Do trzech razy sztuka. Unitra wraca, ale nie wiem, kto naprawdę na nią czeka. Ja nie
Zapowiedziany powrót Unitry jest coraz bliżej. Sprzęty wyglądają naprawdę nieźle, kojarzą się z dawnymi symbolami marki, ale mimo wszystko z tyłu głowy rodzi się pytanie: czy zasłużonej nazwie nie powinno już się dać spokoju?
Powrót Unitry, za którym stoi Michał Kiciński – jeden ze współzałożycieli CD Projektu – został ogłoszony rok temu. Teraz już wiemy coś więcej.
Według najnowszych pojawiających się w mediach informacji, pierwsze sprzęty reaktywowanej marki trafią do sklepów jesienią. W ofercie nowej-starej Unitry znajdziemy wzmacniacz, gramofon, a nawet odtwarzacz CD.
Zaraz, ale jak to Unitra wraca? Przecież wróciła: w 2014
Owszem, ale był to powrót delikatnie mówiąc nieudany. Pamiętam, że piekliłem się wtedy, że to żerowanie na sentymencie, zarabianie na nostalgii, a nawet pewne oszukiwanie ludzi. Bo przecież widzisz Unitra, myślisz: pewna jakość. Na dodatek ówcześni właściciele marki nie do końca wiedzieli, do kogo chcą trafić. Tęskniących za młodością seniorów? A może lepiej przyciągnąć młodych? W efekcie powstały takie potworki z logo Unitry jak tanie słuchawki czy... uchwyty do telewizorów. A obok nich wzmacniacz lampowy za 10 tys. zł. Tamta reaktywowana Unitra stała w tak wielkim rozkroku, że musiała się wywrócić.
Teraz rękę wyciągnął Michał Kiciński. Już rok temu zapowiadał, że nie chodzi o nalepianie własnego logotypu na masówce produkowanej w Chinach. Obietnicy uda się dotrzymać. Pracujący jako projektant w Ultimie Wiktor Szufler na łamach formy.xyz pisał, że zna "każdą śrubkę w naszych urządzeniach".
Takie romantyczne podejście widać też w formie promocji. Ktoś powie: a raczej jej braku. Jednak w tym szaleństwie, jakim jest próba dotarcia do nielicznych, ale fanatycznych, może być pewna metoda. Póki co Unitra wystawiana była na branżowych imprezach audio, a odsłuchy prezentowano grupie słuchaczy. Wśród nich znaleźli się byli pracownicy zakładów radiowych Diora z Dzierżoniowa. Bardzo ładne ukłonienie się historii.
Nowa Unitra: dla kogo tak naprawdę jest?
Obawiam się już teraz, że nie dla mnie. Oczywiście nowe, ale wyglądające jak stare sprzęty Unitry mogą grać świetnie. Nie odmawiam im też elegancji, stylu, porządnego wykonania. Tyle że patrząc na nie, będę widział nie nową myśl techniczną, a próbę odrestaurowania czegoś, co dawniej wszystkim się podobało. Niestety: kopię, a nie oryginał.
Czuję, że zmierzam audiofilską drogą, na końcu której jest zachwyt złotymi kablami. Ślinię się do wielu używanych sprzętów z lat 60., 70. czy 80. Uważam, że są piękne, może chciałbym jakiś taki leciwy wzmacniacz czy magnetofon sobie sprawić. Jednak doceniam też nowe produkty od marek istniejących na rynku od dziesiątek lat. Często one nawiązują formą do poprzedników, ale jednak wprowadzają coś nowego.
Chcielibyśmy – i jako polscy producenci, i jako konsumenci – mieć takie długowieczne marki. Z różnych przyczyn nie wszystkim udało się suchą stopą przejść przez czasy komuny czy przemiany ustrojowe. Nowa Unitra tworzy więc alternatywny świat, w którym przetrwała, dalej jest świetnym sprzętem produkowanym w Polsce, wszyscy się z tego cieszymy.
Problem w tym, że tego wielkiego kłamstwa nie dało się uniknąć. Gdyby nowa Unitra stworzyła sprzęty od podstaw – co i tak uważam za lepsze rozwiązanie – pojawiłyby się głosy: a dlaczego szargacie legendarną markę tymi nowoczesnymi potworkami?! I tak źle, i tak niedobrze.
Unitra może grać świetnie, ale na rynku jest tyle świetnie grających produktów, że nowe pokolenie zafascynowanych muzyką analogową nie będzie musiało zerkać w stronę tej firmy. No chyba że samo zechce się oszukiwać, że tak jak ich dziadek/tata/wujek miał srebrną wieżę składającą się ze sprzętów Unitry, to tak i on będzie miał.
Ten rozkrok w poszukiwaniu technologicznej tożsamości widać doskonale po biznesach Michała Kicińskiego
Przypomnijmy, że współzałożyciel CD Projektu wcześniej powołał do życia markę, która stworzyła telefon dla osób chcących odciąć się od technologii. Był drogi, nic nie potrafił, a o projekcie zrobiło się dziwnie cicho. Istnieje, nadal można kupić nie tylko telefon Mudita Pure, ale też zegarek i budzik.
Być może się mylę, ale jeżeli chcę uciec od technologii, to nie kupuję nowych gadżetów. A jeżeli chcę starą Unitrę to… szukam ogłoszeń ze starą Unitrą.
Najwyraźniej jest to etap, który musimy przejść. Uzmysłowić sobie, że dawne czasy już minęły, tamte sprzęty nie wrócą, więc przeżyjmy żałobę i działajmy dalej. Nie chodzi o to, że jestem wrogiem nostalgii czy mody na sprzęty retro. Wręcz przeciwnie – czuję się jej częścią, ale w formie pokazywania, że w stare rzeczy można tchnąć nowe życie. W Unitrze widzę tylko tęsknotę i sentyment, w sumie to nawet nie wiadomo za czym. Obawiam się, że to za mało, żeby przyciągnąć.
zdjęcie główne: Patrycja Mejer / Shutterstock