REKLAMA

Nie chcą masztu w swojej okolicy. Postanowili odkupić działkę i przechytrzyć operatora

Walka z masztami trwa w całej Polsce. Powód? Będą mówili, że chodzi o zdrowie, a tak naprawdę to troska o własne interesy. Nie zmienia to jednak faktu, że spory ciągle są, a metody na odpędzenie niechcianego operatora coraz bardziej zaskakują.

maszt szkodliwość
REKLAMA

Gaj Zacisze – osiedle miasta Trzebinia. Mieszkańcy nie chcą mieć w swojej okolicy masztu. 300 osób podpisało się pod petycją przeciwko inwestycji, jak donosi lokalny serwis przelom.pl.

REKLAMA

Protest jest potrzebny, bo nie udało się zrealizować całkiem sprytnego planu

Według relacji serwisu mieszkańcy, którzy sprzeciwiają się budowie masztu, wcześniej skontaktowali się z właścicielką działki. Zamiast argumentów przynieśli... pieniądze. Tak, postanowili wykupić teren, by operator nie mógł na nim działać. Albo oferta była zbyt skromna, albo kobiecie zależało na szybszym internecie i lepszym zasięgu, bo propozycja została odrzucona.

To ciekawy i jak do tej pory raczej niespotykany sposób na walkę z niechcianym masztem. Pokazuje moim zdaniem, że protestującym tak naprawdę wcale nie chodzi o zdrowie. Oczywiście tak mówią – tu ten argument też powraca – ale ważniejsza jest troska o wartość ich terenów. Pisałem o tym tutaj:

Tu mamy skrajny przykład, bo mieszkańcy okolicy chcieli zagarnąć sporny kawałek ziemi, by móc ze spokojem stwierdzić: teraz mamy kontrolę, wartość okolicy będzie rosnąć! Oczywiście na zmyślonej giełdzie działek, gdzie przy wycenie bierze się pod uwagę właśnie obecność masztów. Na razie nie ma dowodów na to, aby tego typu inwestycje sprawiały, że ludzie nie chcą się budować w takiej okolicy. Nawet wręcz przeciwnie – są potwierdzenia, że np. turystów zniechęcają problemy z zasięgiem czy dostępem do sieci.  

Na Spider's Web piszemy więcej o 5G:

Jako że podstęp z wykupieniem działki się nie udał, mieszkańcy próbowali powstrzymać inwestycję poprzez spotkania z burmistrzem czy wojewodą. Dotarli nawet do Państwowego Instytutu Geologicznego, bo domagają się przeprowadzenia badań geologicznych pod kątem zagrożenia tego terenu zapadliskami. Jak sami mówią „w linii prostej [od miejsca, gdzie ma stanąć maszt] jest zaledwie kilkaset metrów do ul. Jana Pawła, tej samej, przy której co rusz pojawiają się zapadliska”. I faktycznie akurat warto to sprawdzić, ale coś czuję, że nawet jeśli wyniki badań wykluczą zagrożenie, to nie przekona to protestujących.

REKLAMA

Paradoks polega na tym, że protestujący mogą odnieść sukces

Lokalny serwis pisze,  że podczas spotkania mieszkańców z operatorem uzgodniono, że ten spróbuje jednak dokonać zmiany lokalizacji i wystąpi do Nadleśnictwa Chrzanów o zgodę na ustawienie masztu na działce należącej do Lasów Państwowych. Teoretycznie porozumienie jest wszystkim na rękę, bo przynajmniej budowa ruszy, ale zawsze smuci mnie fakt, że środowiska, które powołują się m.in. na nieprawdziwe badania na temat rzekomej szkodliwości sieci 5G odnoszą pewien sukces.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA