Robot miał ludzką głowę, jeździł i robił zdjęcia. W Chinach widziałem przyszłość
Widziałem przyszłość — tak najkrócej mogę opisać to, czego doświadczyłem w Chinach na wyjeździe prasowym z Oppo. Widziałem przyszłość technologii mobilnych, widziałem przyszłość wielkich miast, widziałem smartfony, których nie ma w Polsce, widziałem, jak Oppo testuje i rozwija swoje nowe technologie.
Po przyjeździe do Shenzhen zatrzymaliśmy się w przyjemnym hotelu, który skrywał pewną niespodziankę. Po ulokowaniu się w pokoju podszedłem do okna i zobaczyłem imponujący, wysoki budynek, na którego powierzchni wyświetlane były napisy. Wieżowiec miał kształt młodego pędu bambusa, który ma symbolizować, że firma, która ma w nim swoją siedzibę, planuje jeszcze sporo urosnąć. Cały ten budynek należy do Oppo i marka ma w nim swoją główną siedzibę. Będzie grubo — pomyślałem.
Okazuje się, że siedziba główna Oppo jest tylko jednym z elementów układanki rozsianej po wielu miejscach w Chinach. Oppo w przeciwieństwie do niektórych zachodnich firm nie buduje jednego campusu, w którym są siedziby wszystkich działów. Oppo stawia na wiele siedzib, które skupiają się na poszczególnych obszarach rozwoju firmy. Siedziba główna jest w innym mieście niż fabryka smartfonów, centra danych, czy laboratorium obrazowania. Inżynierowie pracujący np. nad rozszerzoną i wirtualną rzeczywistością znajdują się godzinę drogi od zespołu testującego aparaty fotograficzne. To oznaczało, że w ciągu kilku dni w Chinach musieliśmy się odrobinę pokręcić autokarem po okolicy, żeby obskoczyć najciekawsze laboratoria.
Pierwszy przystanek: laboratorium XR. To tu zrobiłem selfie z maskotką Ollie
XR, czyli wirtualna i rozszerzona rzeczywistość, jest tym, w czym wielu producentów elektroniki dopatruje przyszłości. Oppo bardzo poważnie podeszło do tematu i rozwija technologie AR pozwalające na wyświetlanie w rozszerzonej rzeczywistości cyfrowych modeli, obiektów i filmów, które wzbogacają doświadczenia użytkowników. W laboratorium mieliśmy okazję zobaczyć te rozwiązania na własne oczy, zrobiłem sobie selfie z Ollie — jest to maskotka marki Oppo, na której punkcie wielu pracowników ma fioła. Zbierają miniaturki, pluszaki i próbują skompletować całą kolekcję. Niektóre wcielenia Ollie są limitowane i trudno dostępne. Spacerując po siedzibie Oppo widziałem biurka pełne tych zabawek.
Oprócz selfie z Ollie widziałem realnie wyglądający potężny smartfon zawieszony w wirtualnej rzeczywistości, filmy wyświetlane w powietrzu przed oknem biurowca oraz przetestowałem gogle AR. W wirtualu zawiesiłem napis „Spider’s Web”. Nie wiem, czy to dobrze widać na zdjęciu, jeśli nie, to musicie uwierzyć mi na słowo.
Następnie zobaczyliśmy, jak Oppo kalibruje urządzenia AR. Robotyczne ramie z okularami XR wykonywało ruchy symulujące zachowanie użytkownika. Zbliżało się do dwóch ukośnie zamocowanych ścian, na których były tysiące punktów kontrolnych. Narzędzia pomiarowe sprawdzały, co dzieje się z obrazem, gdy robot udający użytkownika zbliży się do oglądanego obrazu lub wykona ruchy podobne do tych, które może wykonać żywy człowiek. To był pierwszy, ale nie ostatni raz, gdy spotkaliśmy roboty i robotyczne ramiona w laboratoriach Oppo.
Przystanek drugi: laboratorium łączności. To tu mają kontakt z bazą
To laboratorium było tylko odrobinę mniej efektowne, ponieważ dotyczyło tego, czego właściwie nie widać, czyli łączności bezprzewodowej. Niemniej imponujące były ekranowane pomieszczenia z wielkimi drzwiami i ścianami pokrytymi metalową siatką. W takich pomieszczeniach znajdowały się różne aparaty pomiarowe, niektóre przypominały np. lodówkę. Smartfony włożone do tej aparatury mogły zostać oszukane przez system anten, że znajdują się w zasięgu np. amerykańskiej sieci komórkowej, mimo że znajdowaliśmy się w Chinach. W ten sposób producent może dostosować i przetestować swoje urządzenia do poprawnego i bezproblemowego działania na całym świecie.
W jednym z tych pomieszczeń znajdował się robot symulujący wszystkie funkcje życiowe nastolatka. Chińczykom udało się tego dokonać, tworząc maszynę, która 24 godziny na dobę oglądała TikToka. Ba dum tss!
Przystanek trzeci: Health Lab. To tu była siłownia zamiast jedzenia
Lecąc do Chin, liczyłem na to, że od rana do nocy będę się opychał pysznym chińskim jedzeniem, a już pierwszego dnia Oppo zabrało mnie na siłownię. Za to organizatorowi wyjazdu należy się minus. Na szczęście jedzenie w Chinach nie rozczarowało i przez kolejne dni zjadłem tyle, że mogę tylko żałować, że na tę siłownię nie wróciliśmy jeszcze pod koniec wyjazdu. Oj, przydałoby się.
Siłownia była wyposażona nie tylko w szereg maszyn do ćwiczeń, ale również aparaturę pomiarową, która monitorowała szereg funkcji życiowych trenujących osób. Na jednej bieżni maszerował mężczyzna, na głowie miał maskę, na klatce uprząż, przewody podłączone do komputera przesyłały dane zebrane przez czujniki. Na podstawie danych zgromadzonych przez profesjonalną i zdecydowanie niewygodną aparaturę Oppo może opracowywać własne systemy wykorzystywane w urządzeniach ubieranych.
W innej sali na bieżni trenowała kobieta, na której nogach znajdowały się specjalne opaski. Kamery otaczające bieżnię śledziły ruchy nóg i zbierały szereg danych, dotyczących tego, co się dzieje z chodem kobiety, ruchami jej ciała i wykonywanymi krokami.
Zbieranie takich danych jest niezbędne do przygotowania oprogramowania smart zegarków, które później, już bez opasek na nogach, będą mogły dobrze rozpoznać i zmierzyć ćwiczenia wykonywane przez użytkownika.
Przystanek czwarty: laboratorium obrazowania. To tutaj zderzyłem się z robotem
Spoiler alert: najciekawsze laboratorium, jakie widziałem podczas wizyty w Chinach. To tutaj Oppo testuje swoje aparaty fotograficzne. A żeby testy były miarodajne, aparat należy przetestować w różnych warunkach i sceneriach. Przecież później klienci będą robić fotki nie tylko na świeżym powietrzu, ale też w domu, w restauracji, w klubie lub sklepie. Żeby przetestować aparat we wszystkich sceneriach, Oppo musiałoby przewozić smartfony między różnymi miejscami albo… mogło zbudować własny hotel, restaurację i bar. Wybrano tę drugą opcję.
W laboratorium były pomieszczenia imitujące zwykłe mieszkanie, hotelowe lobby, salon Oppo, restaurację (chińską oczywiście), restaurację fast food, bar, sklep spożywczy, ale też taras, ogród, stadion lekkoatletyczny czy ulicę.
Początkowo zdjęcia smartfonami Oppo robili ludzie. Jednak wykonanie odpowiednich fotek, zrobionych odpowiednim przedmiotom, z odpowiedniego miejsca, przy odpowiednim oświetleniu sprawiało, że była to bardzo czasochłonna praca. Jedna sesja zdjęciowa zajmowała ponad dzień roboczy. Dlatego postanowiono zautomatyzować ten proces i oddano smartfony w ramiona robotów.
Między pomieszczeniami jeżdżą autonomiczne roboty, które wykorzystując mechaniczne ramiona, wykonują szeregi identycznych zdjęć różnymi smartfonami. Roboty nie tylko przejeżdżają z pomieszczania do pomieszczenia i wykonują zdjęcia, ale mogą też zdalnie zasłaniać i odsłaniać zasłony w oknach, aby przetestować działanie aparatu podczas zmieniających się warunków oświetleniowych.
Jeden z robotów testuje kamerki selfie i robi fotki przednim aparatem. Aby przetestować działanie selfie, potrzebna jest głowa człowieka, która będzie w kadrze tych zdjęć, dlatego Oppo przygotowało model głowy jednej z pracownic tej firmy. Model jest w blisko 100 proc. bliski oryginału, sprawia wręcz przerażająco prawdziwe wrażenie. Nie mogłem oderwać wzroku od tej twarzy, była tak prawdziwa, jakby miała zaraz się poruszyć. Czy tego dnia, wpatrując się w sztuczną głowę, zostałem potrącony przez robota? Być może.
Dzięki wykorzystaniu robotów do robienia zdjęć udało się czas sesji zdjęciowej skrócić z ponad dnia do 2 godzin.
Przystanek piąty: laboratorium NFC. To tu było więcej robotów niż ludzi
Przywykliśmy do płatności zbliżeniowych wykonywanych smartfonami i zegarkami. To, co dla użytkownika wydaje się być prostą czynnością, jest dla inżynierów złożonym procesem, który może zostać przeprowadzony na różne sposoby. W laboratorium NFC Oppo pracuje nad systemami płatności zbliżeniowych, testując kilkoma robotami to, w jaki sposób te płatności są realizowane.
Testowane są nie tylko przeróżne typy terminali płatniczych, ale również sposób, w jaki smartfon jest zbliżany do terminala. Telefon przecież można zbliżyć na około 1 cm, ale można go przysunąć tak, że aż dotknie terminala. Można telefon przysunąć pleckami, można ekranem, można krawędzią boczną. Składane smartfony można zbliżać złożone lub rozłożone.
Dzięki zrobotyzowaniu procesu testowego Oppo może testować, powtarzać i odtwarzać z niesłychaną dokładnością różne sposoby zbliżania telefony do terminala płatniczego. Dzięki temu urządzenia pozwalają na wygodne płatności i jak sam mogłem przetestować na modelu Find N2 Flip, działa to niezależnie od tego, którym bokiem lub stroną przybliżymy telefon do terminala.
To jeszcze nie koniec. Z Oppo w Chinach spędziłem kilka dni. Widziałem więcej niż wyżej opisane laboratoria. W najbliższych dniach na Spider’s Web oraz naszych kanałach wideo (TikTok / YouTube) opublikuję kolejne części relacji. Już teraz na Instagramie Spider's Web jest przypięta relacja z wizyty w Chinach, a w niej sporo filmików.
Na własne oczy widziałem m.in. fabrykę smartfonów Oppo, potężne centrum danych. Doświadczyłem też trochę Chin na własną rękę — odwiedziłem chińską giełdę elektroniki, widziałem (i kupiłem) podróbki sprzętu Apple, płaciłem smartfonem za pomocą specjalnej apki i kodów QR, itd. O tym opowiem w kolejnych częściach relacji.
Chiny zwiedzałem na zaproszenie Oppo. Marka Oppo nie miała wpływu na treść mojej relacji i nie widziała jej przed publikacją.