W Polsce na temat 5G można palnąć każdą bzdurę, a i tak znajdzie się sojuszników
W Młynisku stanąć ma maszt 5G. Niektórzy mieszkańcy twierdzą, że technologia zapewni im raka i ściągnie pioruny na głowy, na co miejscowe władze przyznają, że faktycznie można byłoby wybrać inną lokalizację. Witajcie w Polsce w 2023 roku.
Myślałem, że w dyskusjach o 5G już mnie nic nie zaskoczy. W Polsce można uważać, że 5G odpowiedzialne jest za omdlenia ludzi na koncertach i jednocześnie być kandydatem na posła – ba, pewnie dzięki takim opiniom można nawet swoje poparcie (oby nieznacznie) zwiększyć. Można być radnym i cytować lekarzy, którzy mówią, że obecność masztów ma wpływ na to, że dzieci rodzą się niepełnosprawne lub że po prostu nie przychodzą na świat.
I kiedy wydaje się, że wszystko co głupie zostało już powiedziane, znajdzie się ktoś, kto pokazuje, że rywalizacja jeszcze trwa
Portal kulisy.net pisze o proteście mieszkańców Młyniska. Niedawno odbyło się spotkanie z oburzonych z wójtem i starostą powiatowym. Jeden z protestujących powiedział:
Wszyscy lekarze mówią, że szkodliwe jest spać, jeśli na szafce ma się telefon, jakie to jest porównanie do sieci 5G. Wybudowanie kolejnych bazowych 5G nie poprawi nam łączności, ja do dzisiaj wychodzę z domu pod gruszę dziadkową, żeby spokojnie porozmawiać, bo tam mam zasięg. Od 1997 r. tak jest i wybudowanie kolejnych masztów nie poprawiało łączności.
- mówi przerażony mieszkaniec.
Obserwując spory wokół budowy masztów wielokrotnie podkreślałem, że współczuję lokalnym władzom. Niewiele mogą, a to na nich spada krytyka. Niestety część z nich popełnia najgorszy możliwy błąd – przyznaje protestującym rację, pomijając naukowe argumenty czy opracowania.
Na Spider's Web regularnie podkreślamy, że nie ma powodu, by obawiać się 5G - warto czekać na korzyści:
Wójt Aleksander Owczarek przyznał, że inwestorowi i właścicielowi działki "zabrakło w tym wypadku dalekosiężnego myślenia". Jego zdaniem "można było rozmawiać i jeśli chodzi o lokalizację, wybrać dużo lepszą na tej samej działce", by zmniejszyć zagrożenie piorunowe.
To inny argument, na który powoływali się oburzeni mieszkańcy
Sąsiad spornej działki obawia się, że maszt będzie przyciągał pioruny, a co za tym idzie te zaczną trafiać też w jego dom. Ta obawa powielana i wyjaśniana była już w 2018 roku – o czym pisał portal speedtest.pl – a teraz wraca.
To najlepiej pokazuje, że w kwestii edukacji i przygotowania ludzi na budowę kolejnych nadajników popełniono błąd. Rozumiem mieszkańców, którzy czują się pokrzywdzeni, że o sprawie dowiadują się ostatni. Ich argumenty jednak sprawiają, że można tylko złapać się za głowę i zastanawiać się, w którym roku żyjemy. Przeciwnicy wręcz rosną w siłę, są głośniejsi, mogą powiedzieć wszystko, a lokalne władze w większości przypadków nie mają odwagi (wiedzy?), aby wyjaśnić, że inwestycje są bezpieczne. Pewnie tak czy siak nadajniki będą powstawały, ale możemy tylko gdybać, ile takich prac jest niepotrzebnie opóźnianych, na co tracą wszyscy.
W tym także protestujący, bo nieprawdą jest, że działki "bez dostępu do internetu" są dziś marzeniem większości.