Gatun. To pomoże, ale chwilowo i już zaznacza się, że może być potrzebne zablokowanie kolejnych rzek. Takie plany uderzają w rolników i hodowców, bowiem ich tereny zostałyby zalane.
Brakuje deszczu? To wyprodukujmy sztuczny
Inny pomysł to tzw. zasiewanie chmur, o czym pisze PAP. Dzięki temu w sztuczny sposób można byłoby doprowadzić do opadów. Aby „zasiać” chmury należy wypuścić do atmosfery takie substancje jak jodek srebra, chlorek potasu lub ciekły azot. Przyciągają one krople wody. Kiedy stają się wystarczająco duże i nie mogą zostać utrzymane w chmurze, spadają na ziemię jako deszcz.
Wcześniej „zasiewanie chmur” odbyło się m.in. w Chinach. Ze względu na obchody stulecia Komunistycznej Partii Chin zdecydowano się sztucznie wywołać opady deszczu, aby zwalczyć smog i poprawić jakość powietrza. Akcja trwająca zaledwie dwie godziny pozwoliła skutecznie poprawić pogodę na czas planowanych na następny dzień obchodów.
W 2021 r. badacze z zespołu kierowanego przez Wang Guangqiana z Uniwersytetu Tsinghua w Pekinie wycelowali w niebo duży głośnik, po czym zaczęli odtwarzać na nim dźwięki o niskiej częstotliwości. Okazało się, że fale akustyczne mogą pomagać w łączeniu się cząsteczek wody w większe krople, zwiększając tym samym szansę na opad deszczu. Eksperyment na Wyżynie Tybetańskiej sprawił, że opady deszczu wzrosły na tym terenie o 17 proc.
Sztuczny deszcz spadł także w Pakistanie – celem było zwalczenie smogu
W 10 wybranych lokalizacjach wokół Lahore, stolicy wschodniej prowincji Pendżab znanej z fatalnej jakości powietrza, spadł deszcz. Operacja została przeprowadzona przy użyciu małego samolotu Cessna.
Bilal Afzal, minister środowiska pakistańskiej prowincji Pendżab, ogłosił, że zasiewanie chmur zakończyło się sukcesem. Przyznał jednak, że opady deszczu były skąpe, ponieważ jakość wytworzonych chmur nie była zbyt dobra. Przedsięwzięcie miało jednak sens, bowiem jakość powietrza w Lahore poprawiła się i to dzięki zaledwie kilku milimetrom opadów.
Taki sposób budzi jednak wątpliwości, bo regularne zasiewanie chmur może w końcu wymknąć się spod kontroli. Pakistańscy naukowcy przestrzegali, że przedawkowanie może prowadzić do gradobicia lub ulewnego deszczu lub też doprowadzić do powstania bardzo suchych okresów pogodowych w dłuższej perspektywie czasowej.
Więcej o wynikach najnowszych badań naukowych przeczytasz na Spider's Web:
Na jeszcze inną rzecz zwracali Amerykanie, obserwując poczynania Chińczyków. Skoro można manipulować pogodą u siebie, to dlaczego by nie wpływać na nią poza granicami własnego kraju?
„Co tam katastrofa klimatyczna, najwyżej u nas będzie ciepło”
Z takim podejściem wciąż można się niestety spotkać. Sytuacja na Kanale Panamskim dobrze pokazuje, dlaczego podobne myślenie jest bardzo krótkowzroczne. Wydarzenia oddalone od nas o tysiące kilometrów i tak mogą wpływać na nasze życie. A susza w Panamie to niewątpliwie skutek katastrofy klimatycznej. Będziemy obrywać bezpośrednio, choćby poprzez rosnącą liczbę ekstremalnych zjawisk pogodowych czy występującą także i u nas suszę, jak i rykoszetem: płacąc więcej za energię czy po prostu czekając dłużej na towary, które zamówiliśmy. W jednym miejscu zbiegło się wiele problemów współczesnego świata. I już teraz mamy problem ze znalezieniem rozwiązania.