Mam tylko jedno oczekiwanie wobec zapowiedzi GTA 6: brak wersji PS4 i XONE
Na 24 godziny przed długo oczekiwanym pierwszym zwiastunem Grand Theft Auto 6 mam tylko jedno oczekiwanie wobec Rockstar Games: nie chcę, by gra pojawiła się na konsolach PS4 oraz Xbox One.
Z mniej niż 24 godzinami do premiery pierwszego zwiastuna GTA 6, mam tylko jedno oczekiwanie wobec producentów długo oczekiwanej gry. Jeden postulat. Jeden apel. Za to kluczowy, bo decydujący o tym, jak projektowana jest ta gra oraz jakie musi uwzględniać ograniczenia technologiczne.
Marzy mi się, by na końcu zwiastuna GTA 6 zabrakło PS4 oraz Xbox One jako platform docelowych.
To nie tak, że źle życzę posiadaczom konsol PS4 i XONE. Po prostu jeszcze lepiej życzę samej grze, która zostanie z nami na kolejną dekadę lub dwie, poszerzana o nową zawartość oraz technologiczne usprawnienia. Problem polega na tym, że niezależnie od tych usprawnień, realny potencjał oraz możliwości gry zawsze są określane przez pryzmat pierwszych platform docelowych. Dobrze widać to na przykładzie poprzedniego Grand Theft Auto.
GTA 5 debiutowało na PlayStation 3 oraz Xboksie 360. Potem zostało radykalnie ulepszone na PS4 i XONE, aby następnie doczekać się natywnej edycji dla PlayStation 5 oraz Xboksa Series. Z każdym skokiem na kolejną generację gra stawała się lepsza, ładniejsza i większa, ale pewne rzeczy - mimo błagań fanów - nie zostały naprawione. Były bowiem spuścizną bazowego projektu, powstającego w czasach PS3 oraz Xboksa 360.
To z powodu projektu gry dla Xboksa 360 oraz PlayStation 3 logowanie i wczytywanie GTA Online - mimo dysków SSD - wciąż jest drogą przez mękę. To festiwal ekranów wczytywania oraz sieciowych poczekalni. Skróconych na przestrzeni czasu, ale spuścizna Xboksa 360 oraz PS3 - pierwszych prawdziwie sieciowych konsol Sony i Microsoftu - wciąż odbija się Rockstarowi czkawką.
Dlatego bardzo nie chcę, by podczas projektowania Grand Theft Auto 6, twórcy musieli się oglądać na PS4 i XONE.
Każda projektowana gra będzie oferować tyle, ile pozwala najsłabsza docelowa platforma sprzętowa. Tak było, jest i będzie, mimo bajek ewangelistów Microsoftu. Nawet rozgraniczając proces produkcyjny na dwie generacje sprzętu - jak robi to np. EA Sports z serią FIFA/FC - obie wersje wyrastają z tego samego pnia technologicznych możliwości oraz ograniczeń.
Nie jest żadnym przypadkiem, że Cyberpunk 2077 stał się naprawdę dobry wtedy, kiedy porzucił PS4 oraz XONE. Wcześniej CD Projekt RED robił co mógł by naprawić swoją grę, ale dopiero pełne zerwanie z konsolami minionej generacji sprawiło, że fani poczuli naprawdę nową jakość, wniesioną do Night City wraz z aktualizacją 2.0. Moduły takie jak pościgi czy lepsza policja mogły powstać dopiero po porzuceniu starszych platform.
Jeśli Rockstar musi się oglądać na dokładnie te same platformy, Grand Theft Auto 6 w oczywisty sposób będzie mniej przełomowe, niż mogłoby być. Kiedy za kilka lat wsparcie PS4 i XONE zostałoby porzucone, a gra wzorem Cyberpunka otrzyma pakiet nowych rozwiązań dla PC, PS5 i Xboksa Series, technologiczna spuścizna poprzedniej generacji wciąż będzie nad nami wisieć, tak jak do teraz wisi ona nad GTA 5 czy Cyberpunkiem z jego sterylnymi ulicami "bazowego" Night City.
Jeżeli GTA 6 będzie od początku projektowane wyłącznie z myślą o PC, PS5 i Xboksie Series, możemy liczyć na przełom.
Rockstar Games uwielbia przywiązywać uwagę do detali oraz zaskakiwać złożonością i kompleksowością swoich światów. Te, dzięki możliwościom SSD, szybkiego wczytywania zasobów oraz większej mocy obliczeniowej mają szansę stać nie tylko większe i ładniejsze, ale również "głębsze". Co to oznacza?
Na przykład to, że zamiast mijać dziesiątki kartonowych wieżowców pustych w środku, po raz pierwszy będziemy mogli wejść do 30 - 50 proc. nieruchomości. Gry z otwartym światem osadzone we współczesności często straszą dysproporcją interaktywnych wnętrz w stosunku do połaci otwartej przestrzeni, a jeśli ktokolwiek ma to zmienić, to właśnie Rockstar.
Większa głębia świata to także szersze spektrum zachowań mieszkańców, w połączeniu z ich cyklem dobowym. Za dnia siedzą w biurach, a my widzimy ich przez szklane ściany wieżowców. Wieczorami siedzą w domach przed telewizorami albo upijają się w barach. Po drodze zatrzymują się na obiad albo wyprowadzają psa. Możecie napisać, że wszystko to już istnieje w GTA V. Nie na taką skalę. Nie tak organicznie. Nie jako siatka społeczna.
Głębszy świat to też świat bardziej zmienny. Taki, w którym pod wpływem deszczu postaci nie tylko wyciągają parasole, ale również zmieniają swoje plany, albo czekają pod dachami na koniec opadów. Rano widzimy kolejki pod kawiarniami, wieczorami większy ruch w imprezowych dzielnicach, wliczając w to przystanki komunikacji miejskiej. Możecie to nazywać kosmetyką, ale kto grał w Red Dead Redemption 2 ten wie, jak bardzo suma takich drobnych detali może budować klimat i odbiór gry.
Oczami wyobraźni widzę np. Grand Theft Auto 6, w którym łapię taksówkę na lotnisko, a ta stoi w krótkim korku. Wysiadam, wchodzę do terminalu, przechodzę kontrolę bezpieczeństwa i w zależności od posiadania broni jestem zatrzymywany lub nie. Idę dalej, przechodzę do strefy odlotów, stamtąd podchodzę do bramki i po szamotaninie dostaję się na pokład samolotu, porywając go. Znowu wracamy do poprzedniej części: tam też można porwać samolot, ale sama "głębia" tego procesu jest radykalnie inna.
Współczesne gry wideo oferują taki poziom oprawy, że zamiast pogoni za grafiką, wolę pogoń za głębią.
W branży gier 2023, 2024 i 2025 roku nie jest sztuką oddać graczom produkcję z dziesiątkami kilometrów otwartej przestrzeni do eksploracji. To oferował już Daggerfall. Nie jest też osiągnięciem oddać nam śliczną grę. Prawdziwa sztuka to nadać takiej produkcji wspomnianej przeze mnie głębi, wyrażonej masą procesów oraz detali, których grom open world wciąż silnie brakuje.
Zamiast ilości metrów kwadratowych - ilość budynków do których można wejść. Zamiast liczby wieloboków postaci niezależnych - liczba ich schematów zachowań. Zamiast promieni śledzonych w czasie rzeczywistym - wpływ promieni i temperatury na otoczenie, postaci oraz środowisko. To niesamowite, że pod względem złożoności społecznych zachowań, sieci relacji oraz głębi w grach open world, od czasów GTA 3, Gothica i Fable zmieniło się tak niewiele. Czas to zmienić, bo technologia nie stoi już na przeszkodzie.
Problem jest taki, że Take-Two Interactive bardzo lubi pieniądze.
Jestem przekonany, że zarządowi Take-Two marzy się jednoczesna premiera GTA 6 na PC, PS4, PS5, XONE oraz Xbox Series. W ten sposób zgarną ze stołu jak najwięcej dolarów w jak najkrótszym czasie. Rockstar Games cieszy się pewną autonomią ze względu na legendarny status oraz własny dział wydawniczy, ale ma ona swoje granice, co widzieliśmy na przykładzie GTA Online. CEO Strauss Zelnick ma do wyrobienia rekordowe wzrosty.
Nadzieja umiera jednak ostatnia. Dlatego trzymam kciuki za to, żeby jutro nie zobaczyć logo PS4 oraz Xboksa One oglądając pierwszy zwiastun GTA 6. Ten zostanie wyemitowany 5 grudnia o 15:00 polskiego czasu. Wtedy też dowiem się, czy mogę liczyć na przełom.
Zrzuty ekranu pochodzą z rzekomego wycieku bardzo wczesnej wersji gry GTA 6