W te święta najważniejsza będzie pamięć. Dlatego powinieneś wybrać ją dobrze
Są prezenty świąteczne, które wydają się oczywiste, ale obdarowanego będą cieszyć przeważnie tylko przez chwilę. Są też takie mniej oczywiste, które z kolei zapewnią radość aż do następnych świąt, a może i jeszcze dłużej. Do tej drugiej kategorii zdecydowanie należy... pamięć.
Wyjątkowo nie chodzi jednak o pamiętanie o ważnych wydarzeniach z życia obdarowywanego, ale o pamięć w postaci SSD. Tak, nie jest to może pierwsza rzecz, jaka przychodzi nam do głowy podczas planowania zakupu prezentów, ale gwarantuję – wielu obdarowanych takim sprzętem będzie zachwycona. Zresztą mam nadzieję, że ten tekst czyta też moja żona, bo pojemne SSD jest dokładnie tym, co sam chciałbym znaleźć pod choinką i z czego cieszyłbym się bardziej niż czegokolwiek innego.
Dlaczego SSD pod choinką jest świetnym pomysłem?
W moim przypadku to akurat proste – od jakiegoś czasu poza robieniem zdjęć zajmuję się też nauką robienia wideo. To niestety generuje niemal nieskończone gigabajty plików, które trzeba gdzieś trzymać i to najlepiej na dysku, który zapewni szybki dostęp do materiałów oraz możliwość komfortowej obróbki. SSD – nawet niekoniecznie te z najwyższej półki – zapewniają wystarczające prędkości, żeby płynnie i przyjemnie edytować nawet nagrania w rozdzielczości 4K i z bardzo wysokim bitrate’em. Jeśli więc wiecie, że osoba, której chcecie kupić prezent, interesuje się fotografią albo wideo, możecie być jednego absolutnie pewni – ucieszy ją każde SSD i błyskawicznie znajdzie się dla niego zastosowanie. Wdzięczność gwarantowana.
Z drugiej strony – SSD może się przydać nie tylko tym, którzy każdego dnia przerzucają gigabajty danych i potrzebują terabajtów przestrzeni gotowej na zapełnienie. O ile bowiem mogę nieśmiało marzyć, że żona wyciągnie z tego tekstu prawidłowe wnioski i kupi mi pod choinkę odpowiednie SSD, o tyle sam też powinienem sprawić jej niemal identyczny prezent. Jej domowy komputer stacjonarny wyjechał z fabryki z niezbyt szybkim już w dniu swojej premiery dyskiem talerzowym, który zdecydowanie negatywnie wpływa na przyjemność korzystania z komputera. Operacje, które na moim – wyprodukowanym w tym samym roku, ale w międzyczasie dołożonym już z SSD – komputerze zajmują często sekundy, u niej zajmują wielokrotnie więcej czasu, a do tego okraszone są charakterystycznym odgłosem chrupania. Wymiana HDD na SSD nie tylko wyciszyłaby i przyspieszyła komputer, ale też zdecydowanie przesunęłaby w czasie decyzję o zakupie nowego urządzenia. Dodatkowo – z racji tego, że nie potrzeba jej zbyt wiele miejsca na dane – koszt takiego prezentu nie będzie porażający, w przeciwieństwie do przyspieszenia komputera po wymianie napędu.
Zresztą, żeby nie być gołosłownym – w moim komputerze z 2017 r. zainstalowany był fabrycznie HDD i wrażenia z użytkowania były mocno przeciętne. Instalacja niezbyt wielkiego (500 GB) SSD kompletnie odmieniła tę maszynę – i to do tego stopnia, że póki co nie spieszę się z wymianą komputera na nowy, nawet pomimo tego, że korzystam z niego naprawdę intensywnie, wliczając w to regularną obróbkę sporych zdjęć i – od niedawna – również wideo.
Nie ma raczej wątpliwości, że taki SSD będzie i w tym przypadku cieszył obdarowanego dłużej niż nowy sweter albo inny typowy świąteczny prezent. Co najciekawsze, taki odmieniający komputer dysk wcale nie musi być od tego swetra wielokrotnie droższy.
Ile właściwie kosztuje taki SSD?
To oczywiście zależy, bo widełki cenowe są ogromne i zależą – w dużym skrócie – od pojemności i prędkości oferowanych przez dysk.
Warto jednak wiedzieć, że wcale nie musi być drogo. Przykładowo niesamowicie popularny SSD marki Samsung – 870 EVO o pojemności 250 GB, czyli takiej, która z zapasem wystarczyłaby np. mojej żonie na długie lata, kosztuje w oficjalnym sklepie marki zaledwie 149 zł.
Tak, nie żartowałem z tym, że to może być prezent niewiele droższy od swetra, a często nawet od niego tańszy! I nawet nie ma większego powodu, żeby skorzystać w tym przypadku z oferowanych w sklepie marki Samsung 20 rat 0%, chyba że bardzo chcemy płacić każdego miesiąca 7,45 zł. Z drugiej strony – takie rozbicie kosztu zakupu pokazuje, jak tanią inwestycją, całkowicie zmieniającą jakość działania komputera, może być właśnie SSD..
Jaki SSD wybrać pod choinkę? Trzy propozycje i bonus.
I to trzy propozycje z różnych półek cenowych, dla różnych typów odbiorców – od tych, którzy dopiero zaczną swoją przygodę z SSD, aż po tych, którzy doskonale wiedzą, czego wymagają, a wymagają... wszystkiego.
Wszystkie trzy propozycje będą przy tym produktami marki Samsung – co zresztą jest dla mnie idealną sytuacją, bo sam korzystam prywatnie i służbowo od 4 lat z trzech SSD właśnie tego producenta. Zawierzam ich niezawodności i wydajności absolutnie całą moją pracę i ani razu nie spotkało mnie rozczarowanie. W ramach ciekawostki – od tych czterech lat korzystam w moim komputerze, pracującym nieprzerwanie po kilkanaście godzin dziennie, z... zewnętrznego SSD marki Samsung jako głównego, systemowego nośnika pamięci. Nie zawiódł mnie ani razu, więc z czasem dołączył do niego drugi i trzeci SSD, a niedługo pewnie dołączy czwarty. Tak – tej samej marki.
Starczy jednak moich życiowych historii. Co powinno się znaleźć pod innymi choinkami?
Samsung SSD 870 EVO SATA III - na dobry początek i nie tylko
Absolutny pewniak i świetny wybór w wielu sytuacjach – zarówno w przypadku, kiedy chcemy tchnąć w starszego laptopa nowe życie, jak i wtedy, kiedy potrzebujemy jeszcze więcej miejsca na nasze dane.
Pojemności? Od 250 GB za śmieszne 149 zł, aż po potężne 4 TB za wciąż bardzo atrakcyjne 1169 zł. Nie ma więc znaczenia, czy obdarowana przez nas osoba będzie na 870 EVO trzymać pojedyncze dokumenty, czy może monstrualne biblioteki wideo 4K w jednym z bezstratnych, niskoskompresowanych formatów. Jeśli wybierzemy odpowiednią pojemność na starcie, miejsca starczy na wszystko.
Dodatkowa zaleta? Standard SATA III jest z nami od lat i oferują go w dużej mierze nawet komputery mające 10 i więcej lat. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że nawet leciwe urządzenie – najpewniej wyposażone w dramatycznie powolne HDD – będzie można przezbroić bez większych problemów właśnie na SSD. Różnica w prędkości działania systemu i aplikacji będzie w takiej sytuacji bez wątpienia porażająca. Samsung SSD 870 EVO oferuje bowiem prędkości odczytu i zapisu sekwencyjnego na poziomie odpowiednio do 560 i 530 MB/s. HDD 5400 RPM to natomiast okolice 70 MB/s (!), a nawet szybsze dyski talerzowe 7200 RPM nie zapewnią nam wyższej prędkości niż okolice 100 MB/s.
Oczywiście Samsung SSD 870 EVO nie jest najszybszym dyskiem tego typu na rynku, a jego ograniczenie prędkości wynika głównie ze zgodności ze standardem SATA, ale nie tylko będzie piekielnie szybszy od HDD, ale też i powinien wystarczyć do całego szeregu współczesnych zadań i to tych zdecydowanie bardziej wymagających, niż mogłoby się wydawać.
Przykłady? Mój aparat, którym sporo ludzi rejestruje profesjonalne filmy w imponującej jakości, przy nagrywaniu w rozdzielczości 4K i z najwyższym kodekiem, zapisuje materiał z bitrate'em na poziomie 250 Mb/s. To z kolei oznacza, że nawet taki, pozornie ciężki materiał, nie będzie dla niedrogiego SSD marki Samsung najmniejszym wyzwaniem – zwłaszcza, że wartość podana jest w megabitach na sekundę, zaś prędkość SSD 870 EVO w megabajtach na sekundę. Sprawdzenie limitów tego SSD wymagałoby albo jednoczesnego odtwarzania wielu tego typu materiałów, albo korzystania z ultraprofesjonalnych kamer, które kosztują setki tysięcy... dolarów.
Domowi twórcy, nawet ci bardziej ambitni, mogą więc spać spokojnie.
Samsung 990 PRO PCIe 4.0 NVMe M.2 SSD - dla tych, którzy wymagają naprawdę dużo
Tutaj już o żadnych kompromisach w kwestii prędkości nie ma mowy i to nawet pomimo tego, że Samsung 990 PRO nie kosztuje fortuny – odmiana 1 TB startuje od 439 zł, a wersję 2 TB można kupić już za 719 zł. Niewiele, biorąc pod uwagę, że to bezdyskusyjnie jeden z najlepszych nośników tego typu na rynku (albo wręcz najlepszy), będący zresztą następcą... również jednego z popularniejszych i lepszych modeli (980 PRO).
Będzie to przy tym inwestycja naprawdę na lata, bo nośnik korzysta już z dużo nowszego interfejsu PCIe 4.0 i protokołu NVMe. Co to oznacza dla użytkownika odpowiedniego komputera?
Przede wszystkim gigantyczne osiągane prędkości. Samsung 990 PRO jest w stanie zaserwować nam – dzięki autorskiemu sterownikowi firmy Samsung i pamięci V-NAND MLC – prędkość odczytu na poziomie do 7450 MB/s i niemal równie szybki zapis na poziomie 6900 MB/s. To z kolei sprawia, że wszystkie operacje, które wymagają intensywnego korzystania z dysku, będą realizowane błyskawicznie – zaczynając od prostego przenoszenia dużych plików, przez zaawansowaną edycję materiału wideo z wielu kamer oraz renderowanie 3D, aż po granie w najbardziej wymagające tytuły. Właściwie w każdej z tych sytuacji zauważymy znaczącą poprawę, niezależnie od tego, czy właśnie po prostu zgrywamy gigabajty nagrań z kamery, czy odpoczywamy podczas grania i chcemy jak najmniej czasu spędzać na ekranach wczytywania.
Dodatkowo, dysk wyposażono w system inteligentnego zarządzania energią – z niklową powłoką kontrolera i specjalnym mechanizmem zarządzania temperaturą.
Aczkolwiek, jeśli ktoś wie, że ze swojego SSD będzie wyciskał ostatnie poty, to Samsung ma dla niego inny dysk, czyli...
Samsung 990 PRO Heatsink PCIe 4.0 NVMe M.2 SSD - kiedy wiesz, że będzie gorąco
Ok, właściwie to ten sam Samsung 990 PRO, ale z jedną znaczącą różnicą – za dodatkowych kilkadziesiąt złotych (wersja 1 TB - 529 zł) dostajemy taką samą, piorunującą wydajność, ale z dużo bardziej rozbudowanym systemem chłodzenia. W jego skład wchodzi bowiem dodatkowo radiator z niewielkim i cichym wentylatorem, który dba o to, żeby nawet wielogodzinne sesje grania, renderowania 3D czy edytowania wideo nie wpływały negatywnie na funkcjonowanie i żywotność nośnika.
Jeśli więc wiemy, że osoba, której chcemy kupić prezent, spędza przed komputerem długie godziny i nie oszczędza przy tym swojego sprzętu – to może być najlepsze rozwiązanie.
Bonus: kiedy nie jesteś pewien, jaki dysk będzie pasował na prezent albo wiesz, że ktoś jest zawsze w biegu.
W takim układzie najlepszy będzie po prostu dysk zewnętrzny – od razu zamknięty w odpowiedniej obudowie, wymagający jedynie podłączenia przewodem do komputera, działający niezależnie od tego, czy mamy do czynienia ze starym, czy zupełnie nowym komputerem, ani czy podłączamy go do laptopa, czy komputera stacjonarnego. Nie wspominając już o tym, że w wielu przypadkach łatwiej zarządzać różnymi projektami, jeśli każdy jest na innym dysku – i tak np. w podroż z laptopem możemy zabrać tylko ten nośnik, na którym mamy aktualne wideo do obróbki.
Co wybrać w tym przypadku? Sam korzystam z modelu Samsung SSD T7, bo ma dwie kluczowe zalety –s nie jest zbyt drogi, a do tego jest naprawdę szybki do przytłaczającej większości zastosowań (USB 3.2, odczyt/zapis do 1050/1000 MB/s). Do tego umieszczono go w korpusie odpornym na upadki, więc nie mam problemów z wrzuceniem go do podróżnej torby.
Jeśli natomiast wiemy, że ktoś pracuje z dyskiem w warunkach bardziej ekstremalnych, możemy zdecydować się na T7, ale już w wersji Shield. Osiągi są dokładnie takie same jak w T7, ale zwiększona została odporność – gumowana obudowa powinna zapewnić odporność nawet przy upadkach z wysokości do 3 m, natomiast spełnienie normy IP65 oznacza, że nie musimy się przesadnie bać ani o wodę, ani o pył – nasze dane pozostaną nietknięte.
Gdybyśmy natomiast wiedzieli, że ktoś oprócz pojemności potrzebuje też prędkości, i to wszystko ma być zamknięte w jednym przenośnym dysku, powinniśmy skierować swoje zakupowe kroki w kierunku T9, czyli najnowszego dysku przenośnego w ofercie tego producenta. Nie dość, że jest odporny m.in. na upadki (do 3 m), to jeszcze wykorzystanie interfejsu USB 3.2 Gen 2x2 sprawia, że maksymalne prędkości odczytu i zapisu sięgają nawet do 2000 MB/s. Nie ma więc większego znaczenia, czy podepniemy go do laptopa, komputera stacjonarnego czy konsoli, czy będziemy na nim grać, obrabiać zdjęcia czy edytować filmy – prędkości będziemy mieć aż w nadmiarze, a całość ma rozmiary... karty płatniczej.
To chyba już wiem, o co poprosić żonę pod choinkę. I co kupić żonie.