REKLAMA

Dostałem smartfon Hammer Blade V 5G na testy i zostawiłem go na deszczu i mrozie. Jak sobie poradził?

Kiedy dają ci na test wzmocniony telefon, a ty doskonale wiesz, co trzeba zrobić - rozpakować go, skonfigurować, a potem zostawić na prawie tydzień na ogrodzie i zobaczyć, czy przeżyje deszcze, błoto wichury, słońce i mrozy. Oto przecież w tych telefonach chodzi.

Dostałem smartfon Hammer Blade V 5G na testy i zostawiłem go na deszczu i mrozie. Jak sobie poradził?
REKLAMA

Nikt przecież nie kupuje takich sprzętów z głównym zamiarem grania na nich godzinami w Call of Duty. Ale spokojnie, to też sprawdziłem, chociaż zacznijmy może szybko od specyfikacji i ceny.

REKLAMA

Hammer Blade V 5G - specyfikacja

Jeśli chodzi o najważniejsze parametry, to wyglądają one następująco:

  • wymiary: 173 x 83 x 12 mm
  • masa: 200 g
  • odporność: IP69, MIL-STD-810H
  • wyświetlacz: 6,5" IPS o rozdzielczości 2412 × 1080 pikseli (405 ppi), Gorilla Glass, odświeżanie 120 Hz
  • procesor: Mediatek Dimensity D7050, Octa-core, 2,6 GHz
  • RAM: 8 GB
  • akumulator: wymienny (!) 5000 mAh
  • wbudowana pamięć: 256 GB (na start zajęte około 18 GB)
  • karty pamięci: tak, do 1 TB
  • złącze słuchawkowe: tak
  • aparat główny: 50 mpx
  • drugi aparat: 8 mpx
  • przedni aparat: 16 mpx
  • złącze ładowania i synchronizacji: USB-C
  • czytnik linii papilarnych: tak, wbudowany w przycisk zasilania
  • NFC: tak
  • WiFi 6: tak
  • dual SIM: tak
  • łączność 5G: tak
  • eSIM: tak
  • wersja Androida: 13

Cena w momencie pisania tego tekstu - 1799 zł. To teraz można przejść do małego eksperymentu.

Jaki los czekał u mnie Hammera Blade V 5G?

Prosty dla mnie, trudny dla niego. Założyłem, że w trakcie standardowego okresu testów raczej nie uda mi się w standardowy sposób przetestować jego dłuższoterminowej wytrzymałości, więc postanowiłem podnieść poprzeczkę. Wyjąłem telefon z pudełka, zamontowałem w nim wymienny akumulator (tak, musiałem o tym wspomnieć już na początku), założyłem plastikowe "plecki", co wymagało tyle siły, że przyjąłem za pewnik, że konstrukcja stanie się dzięki temu faktycznie odporna na wodę i pył, przeprowadziłem wstępną konfigurację i... wyrzuciłem telefon na ogródek.

Jaką mieliśmy pogodę w Polsce przez ostatnich kilka dni - widział chyba każdy. Całe doby ulewnych deszczy, przeplatanych z przymrozkami sięgającymi minus kilku stopni Celsjusza, a w ciągu dnia piękną odwilż i niemal prażące słońce. Sprawdzałem początkowo co kilka albo kilkanaście godzin stan nowego Blade'a w tych warunkach i działo się dokładnie to, na co liczyłem - telefon to był cały mokry i zabłocony, to pojawiała się na nim warstewka szronu albo nawet lodu. Potem wszystko topniało, telefon podsmażał się na słońcu, następnie znowu padał deszcz i nocą wszystko przy gruncie topniało. Przyznaję się - po pierwszych dwóch dniach trochę już nie chciało mi się go kontrolować, skoro wszystko było jak należy. Uznałem, że będzie co będzie, wrócę po niego, jak skończę test.

Minęło tak 5 dni, po czym pogoda zaczęła się poprawiać i uznałem, że czas zakończyć eksperyment i sprawdzić, jak miewa się Hammer po takich zabiegach.

Na początek czekała mnie spora niespodzianka.

Nie, nie dotyczyła tego, że Hammer po takim mini-teście działał bez większych problemów. Otarłem go trochę z błota, podładowałem i wszystko działało tak, jak po wyjęciu z pudełka. W zasadzie tego się spodziewałem, a przynajmniej na to liczyłem, bo wolałbym jednak nie płacić za uszkodzony egzemplarz testowy.

Zaskoczeniem było to, o czym zorientowałem się moment później. Otóż... nie do końca dokładnie zamknąłem obudowę przed rozpoczęciem testów i pomiędzy dwoma obiektywami z tyłu - delikatnie odstawała. Mimo to wnętrze telefonu widoczne po zdjęciu klapki, a także okolice akumulatora i sam akumulator - były kompletnie suche.

Na wszelki wypadek warto jednak dokładnie sprawdzić, czy wszystko kliknęło, nawet jeśli kliknięcie to wymaga większej niż można się spodziewać siły.

Widoczne uszkodzenia czy usterki?

Brak. Nic nie pękło, nic nie spuchło, nawet pomimo powtarzanych regularnie cykli moczenia, mrożenia i rozmarzania.

Odrobina wody zmyła większość śladów błota i innych rzeczy, o których pochodzeniu wolałbym raczej nie wiedzieć. Wbrew moim obawom nawet chropowata tylna ścianka nie stała się elementem niemożliwym do umycia, a i krawędzie ekranu zachowały satysfakcjonującą czystość.

Jeśli więc ktoś planuje zgubić telefon np. na wakacyjnym wyjeździe w góry, a potem odnaleźć go kilka dni później, nawet jeśli przez tych kilka dni będzie padać i mrozić (teoretycznie wytrzyma do -20 stopni, nie miałem możliwości tego przetestować), to może się spokojnie spodziewać, że wszystko będzie jak trzeba i nie będzie trzeba kupować nowego smartfona.

Oczywiście trudno jest planować zakup telefonu z myślą o takim scenariuszu. Ale jeśli po prostu boicie się, że wasz telefon może poważnie zamknąć, zabrudzić się błotem albo zmarznąć, to wygląda na to, że w przypadku Blade V 5G kompletnie nie ma się o co obawiać.

Jest jeszcze kilka rzeczy, które w Blade V 5G zaskakują - jedne na plus, drugie na "nie jestem pewien"

O wymiennym akumulatorze już wspomniałem, ale należy się za to bonusowa wzmianka. Wzmacniane smartfony przeważnie służą swoim użytkownikom dłużej niż te zwykłe - raczej do pierwszego zniszczenia niż do pierwszych przycięć w mobilnej grze w piłkę nożną. Opcja wymiany akumulatora po kilku latach użytkowania może więc realnie przedłużyć życie tego sprzętu - albo ułatwić nam życie podczas długich wypraw, gdzie nie ma skąd naładować telefonu, ale możemy zabrać ze sobą dodatkowe akumulatory.

Odrobinę zaskakujący jest też fakt, że Blade V 5G niekoniecznie wygląda aż tak pancernie, jak można byłoby się spodziewać. Wzmocnienia na krawędziach i narożnikach są raczej subtelne, tak samo tył jest raczej minimalistyczny. Żadnych wielkich pomarańczowych akcentów, wielkich narośli i innych sugestii, że to ten wzmocniony. Na dobrą sprawę musiałem kilku osobom wyjaśnić, że to faktycznie pancerny telefon, a nie "kolejny zwykły smartfon" - co w sumie można uznać za sporą zaletę.

Z drugiej strony - kilka elementów jest tutaj faktycznie mało, z braku lepszego określenia, "przemysłowych". Przykładowo przycisk zasilania jest wprawdzie umieszczony w niemal idealnym miejscu (przynajmniej dla moich dłoni), ale jest niemal całkowicie płaski i w rękawiczkach może być trochę trudniej go znaleźć bez patrzenia. Ratuje to wprawdzie fakt, że telefon automatycznie wykrywa podniesienie i podświetla ekran, a w rękawiczkach i tak nie odblokujemy "palcem" urządzenia, ale wolałbym coś nieco bardziej wyniesionego w tym miejscu - takiego jak chociażby znajdujący się na przeciwnej krawędzi przycisk skrótu (można do niego przypisać niemal dowolne funkcje i to na różną liczbę kliknięć). Trochę też można ponarzekać na to, że o ile tylna klapka jest prawie jak papier ścieny i świetnie klei się do ręki, o tyle "boczki" są już delikatnie śliskawe.

Sam wyświetlacz, mimo że chroniony Gorilla Glass 5, nie jest też przesadnie zagłębiony w obudowie. Nie jest może aż tak wypchnięty na front jak w standardowych smartfonach, ale różnica wysokości jest tu mikroskopijna. Jeśli więc telefon pechowo upadnie nam idealnie ekranem na ziemię, możemy się odrobinę zestresować przy podnoszeniu.

Na szczęście Hammer Blade V 5G nadrabia kilkoma miłymi dodatkami, takimi jak np. wspomniany przycisk skrótów po lewej stronie, standardowe gniazdo słuchawkowe uchwyt na przeplecenie smyczy i... kilka innych rzeczy, o których za chwilę.

Z losowych uwag: mimo "większej" niż standardowe obudowy, bez problemu pasują tutaj klasyczne przewody USB-C. Ekran intensywnie skropiony wodą działa z kolei zaskakująco dobrze, poza oczywistymi przypadkami, kiedy włożymy palec prosto w wielką kroplę, ale użytkowanie podczas przeciętnego deszczu nie powinno być większym problemem.

A jakim smartfonem jest Hammer Blade V 5G?

Zaskakująco dobrym, biorąc pod uwagę jego wzmocnioność. Właściwie to odniosłem w trakcie późniejszych testów wrażenie, że jest on w dużej mierze hybrydą wzmocnionego telefonu i zwykłego, porządnego smartfona. Ma wytrzymać sporo, ale jednocześnie nie powinniśmy się go wstydzić, wrzucając go do kieszeni przy wyjściu na miasto, a i we wspomniane Call of Duty ma się dać pograć.

I... da się, jak najbardziej. Ośmiordzeniowy MediaTek Dimensity D7050, połączony z 8 GB RAM spisuje się nawet w grach naprawdę bardzo przyjemnie. CoD wprawdzie automatycznie dobiera średnie ustawienia graficzne, ale w żaden sposób nie psuje to płynnej zabawy - i to nawet wtedy, kiedy na ekranie jednocześnie pojawia się więcej cyfrowych awatarów graczy. Cała konstrukcja niespecjalnie też nagrzewa się w trakcie zabawy, więc jeśli ktoś po pracy chce sobie w coś ładniejszego graficznie pograć - nie powinien mieć większych problemów.

Jedyne, co trochę psuje zabawę, to fakt, że Blade V 5G oferuje tylko pojedynczy głośnik "multimedialny" - do tego taki, który bardzo łatwo szczelnie zasłonić ręką w trakcie intensywnego grania. Z ważniejszych głośnikowych spraw - głośnik do rozmów jest, a przynajmniej tak zakładam, na tyle głośny, że powinien się sprawdzić nawet w stosunkowo głośnym miejscu pracy. A jeśli nie - zawsze można podłączyć nawet przewodowe słuchawki, żeby jakoś na to zaradzić.

Co do samego ekranu - jest całkiem spory i oferuje naprawdę więcej niż przyzwoite wrażenia z użytkowania, aczkolwiek trochę cały czas, głównie podczas grania, raziła mnie dysproporcja między szerokością górnej i dolnej ramki. W codziennym użytkowaniu nie sprawia to kompletnie żadnych problemów, a i przy graniu idzie się do tego przyzwyczaić. Do faktu, że ramki same w sobie są całkiem spore, też trzeba przywyknąć - we wzmacnianych sprzętach tak po prostu bywa. Na plus należy zaliczyć natomiast na pewno odświeżanie z częstotliwością 120 Hz (domyślnie ustawione w tryb dynamicznej zmiany), natomiast "nie na minus, ale mogłoby być lepiej" - jasność ekranu. W większości sytuacji jest naprawdę dobrze, ale jeśli mamy do czynienia z bardzo mocnym słońcem, które świeci prosto w ekran, to możliwe, że będziemy musieli już trochę zmienić kąt ustawienia telefonu albo patrzenia na ekran.

Dużego plusa "smartfonowego" daję też za obecność trzech rzeczy - WiFi 6, 5G i eSIM. Oznacza to, że możemy korzystać z ultra szybkiego internetu i w domu (WiFi 6), i w trasie (5g), a do tego możemy albo pozbyć się fizycznej karty SIM, albo np. na wakacyjny wyjazd czy wyprawę kupić sobie specjalnego "wyjazdowego" eSIM-a i nie martwić się o to, że zapłacimy fortunę za transfer danych.

Czyli ponownie - wzmocniony smartfon, ale z większością zalet klasycznego, mniej odpornego telefonu.

Hammer Blade V 5G - system i dodatki

Android 13 i to w wersji prawie że całkiem czystej. Ze znaczących dodatków warto tutaj wymienić - poza obsługą przycisku skrótów - przede wszystkim pakiet aplikacji Narzędzia, w której znajdziemy m.in. kompas, poziomnicę, latarkę, lupę, kątomierz, pion czy nawet... krokomierz. Całkiem przyjemny zestaw prostych aplikacji, które mogą się przydać osobom, które faktycznie będą potrzebowały w pracy nawet takiej orientacyjnej pomocy z pomiarem czegoś.

Ciekawostką jest też obecność "trybu nocnego" w kamerze, który pozwala na wykonywaniu zdjęć albo wideo z doświetlaniem diodami IR, czyli na podobnej zasadzie, jak robią to np. kamery bezpieczeństwa. Obraz jest wtedy wprawdzie czarno-biały, a do tego zdecydowanie niższej jakości niż ten z głównej kamery i podczas nagrywania w dzień, ale do nagrywania czegoś ciekawego w całkowitych ciemnościach może to być zdecydowanie lepszą opcją niż próby podbijania ISO w kosmos. Zresztą w takich warunkach nocnych "zwykła" kamera i tak nic nie zobaczy, a z IR będziecie mieli materiał.

Dla przykładu, tak wygląda zrobione w niemal całkowitej ciemności zdjęcie z wykorzystaniem "zwykłego" aparatu:

A tak z wykorzystaniem trybu nocnego:

Miejsce wykonania zdjęcia jest to samo, jedyna różnica - i utrudnienie - jest takie, że na drugim zdjęciu obiektyw był skierowany w dół, więc w kadrze nie było nawet już oświetlonych okien w tle, które jako jedyne zapisał główny aparat. Na zdjęciu w trybie nocnym natomiast widać wszystko to, co było w ukryciu. Chociaż może lepiej, żeby tam pozostało w tym przypadku.

Nie polecam przy tym zdecydowanie przypadkowo pchać palca w obiektyw w trybie nagrywania nocnego - nagły błysk białego ekranu w środku nocy może nas porządnie oślepić. Przetestowałem na sobie.

W kwestii jakości zdjęć - jest ok, ale nie oczekujcie sensacyjnych doznań (i wyłącznie AI HDR, bo potrafi naprawdę popsuć fotki). Fotografie w dzień wychodzą bardzo przyzwoicie, z niezłymi kolorami i dobrą szczegółowością (chociaż algorytmy potrafią mocno przeostrzyć, jak to zwykle bywa), aczkolwiek trudniejsze sytuacje, w tym mniejsza ilość światła, wyraźnie odbijają się jakościowo na tym, co dostajemy i ziarno robi się miejscami zdecydowanie zbyt widoczne.

Szczególnie na ostatnim zdjęciu widać bardzo mocne rozświetlenie całej sceny, kosztem podbicia szumów, co przy nałożeniu na to wyostrzania daje niezbyt przyjemny wizualnie rezultat. Lepiej więc czasem powalczyć z ekspozycją ręcznie w bardziej skomplikowanych warunkach.

Hammer Blade V 5G - czy warto?

Po wstępnych testach Hammer Blade V 5G wydaje się naprawdę udaną hybrydą pancernego i zwykłego telefonu. Wytrzyma więcej niż standardowy smartfon, ale i nie wygląda przy tym jak cegła z zamontowanym przypadkiem w środku ekranem. Czysty Android 13 działa bardzo sprawnie, da się przyjemnie pograć w np. CoD przez dłuższy czas, skorzystamy z NFC, eSIM, wrzucimy kartę pamięci, a 8 GB RAM powinno nam dać na jakiś czas spokój. A jeśli smartfon wytrzyma z nami dwa albo trzy lata i będzie już wymagał nowego akumulatora - nie trzeba go będzie oddawać do serwisu na kosztowną operację, wystarczy zamówić nowy akumulator i wymienić go samodzielnie w ciągu kilkunastu minut.

Hammer Blade V 5G zalety:

  • wytrzymał 5 dni wyrzucony luzem na mróz, deszcz i słońce - to już coś;
  • bardzo dobra wydajność jak na ten typ sprzętu;
  • przydatny dodatkowy fizyczny przycisk skrótu;
  • ekran działa całkiem sprawnie nawet zmoczony wodą;
  • wymianny akumulator;
  • złącze słuchawkowe;
  • wygląd pomiędzy zwykłym a wzmocnionym smartfonem;
  • pakiet całkiem przydatnych aplikacji;
  • niemal czysty Android 13;
  • głośny głośnik;
  • NFC, eSIM, WiFi 6 - wszystko jest na pokładzie;
  • 8 GB RAM i 256 GB pamięci na dane.
REKLAMA

Hammer Blade V 5G wady:

  • brak ładowania bezprzewodowego;
  • drobne przyciski (głównie zasilania);
  • ekran nie jest przesadnie zagłębiony w obudowie;
  • w ekstremalnych warunkach - ekran mógłby być jaśniejszy;
  • pojedynczy głośnik do multimediów.
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA