W Polsce nie ma już naturalnego nocnego nieba. Prawdziwa noc nie nastaje
Chcesz wieczorem wyjść na dwór, podnieść głowę, spojrzeć w niebo i podziwiać gwiazdy. Jest problem - to już aktualnie niemożliwe. Zanieczyszczenie światłem jest tak duże, że naturalne nocne niebo nad Polską nie występuje.
Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za miasto, aby zobaczyć różnicę. Zawsze dziwi mnie, kiedy jestem na wsi, że Księżyc świeci tak jasno, a na niebie jest całkiem sporo gwiazd. Cisnęło mi się na klawiaturę „pełno”, ale to byłoby oszukiwanie samego siebie. Jeśli mamy szczęście, to obserwujemy zaledwie niewielką część, bo nawet poza miastem trudno o "czyste" niebo - w okolicy zawsze znajdzie się coś, co świeci. Inne miasto, trasa szybkiego ruchu, stacja benzynowa i tak dalej, i tak dalej.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk i Light Pollution Think Tank, sytuacja jest naprawdę nieciekawa. Analizy satelitarne wykazały, że terytorium Polski obserwowane z orbity pojaśniało w 2022 roku co najmniej o 6 proc. względem poprzedzającej go dekady. Był to najjaśniejszy rok w historii obserwacji.
Pięć polskich miast - Warszawa, Łódź, Kraków, Gdańsk i Poznań – odpowiada za 10 proc. całości światła wysyłanego z Polski w kosmos
Ale to nie one święcą najjaśniej. Niechlubny rekord należy do szklarni. Te największe na mapach satelitarnych były jaśniejsze niż okolice Placu Defilad w Warszawie – czyli najbardziej rozświetlonej lokalizacji miejskiej w Polsce.
W 2022 roku naturalne nocne niebo nad Polską już nie występowało wcale. Bliskie ideałowi było tylko nad Bieszczadami – zaledwie o 6 proc. jaśniejsze niż niebo wolne od zanieczyszczenia światłem. Nad dużymi miastami to pojaśnienie wynosiło już kilka tysięcy procent. W przypadku np. Warszawy, Krakowa, czy Poznania w 2022 roku niebo zawsze było jaśniejsze, niż powinno być po zmroku. W tych miastach prawdziwa noc nigdy nie nastała
- wyjaśnia cytowany w informacji prasowej dr hab. Andrzej Kotarba z Centrum Badań Kosmicznych PAN, główny redaktor raportu.
Zdaniem ekspertów dużą winę ponosi złe oświetlanie obiektów. Agnieszka Machnowska ze stowarzyszenia Polaris zwraca uwagę, że stosuje się zbyt intensywne światło i na dodatek kieruje się je w niepotrzebne miejsca, jak wnętrza budynków, trawniki, prosto w niebo czy w korony drzew.
Znamienne, że rekordzistami w oświetleniu są w Polsce szklarnie. Jedna z największych znajduje się pod Wrocławiem. I spokojnie z niektórych rejonów centrum miasta można dostrzec charakterystyczną łunę. Ogromne wrażenie robi nawet samo oglądanie filmików pokazujących, jak Siechnice wyglądają nocą.
A raczej „nocą”:
- Liczbę lamp na tej powierzchni trzeba liczyć w tysiącach. System przewiduje jakieś 18 godzin na dobę doświetlania. Pozostały czas rośliny odpoczywają. Dzięki temu w zimie możemy dostarczać klientom świeże, nieimportowane warzywa – tłumaczył 2019 r. w rozmowie z WP Marcin Dymitruk, dyrektor generalny PPO Siechnice.
Świat stanął na głowie. Chcemy jeść warzywa czy owoce, które u nas w danym okresie naturalnie nie występują lub nie rosną wcale, więc albo przymykamy oko na szkody klimatyczne (a przecież uprawa wielu gatunków ma destrukcyjny wpływ na lokalne środowiska – np. uprawa awokado wymaga wycinki lasów i nadmiernego zużycia wody; oprócz tego uprawa dwóch owoców awokado związana jest z emisją 846.36 g dwutlenku węgla), albo godzimy się na świecenie sobie po oczach. Efekt?
58 proc. ludności Polski nie ma szans, by dostrzec Drogę Mleczną, a dla 20 proc. populacji kraju nocne niebo jest tak jasne, że wzrok przez całą dobę pozostaje w dziennym trybie widzenia, jak wynika z opisywanego raportu. Wygoda, komfort, dostęp do rarytasów, ale jakim kosztem.
„O gwiazdach nie ma co mówić, nie rozpoznaję ich” – można by powtórzyć cynicznie za Molloyem, bohaterem tytułowej książki Becketta. Sęk w tym, że nie tylko o ładne widoki tu chodzi, pozwalające snuć rozważania o wszechświecie. Brak naturalnego nocnego nieba ma swoje bardzo przyziemne konsekwencje.
Naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego zwracają uwagę, że nadmiar sztucznego światła w nocy zmienia nasz naturalny cykl dobowy
Przekłada się to na częstsze bóle głowy, zmęczenie, stres, odczucie niepokoju czy bezsenność. Kiedy nocą spada wytwarzanie melatoniny, rośnie ryzyko raka piersi.
O tym, że ciągle światło i brak prawdziwej nocy nam szkodzi, świadczą badania z Finlandii. Wcześniej naukowcy podejrzewali, że liczba zachorowań na depresję będzie rosnąć w okresie nieprzerwanej ciemności. Tymczasem było odwrotnie.
Z analizy i danych statystycznych z wieloletnich obserwacji wynikało, że szczyt zachorowalności przypadał na miesiące od maja do czerwca, podczas których na północy występowało zjawisko dnia polarnego. Obniżał się w miesiącach od grudnia do marca. Potrzebujemy nocy, żeby się uspokoić. Taki jest naturalny stan rzeczy.
Więcej światła to także… mniejsze bezpieczeństwo
Interesujące badania przytoczyli specjaliści z krakowskiej KEGW – pierwszej w Polsce jednostki samorządowej powołanej do adaptowania miasta do zmian klimatu. Analizy naukowców dowiodły, że piesi w obszarach bardzo dobrze oświetlonych są bardziej zagrożeni potrąceniami niż ci przebywających na terenie bez światła.
Za ten paradoks odpowiada zjawisko olśniewania (zbyt silne światło oddziałujące na oczy może powodować pogorszenie lub nawet chwilową utratę wzroku) oraz uśpienie zwykłej czujności. Przy jasno święcących ulicznych latarniach niektórzy mogą czuć się zbyt pewnie i myśleć, że nic im nie grozi, bo przecież kierowca ich widzi. Pewnie również kierujący nie zachowują takiej uwagi, jak na obszarze, gdzie oświetlenia nie ma, bo właśnie wtedy spodziewają się ewentualnego zagrożenia.
Zanieczyszczenie światłem wpływa na zwierzęta
W swoich wędrówkach ptaki wykorzystują położenie ciał niebieskich. Święcące punkty na niebie pozwalają im zorientować się w trasie, jednak na skutek zanieczyszczenia światłem stają się niewidoczne. Czy żurawie, które usłyszałem w jesienny sobotni wieczór, kiedy przelatywały nad centrum Łodzi, miały tutaj trafić, czy zmyliły ich właśnie światła z jednego z najmocniej świecących polskich miast?
Nie jest to takie nieprawdopodobne. Karolina Skorb z Działu Przyrody Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu w rozmowie ze Spider's Web mówiła, że zanieczyszczenie światłem wpływa na trasy ptaków. Nie lecą swoimi tradycyjnymi drogami, które znają od tysięcy lat, tylko gdy widzą światło – lecą w jego stronę.
Przez zanieczyszczenie światłem zmienia się też ich cykl roczny. Ptaki dostosowują swój termin rozrodu do pory roku. Orientują się w czasie po długości dnia. Dzień się wydłuża, więc wiadomo, że nadchodzi wiosna. Przez większą ilość światła, ptaki zaczynają wydzielać hormony, dzięki którym dojrzewają ich narządy rozrodcze. W toku ewolucji to zjawisko było stałe i wskazywało idealny moment do rozpoczęcia lęgów. Kiedy jednak człowiek zanieczyszcza przestrzeń światłem, to cały cykl się zaburza. Już można zauważyć, że ptaki w miastach śpiewają wcześniej niż te żyjące na wsi – i to nie tylko w ciągu roku, ale i w ciągu dnia. Na skutek zanieczyszczenia sztucznym światłem, wyższej temperatury w miastach i wielu innych czynników antropogenicznych ptaki miejskie potrafią nawet o miesiąc wcześniej przystąpić do rozrodu.
- mówiła Karolina Skorb.
Nadmierne rozświetlenie nocne wpływa na populację nietoperzy – zauważał z kolei dr inż. Krzysztof Skarżyński z Zakładu Techniki Świetlnej Instytutu Elektroenergetyki Wydziału Elektrycznego. Zwierzęta po prostu nie są w stanie wrócić do swoich siedlisk, bo gubią drogę.
„Nieograniczona, nadmierna emisja sztucznego światła w przestrzeni publicznej godzi w konstytucyjne prawa obywateli do ochrony zdrowia oraz do czystego środowiska” – stwierdził w tym roku Rzecznik Praw Obywatelskich. Marcin Wiącek w swoim piśmie wystąpił do Ministra Zdrowia, a wcześniej do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że w polskim systemie prawnym brakuje kompleksowych rozwiązań, które z jednej strony umożliwiałyby zaspokajanie potrzeb ludzi związanych z zewnętrznym oświetleniem elektrycznym (użytkowym, estetycznym, gospodarczym, itp.), a z drugiej strony zapewniałyby ochronę zdrowia, środowiska oraz przyrody przed negatywnym wpływem zanieczyszczenia światłem
– odpowiedziała Małgorzata Golińska, sekretarz stanu w MKIŚ.
Problem w tym, że w swojej odpowiedzi dodała, że „tematyka zanieczyszczenia światłem ma charakter wieloaspektowy i interdyscyplinarny”, przez co działania „wymagają skoordynowania na poziomie poszczególnych działów administracji publicznej - przede wszystkim z zakresu budownictwa oraz planowania i zagospodarowania przestrzennego”. Resort konkretnych działań nie prowadził.
Na Spider's Web piszemy o zanieczyszczeniu światłem:
„Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą, która mi może będzie świecić” – brzmiały ostatnie zapisane słowa Juliana Tuwima, którego rocznicę śmierci obchodzimy właśnie 27 grudnia. Może aż o takie oszczędności prosić nie powinniśmy, ale jednak przydałoby nam się częściej gasić światło. Skorzysta na tym zarówno natura, jak i nasze zdrowie.