REKLAMA

Trzecia bomba atomowa, która nigdy nie spadła na Japonię. Zabijała jednak naukowców

W sierpniu 1945 r. świat był świadkiem niespotykanej siły zniszczenia, jaką wywołały dwie bomby atomowe zrzucone przez Stany Zjednoczone na japońskie miasta Hiroshima i Nagasaki. Te dwa ataki położyły kres II wojnie światowej i zapoczątkowały nową erę w historii ludzkości. Jednak istniała trzecia bomba atomowa, która była gotowa do użycia, ale nigdy nie została zrzucona na Japonię. Bomba ta była zdaniem niektórych przeklęta. Z pewnością była pechowa.

To był prawdziwy początek antropocenu - pluton na dnie oceanu
REKLAMA

Oto jej niesamowita historia.

REKLAMA

Diabelski rdzeń (demon core) to nazwa nadana przez naukowców z Los Alamos Laboratory w Nowym Meksyku kulistej masie plutonu o średnicy 8,9 cm i wadze 6,2 kg, która miała służyć jako rdzeń dla bomby atomowej typu implozyjnego. Była to ta sama technologia, która została użyta w bombie Fat Man zrzuconej na Nagasaki 9 sierpnia 1945 r.

Diabelski rdzeń był przygotowany do wysłania jako część trzeciej bomby atomowej, która miała być użyta w Japonii, ale gdy Japonia się poddała, rdzeń został zatrzymany w Los Alamos do dalszych testów.

Rdzeń był od samego początku pechowy. Choć nie spadł na żadne miasto i nie zabił tysięcy ludzi to i tak miał na swoim koncie śmierć ludzi. Rdzeń brał bowiem udział w dwóch wypadkach w Los Alamos Laboratory, 21 sierpnia 1945 r. i 21 maja 1946 r., każdy z nich skutkujący śmiercią jednego z fizyków. Naukowcy Harry Daghlian i Louis Slotin doznali ostrego zespołu popromiennego i zmarli.

Więcej historii o broni atomowej przeczytasz na Spider`s Web:

Jak powstał diabelski rdzeń?

Diabelski rdzeń (podobnie jak drugi rdzeń użyty w bombardowaniu Nagasaki) był, gdy został zmontowany, kulą o masie 6,2 kg i średnicy 89 mm. Składał się z trzech części: dwóch półkul z plutonu i pierścienia, który miał zapobiec ucieczce neutronów przez połączenie pomiędzy półkulami podczas implozji. 

Trzecia bomba typu implozyjnego miała być gotowa do zrzucenia na cel w pierwszym dniu z dobrą pogodą po 24 sierpnia 1945 r. Jednakże, po tym jak Nagasaki udowodniło, że Hiroshima nie była przypadkiem, Japonia niezwłocznie poddała się 15 sierpnia.

Oznaczało to, że funkcjonalne serce trzeciej bomby atomowej - o kryptonimie Rufus - nie będzie już potrzebne w czasie wojny. Jednak uwięziony w Los Alamos rdzeń Rufus znalazł jeszcze okazję do zabijania.

Głaskanie ogona smoka

Diabelski rdzeń był przedmiotem intensywnych badań przez naukowców z Los Alamos Laboratory po zakończeniu wojny. Chcieli zbadać właściwości plutonu i jego zachowanie pod wpływem różnych bodźców. W szczególności interesowały ich eksperymenty krytyczności - sposób pomiaru progu, przy którym pluton stawał się nadkrytyczny, czyli osiągał stan, w którym następowała łańcuchowa reakcja jądrowa i wyzwalała się ogromna dawka śmiertelnego promieniowania.

Sztuczka polegała na tym, że naukowcy musieli znaleźć sposób na to, jak daleko można posunąć się przed wywołaniem tej niebezpiecznej reakcji. Mieli nawet nieformalną nazwę dla tych ryzykownych eksperymentów, która sugerowała zagrożenia związane z tym, co robili. Nazywali to głaskaniem ogona smoka, wiedząc, że jeśli mieliby pecha obudzić gniewne zwierzę, zostaliby poparzeni.

Diabelski rdzeń - kula plutonu, która zabijała naukowców

Pierwszy wypadek miał miejsce zaledwie tydzień po poddaniu się Japonii. Harry Daghlian był 24-letnim fizykiem pochodzenia ormiańskiego, który pracował nad badaniem właściwości Diabelskiego rdzenia. 21 sierpnia 1945 r. przeprowadzał eksperyment polegający na otaczaniu kuli plutonu blokami z węgliku wolframu, który jest materiałem odbijającym neutrony. Im więcej bloków dodawał, tym bliżej był osiągnięcia masy krytycznej. Daghlian robił to ręcznie, bez żadnych zabezpieczeń ani instrumentów pomiarowych.

Gdy chciał położyć kolejny blok na kulę, upuścił go przez przypadek. W tym momencie kulę otoczyła błękitna poświata - znak aktywacji reakcji łańcuchowej. Daghlian szybko strącił blok z kuli i przerwał reakcję, ale było już za późno. Otrzymał dawkę promieniowania wynoszącą około 5,1 Sv. Został przewieziony do szpitala, gdzie cierpiał na nudności, wymioty, biegunkę, obrzęk mózgu, owrzodzenia skóry. Zmarł 15 września 1945 r.

Drugi wypadek miał miejsce 21 maja 1946 r. Louis Slotin był 35-letnim fizykiem pochodzenia kanadyjskiego, który był ekspertem od montażu bomb atomowych. Był odpowiedzialny za zmontowanie bomby Fat Man, która została zrzucona na Nagasaki. Tego dnia przeprowadzał eksperyment podobny do tego, który wykonywał Daghlian, ale zamiast bloków z węgliku wolframu używał dwóch półkul z berylu, które miał złączyć wokół kuli plutonu. Beryl to również materiał odbijający neutrony, który miał służyć jako reflektor do zwiększenia mocy bomby.

Slotin robił to również ręcznie, trzymając jedną półkulę nad kulą plutonu, a drugą pod nią. Aby zapobiec przypadkowemu zetknięciu się półkul i wywołaniu reakcji łańcuchowej, Slotin trzymał między nimi śrubokręt. Był to bardzo niebezpieczny sposób eksperymentowania, nazywany żartobliwie “tykającą bombą”. Slotin robił to dla zabawy i pokazywał to innym naukowcom jako sztuczkę.

Tego dnia w pomieszczeniu było obecnych siedem innych osób. W pewnym momencie Slotin pochylił się nad aparaturą i przypadkowo wysunął śrubokręt. Wtedy półkule z berylu zetknęły się i otoczyły kulę plutonu. Znowu pojawiła się błękitna poświata i reakcja łańcuchowa została uruchomiona. Slotin natychmiast odrzucił górną półkulę i przerwał reakcję, ale także było już za późno. Otrzymał dawkę promieniowania wynoszącą około 21 Sv, co jest ponad 50 razy większe niż śmiertelna dawka dla człowieka. Został przewieziony do szpitala, gdzie cierpiał na podobne objawy jak Daghlian, ale w znacznie gorszym stopniu. Zmarł 30 maja 1946 r.

Diabelski rdzeń w końcu wybuchł

Oba wypadki były tragicznymi skutkami nieostrożności i braku odpowiednich procedur bezpieczeństwa przy pracy z materiałem rozszczepialnym. Po śmierci Slotina Diabelski rdzeń został przeniesiony do innego laboratorium i poddany dalszym badaniom, ale już z użyciem zdalnie sterowanych urządzeń i osłon ochronnych.

REKLAMA

W 1946 r. Diabelski rdzeń został użyty jako rdzeń bomby atomowej o nazwie Able, która została zdetonowana na atolu Bikini w ramach operacji Crossroads - serii testów jądrowych przeprowadzonych przez USA na Pacyfiku. Była to pierwsza bomba atomowa zrzucona z samolotu po II wojnie światowej i miała moc około 23 kiloton (23 tysiące ton trotylu). Wybuch tej bomby nie spowodował żadnych ofiar ludzkich, ale zabił wiele zwierząt i skaził obszar promieniowaniem.

Diabelski rdzeń to przykład tego, jak ludzka ciekawość i ambicja mogą prowadzić do niesamowitych odkryć, ale też do straszliwych katastrof. To także przypomnienie o tym, jak potężna i groźna jest energia jądrowa i jak ważne jest jej odpowiedzialne i pokojowe wykorzystanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA