Siedziałem w nowym przedziale PKP Intercity. Powiało wygodą, a nawet luksusem
Targi Trako pełne były kolejowych nowości, w tym pokazywanych po raz pierwszy lokomotyw czy całych pociągów. I chociaż bardzo chciałem je zobaczyć, to jadąc do Gdańska jednym z moich głównych celów było sprawdzenie, jak prezentuje się nowy przedział PKP Intercity.
Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wcale nie jestem tak wielkim przeciwnikiem starych wagonów przedziałowych. Jasne, siedzenie naprzeciwko grupy nieznanych ci osób przez kilka godzin jest pewnym wyzwaniem, ale mam wrażenie, że w takich wagonach ludzie zachowują się mniej frywolnie, niż ma to miejsce w składach bezprzedziałowych. Zdarzają się różne sytuacje, ale bycie twarzą w twarz z innymi wymusza pewną, nazwijmy to, ogładę.
To tylko moje doświadczenia, ale np. w wagonach przedziałowych rzadziej trafiali mi się pasażerowie głośno rozmawiający przez telefon czy żywo dyskutujący z innymi. Raczej każdy zajmuje się sobą, bo cóż innego pozostało - albo książka/sen/telefon/laptop, albo patrzenie się na sąsiadów.
Dlatego tym bardziej ciekawiło mnie, jak PKP Intercity widzi przyszłość właśnie takich wagonów
Przed makietą (stworzoną w rozmiarach 1:1) nowego przedziału można było poczuć się jak w prawdziwym pociągu. I to wcale nie za sprawą ekranu umieszczonego wewnątrz, symulującego okno i mijane miejscowości oraz krajobrazy. Przed prezentowaną miejscówką ciągle kłębił się tłumek, który z zazdrością patrzył na tych już siedzących. Czuć było to zniecierpliwienie: no dalej, wysiadajcie, teraz moja kolej. Napięcie jak podczas zwykłej podróży.
Zarówno ci, którzy byli przede mną, jak i ci, którzy wchodzili razem ze mną, jakoś nieprędko chcieli opuszczać przedział. Dlaczego? Pewną luksusowość zapewniało samo światło, więc chociaż jestem świadomy tego zabiegu – przyciemnione wnętrze, czerwone, eleganckie oświetlenie – to nie dało się odpędzić tego pozytywnego wrażenia, że naprawdę PKP Intercity chce nam zafundować spory jakościowy skok. Póki co w pierwszej klasie, ale przewoźnik zapowiada, że nowy wygląd ma być standardem, więc jest to ogólny kierunek zmian.
Na Spider's Web piszemy o nowościach na polskiej kolei:
Kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcia, pomyślałem: chyba jest ciaśniutko
I nie tylko ja.
To reakcja na tę fotografię:
Jednak gdy usiadłem w fotelu, rozwiane zostały moje obawy, że w przedziale jest ciasno. Nie ma może wielkich przestrzeni, ale da się przejść tak, aby nie podeptać współpasażerów. Miałem okazję siedzieć w pełnym składzie i wszystkie miejsca były zajęte, więc choć jestem słusznych rozmiarów, to w fotelu czułem i tak spory luz – nie byłem skrępowany, nie miałem wrażenia, że komuś przeszkadzam. Ciągle nie ma mowy o wyciągnięciu nóg, ale też nie trzeba będzie się kurczyć.
Fotele są bardzo wygodne. Twarde, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Zagłówki również wydają się komfortowe, choć oczywiście rodzi się pytanie, jak ta skóra będzie zachowywać się w gorące dni – w przedziałach ma być klimatyzacja, ale wystarczy, że zdarzy się jakaś usterka i już może zrobić się w wagonie cieplej.
Przede wszystkim jednak czuć, że te fotele zostały dobrze zaprojektowane. Oczywiście to tylko pierwsze wrażenie, poważne testy będą na długich trasach, ale naprawdę nie chciało się wstawać – i chyba to nie tylko moja opinia, bo widać było, że reszta testujących też ociągała się z opuszczaniem siedzisk.
Tak to można pracować
Ciągle chcę się zabezpieczać i podkreślać, że zobaczymy, jak to wypadnie w rzeczywistości, ale po tym, co zobaczyłem, naprawdę jestem przekonany, że wagon został zaprojektowany przez ludzi, którzy trochę koleją podróżowali.
Weźmy takie stoliki. W nowym przedziale każdy fotel ma swój własny, rozkładany. Nie tylko można zjeść coś wygodnie, ale też rozłożyć laptop, by popracować czy obejrzeć film. To prosty detal, ale przecież w starych wagonach najlepsze miejsce było przy oknie nie tylko ze względu na możliwość podziwiania krajobrazu. To właśnie tam ulokowane były malutkie stoliki, na których dało się położyć książkę czy butelkę. Na dodatek te nowe rozkładane stoliki są naprawdę eleganckie – drewniane, estetyczne, pasujące do wnętrza.
To zresztą wrażenie, które stale towarzyszyło mi w przedziale: tu jest po prostu miło. Porządnie. Nie ma plastikowej tandety, nie ma zbędnego efekciarstwa. Przyjemna przestrzeń.
I dobrze zaprojektowana. Dużo miejsca jest pod fotelami na bagaże – nie trzeba będzie ich już wrzucać na górę lub trzymać niewygodnie pod kolanami. I znowu: to naprawdę nie jest rewolucja czy odkrywanie Ameryki, nowe pociągi też to mają, ale wyobrażam sobie, że można byłoby to pominąć.
Na Trako PKP Intercity potwierdziło, że wkrótce rozpocznie przetarg na 300 nowych wagonów z opcją na kolejne 150, które zostaną wykonane zgodnie z zaprezentowanym modelem. Prezentowany standard obejmie wagony z przedziałami i te bezprzedziałowe, więc podobny wygląd będzie normą, a nie wyjątkiem.
zdjęcie główne: Marcin Kadziolka / Shutterstock.com