Pociągi wypadają z torów i wjeżdżają na niewłaściwe. Coś złego dzieje się z polską koleją
Według ekspertów liczba potencjalnie groźnych sytuacji jest zbyt duża, aby zwalać winę na zwykły przypadek czy pech. Incydentów było już wiele, ale tak naprawdę trudno wskazać jedną główną przyczynę.
Czwartek, 24 sierpnia, 5:00. Pociąg relacji Białystok – Warszawa wyjeżdża z pierwszej stacji i wypada z torów. Na szczęście wykolejenie nie wpływa na stan zdrowia pasażerów, ok. 150 jadących osób wychodzi bez szwanku. W godzinach rannych dochodzi też do wypadku na przejeździe kolejowo-drogowym w woj. zachodniopomorskim. Pociąg relacji Gryfice – Koszalin uderzył w busa, który przejeżdżał przez tory. Kierowca został poważnie ranny. I w końcu Skierniewice. Kilka minut po 12:00 lokomotywa PKP Cargo wykoleja się i uderza w bok pociągu obsługiwanego przez Koleje Mazowieckie. Znowu na szczęście nikomu nic się nie dzieje. To jednak nie koniec pecha. Ok. 13:00 w Poznaniu wykoleiło się 10 pustych wagonów pociągu towarowego.
Przeczytaj więcej:
- Łatwiej już się chyba nie da. Wystarczy otworzyć Mapy Google'a, żeby kupić bilety na pociąg
- Są perony, są kładki, są windy, ale pociągi zatrzymają się za kilka lat
- Na tory wjadą szybkie lokomotywy. PKP wyśle je tam, gdzie dziś brakuje pociągów
- Próbowaliśmy przypomnieć sobie podobny dzień w naszej pamięci i w statystykach. Takiego nagromadzenia zdarzeń jednego dnia nie pamiętam – komentował zdarzenia "czarnego czwartku", jak okrzyknięto pechowy dzień dla kolei, Mirosław Skubiszyński, wiceprezes PKP Polskich Linii Kolejowych.
Jeśli jednak spojrzymy szerzej, to nie jest to jeden pechowy dzień. Tym bardziej że już dziś rano w Warszawie pociąg PKP Intercity otarł się o koparkę, a inny został skierowany na tor niezgodny z rozkładem jazdy.
W całym roku doszło na kolei do niepokojąco wielu niebezpiecznych zdarzeń
Raptem kilka dni temu, 19 sierpnia, w Zgierzu wykoleił się pociąg PKP Intercity relacji Płock – Katowice. Podróżowało nim 126 osób, nikomu nic się nie stało. "Absolutnie podkreślam, nie doszło tam do skierowania pociągu w sposób nie wyznaczony w rozkładzie jazdy" – komentował zdarzenie wiceprezes PKP PLK.
Dlaczego tak bardzo zależało na wykluczeniu tej opcji? Bo od marca, czyli od korekty rozkładu jazdy, doszło do co najmniej kilku sytuacji, gdy pociąg został skierowany na zły tor. Na początku sierpnia licznik specjalistycznego serwisu Rynek Kolejowy zatrzymał się na dziesięciu takich przypadkach. I to na samym Warszawskim Węźle Kolejowym. W związku z dzisiejszym zdarzeniem możemy mówić o 11 sytuacjach. Co najmniej. Świadectw tylko przybywa:
W kwietniu sprawę komentowało Stowarzyszenie Bezpieczna i Przyjazna kolej. W ich komunikacie zarzucono PKP PLK "brak właściwego nadzoru nad obszarem eksploatacji". Spółka w opinii stowarzyszenia przyczynia się do "zmniejszania bezpieczeństwa podróżowania koleją oraz do zwiększania utrudnień dla pasażerów".
Sytuację badał także Urząd Transportu Kolejowego. Z kontroli przeprowadzonej na stacji Warszawa Zachodnia wynikało, że doszło do błędów popełnionych przez dyżurnych czy złej organizacji i ergonomii stanowisk pracy dyżurnych ruchu. Nieprawidłowości dotyczyły
nadzoru nad prowadzonymi zapisami; nadzoru nad dokumentacją posterunków ruchu; zarządzania kompetencjami; wykorzystania narzędzi systemu zarządzania bezpieczeństwem do realizowanych zadań; przydzielenia przewoźnikom tras pociągów, których wykorzystanie był nierealne.
Spółka nie zgadzała się z oceną i przekazała do UTK swoje zastrzeżenia.
Tutaj sprawa koncentrowała się na wydarzeniach w stolicy, ale do potencjalnie niebezpiecznych zdarzeń dochodziło też poza Warszawą. Na przykład w sierpniu ze stacji Bielsko-Biała Główna do stacji Olsztyn Główny przed Czechowicami-Dziedzicami został skierowany na niewłaściwy tor. W czerwcu na pomorzu dwa szynobusy znalazły się na tym samym torze. Stanęły od siebie w odległości ok. 150 metrów.
W maju nieopodal Zawiercia pociąg gwałtownie hamował, bo na torze znaleźli się robotnicy, których nie powinno tam być. Biorąc pod uwagę wszystkie te przypadki łatwo się domyślić, że gdzieś zawodzi czynnik ludzki. Popełniane są błędy, które mogą mieć tragiczne skutki.
Polska kolej jest bezpieczna
Tak przynajmniej zapewniał wiceprezes PKP PLK, komentując zdarzenia z feralnego czwartku 24 sierpnia.
W jakiś sposób [dzień] potwierdził jednak, że personel działał prawidłowo i nie doszło do wypadku, w którym ucierpieliby ludzie. Zaznaczam, że polska kolej jest bezpieczna. Jesteśmy w czołówce państw w UE gwarantujących bezpieczeństwo w ruchu kolejowym. Liczba zdarzeń znacząco spada, pomimo tego, że przez pryzmat takiego dnia jak dzisiejszy może wydawać się inaczej. Mam nadzieję, że taki dzień się nigdy więcej nie wydarzy
- mówił Skubiszyński.
Podobne stanowisko wystosowało Ministerstwo Infrastruktury. W twitterowej dyskusji padło zapewnienie, że z każdego zdarzenia wyciągane są wnioski i "dlatego mamy jedną z najbezpieczniejszych kolei w Europie". To ciężka praca zarządcy, przewoźników i służb kolejowych – zaznacza ministerstwo i zapewnia, że sprawy badane są przez komisje kolejowe.
Na brak fachowców zrzucają winę eksperci
W rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Rachwalski, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej na Śląsku, a wcześniej prezes Kolei Dolnośląskich, uważa, że zarządzającym "brakuje kompetencji".
Stanowisko byłego prezesa jest mocno polityczne i za obecną sytuację wini rządzących. Odchodząc od politycznych sporów – choć to bardzo trudne zadanie – warto zwrócić uwagę na raport Urzędu Transportu Kolejowego na temat zatrudnienia w sektorze kolejowym w 2022 roku. Możemy przeczytać w nim, że o ile zrost liczby pracowników odnotowali przewoźnicy pasażerscy i towarowi, tak spadek – zarządcy infrastruktury.
Coś złego dzieje się z systemem kolejowym, ale nikt nie udziela odpowiedzi, co jest nie tak. Zamiast tego mamy lekceważenie "niewinnych" rzekomo problemów.
– twierdzi w rozmowie z WP Adrian Furgalski, analityk ds. kolei z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR
Jeszcze w marcu Piotr Malepszak, ekspert do spraw infrastruktury i transportu, w rozmowie z TVN oceniał, że np. zdarzenia w Warszawie - czyli pojazdy skierowane na zły tor - to efekt źle zaplanowanych inwestycji. Pracownicy są przepracowani, dochodzi do tego stres i napięcie wywoływane przez panujący bałagan. Szeroko rozumiana góra nie przejęła się tym, w jakich warunkach będą pracować szeregowi przewoźnicy.
Mimo że według statystyk większość wypadków na kolei to efekt działań niezwiązanych z funkcjonowaniem systemu, to i tak liczba wyżej wymienionych przypadków może niepokoić. Tym bardziej że kolej jest na fali, przewoźnicy biją rekordy przewożonych pasażerów. Szkoda by było, gdyby rosnące zaufanie zostało zaprzepaszczone. Nie mówiąc już o potencjalnym niebezpieczeństwie dla pasażerów. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym przypadku Polak nie będzie mądry dopiero po szkodzie, tylko na podstawie aktualnych raportów uda się dociec, skąd takie, a nie inne sytuacje na kolei.
zdjęcie główne: Martyn Jandula / Shutterstock