REKLAMA

Kampania Call of Duty Modern Warfare 3 jest okropna. Cztery grzechy główne - recenzja

Przeszedłem ją w jeden wieczór. Kończy się nagle i nieoczekiwanie. Zawiera misje, które są recyklingiem trybu battle royale. Kampania Call of Duty Modern Warfare 3 to potężne rozczarowanie, chociaż ma kilka lepszych momentów.

Call of Duty Modern Warfare 3
REKLAMA

Gdy rozegrałem misję otwierającą, polegającą na wyrwaniu z więzienia Władimira Makarowa, kiwałem z uznaniem głową. Strzelało się przyjemnie. Poziom obfitował w zróżnicowane etapy, jak zjazd na linie w całkowitej ciemności czy ucieczka przed helikopterem. W placówce wybucha wojna między strażnikami oraz więźniami, co nadawało misji dodatkowej głębi. Wszystko było na swoim miejscu.

Potem rozgrywam misję numer dwa i rzednie mi mina. Biorę udział w czymś, co z kampanią fabularną Call of Duty ma niewiele wspólnego. Zamiast tego przypomina benchmark areny do rozgrywek multiplayer, wypełnionej botami. Czułem się, jakbym grał w Battlefielda 2042 w trybie offline, biegając między punktami A, B, C, D. Gdybym nie trzymał dłoni na kontrolerze, przecierałbym oczy ze zdumienia.

REKLAMA

Pierwszy niewypał kampanii Call of Duty Modern Warfare 3: misje Open Combat to kompletnie chybiony pomysł.

Niemal połowa kampanii nowego CoD-a to misje typu Open Combat, silnie inspirowane trybem battle royale z Call of Duty Warzone. Nawet zaczynają się podobnie, od lądowania ze spadochronem. Gracz ma kilka punktów do zdobycia, szturmując je w dowolnej kolejności. Pomiędzy celami znajduje się morze przeciwników wspartych algorytmami AI pożyczonymi od botów z Call of Duty Warzone.

Pomiędzy punktami możemy przemieszczać się pojazdami, dokładnie jak w Warzone. Z modułu battle royale do kampanii przywędrowały nawet skrzynie z lootem, w których znajdują się potężne bronie z unikalnymi akcesoriami. Całość do bólu przypomina tryb DMZ z wieloosobowego modułu battle royale. Tyle tylko, że bez kooperacji ze znajomymi i bez wrogich drużyn, za to z liniami dialogowymi bohaterów kampanii w uchu.

Nie obraziłbym się, gdyby w kampanii Modern Warfare 3 pojawiła się jedna misja tego typu, na zasadzie eksperymentu zacierającego granice między trybami single oraz multi. Swoista kotwica przyciągają fanów rozgrywek offline do trybów wieloosobowych, z ich pojazdami, potężnymi broniami oraz otwartym środowiskiem. Twórcy Call of Duty wypełniają jednak kampanię zadaniami Open Combat do granic oporu, zamiast tworzyć filmową, klimatyczną, oskryptowaną zawartość kampanii.

Drugi niewypał kampanii Call of Duty Modern Warfare 3: ogromny recykling zawartości z battle royale.

Twórcy kampanii bez ceregieli wycinają pokaźne kawałki z wielkiej mapy Verdansk dla Call of Duty Warzone 2.0, zamieniając je na środowisko kolejnych misji. Wielki stadion czy stroma tama - wcześniej biegałem tam z kumplami, grając wieczorami po sieci. Teraz wracam w te same miejsca - choć nieco przemodelowane oraz przypudrowane - biegając za terrorystą Makarovem.

Gdyby tego typu sytuacja miała miejsca raz - na przykład podczas niczego sobie misji na stadionie, gdzie gracz walczy z ludźmi Makarova między przerażonymi kibicami - nie miałbym nic przeciwko. Recykling jest jednak nadmierny, a za mało tutaj zupełnie nowej zawartości na wysokim poziomie. Przez to ma się wrażenie, że kampania powstawała w pośpiechu, a twórcy robili co mogli, by ją wydłużyć. Co i tak się nie udało, ale to już temat kolejnego niewypału…

Trzeci niewypał kampanii Call of Duty Modern Warfare 3: gra na jeden wieczór i nagłe zakończenie

Na średnim poziomie trudności przejście Modern Warfare zajęło mi 5 godzin. Z tej puli spokojnie można odjąć 30 - 45 minut na testowanie mechanizmów misji typu Open Combat. Próbowałem w nich np. przebiec od celu do celu bez wdawania się w walkę oraz infiltrować obszar po cichu, bez podnoszenia alarmu.

Czas potrzebny na przejście kampanii to jeden problem. Drugim jest samo zakończenie. Nowe Call of Duty Modern Warfare 3 kończy się nagle, w połowie głównego wątku fabularnego. Nie ma tutaj emocjonującego finału. Nie ma epickiego starcia. Jest za to śmierć jednego z kluczowych bohaterów, podana w tak niefilmowy i byle jaki sposób, że początkowo nie mogłem w nią uwierzyć. Dopiero scena przerywnikowa przekonała mnie, że faktycznie do niej doszło. Ugh.

Czwarty niewypał kampanii Call of Duty Modern Warfare 3: gdzie moja wojna między USA i Rosją?

Już przy poprzednim Modern Warfare narzekałem na brak skali. Na brak epickiego konfliktu. Po raz kolejny jestem rzucany w zapomniane przez Boga dziury, goniąc za drugoligowymi terrorystami. Hangary. Tunele. Magazyny. Opuszczone domy. Wille milionerów. To wszystko już było! Seria cierpi na dojmujący brak konwencjonalnych konfliktów zbrojnych. Klasycznej walki na rozoranej wojną ziemi, pełnej czołgów, piechoty i pojazdów opancerzonych.

Oryginalne Modern Warfare 3 z 2011 roku zapadło nam w pamięć przez misje przedstawiające inwazję Rosji na Stany Zjednoczone. W nowym MW3 nie znajdziecie niczego podobnego. Zamiast tego jak zwykle tułamy się po byłych republikach radzieckich oraz europejskich ruderach. Jestem tym już bardzo zmęczony. Każde nowe Call of Duty to swoiste Black Ops. Nie ma uderzenia. Nie ma pompy. Nie ma mocy.

Trzeba jednak oddać, że Call of Duty Modern Warfare 3 ma kilka lepszych momentów. Ale to i tak ohydny skok na kasę.

Poza niezłą misją otwarcia, MW3 oferuje unikalną sekwencję ucieczki przed atakiem chemicznym. Podobało mi się też przedzieranie przez ruderę w Królewcu, skupioną na walce przy użyciu strzelb. Prawie jak Trepang2! To jednak drobne przejawy kreatywności w morzu rutyny, bylejakości oraz recyklingu. Nowy Makarov na tle poprzednika przypomina wkurzonego prawnika z Mokotowa, a fabuła została rozwodniona i rozciągnięta ponad miarę.

Przechodząc kampanię nowego Call of Duty można wyczuć, że MW3 naprawdę miało być wyłącznie dodatkiem do poprzedniej odsłony. Rozszerzeniem kupującym czas dla producentów, by stworzyć coś naprawdę przełomowego. Niestety, ktoś w Activision Blizzard doszedł do wniosku, że na DLC należy wlepić cenę 70 dolarów i sprzedawać jako pełną produkcję. Twórcy zrobili co mogli, by dodatek przypominał grę od A do Z, ale same chęci nie wystarczą.

Największe zalety:

  • Mała część misji (gułag, atak chemiczny) jest niezła
  • Fani serii znajdą wiele odwołań do wątków poprzednich odsłon
  • Jak zwykle przyjemny model wymiany ognia

Największe wady:

  • Misje typu Open Combat
  • Ogromny recykling zawartości, zwłaszcza z CoD Warzone
  • Kampania kończy się nagle, historia nie jest kompletna
  • Do przejścia w jeden wieczór
  • Modern Warfare z 2011 roku było znacznie ciekawsze
  • Gdzie moja wojna totalna? Gdzie mój konflikt USA - Rosja?
REKLAMA

Ocena recenzenta: 5/10

Kampania Modern Warfare 3 jest wielkim rozczarowaniem. To skok na waszą kasę, mało subtelny i mało wyrafinowany. Szkoda, bo MW3 z 2011 roku zasługuje na lepszego spadkobiercę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA