Wzięli na nią pożyczki na 174 tys. zł. Sąd: okradli bank, nie kobietę. Więc nie musi oddawać
Bycie ofiarą internetowych oszustw ma swoje poważne konsekwencje, bo w wielu przypadkach banki zrzucają winę na użytkowników, którzy wykazali się "rażącym niedbalstwem". Coraz częściej sądy stają jednak po stronie poszkodowanych – jeżeli ktoś zaciągnął na wasze dane pożyczkę, to nie zawsze oznacza, że musicie ją spłacać.
- Polskie prawo niestety nie chroni dostatecznie ofiar oszustw internetowych. Nie wynika to tylko z kwestii zapisów prawnych, ale podejścia organów ścigania do osób zgłaszających się w sytuacjach, w których zostały oszukane – mówił w rozmowie ze Spider's Web adwokat Bartosz Grube.
Dużym problemem najczęściej jest fakt, że każda sprawa jest inna. Oszuści stosują różne metody, a banki odbijają piłeczkę, tłumacząc, że okradzeni klienci niestety są sami sobie winni, skoro instalują złośliwe aplikacje albo wręcz podają kody weryfikacyjne, nie czytając w wiadomościach, jakie transakcje zatwierdzają.
Sądy mogą jednak stanąć po stronie poszkodowanych
Niebezpiecznik pisze o ciekawym przykładzie kobiety, która padła ofiarą złodziei podszywających się pod pracowników banku. Schemat był wręcz do bólu klasyczny: rzekomy przedstawiciel informował w rozmowie telefonicznej o ataku na konto, więc żeby uchronić oszczędności, kobieta musiała zainstalować specjalną aplikację. W rzeczywistości chodziło o program do zdalnej kontroli urządzenia, dzięki czemu na odległość przestępcy mogli m.in. zaciągnąć pożyczki z konta ofiary. Dodatkowo dokonali kilku przelewów.
Kobieta skierowała sprawę do sądu, domagając się od banku unieważnienia umowy pożyczki. Jak podkreśla Niebezpiecznik, nie chodziło więc o przelewy – tu faktycznie doszło do "rażącego niedbalstwa", cytując banki – a właśnie spłatę pożyczki. I sąd przychylił się do argumentacji ofiary:
Skoro więc środki pieniężne, które wpłynęły na konto powódki pochodziły z nieważnej umowy pożyczki, nie zostały przez nią zdeponowane, powódka nie nabyła roszczenia o zwrot sumy pieniężnej, która była przedmiotem transferu zagranicznego oraz przelewów dokonanych przy użyciu karty. Sprawcy oszustwa działali bowiem z góry powziętym zamiarem, by zawrzeć pożyczkę a następnie wyprowadzić pochodzące z niej środki na konto zagraniczne lub, by dokonać transakcji przy użyciu karty. Tym samym nie tyle uszczuplili środki pieniężne wniesione przez powódkę na konto bankowe, ile wykorzystali jej konto jako konto „techniczne”, by przeprowadzić przestępne działanie wyłudzenia środków pieniężnych od banku.
Jest to całkiem logiczne, ale w wielu takich przypadkach banki spychały odpowiedzialność na ofiary. Niebezpiecznik pisze, że coraz więcej wyroków sądów jest korzystnych dla oszukanych. "W takich sytuacjach sąd będzie patrzył na to, czy umowa pożyczki była ważna, a nie na to, czy systemy bezpieczeństwa banku zostały naruszone czy nie" – czytamy w serwisie.
Dlatego również w interesie banków ważne jest, aby ich klienci nie dali się oszukiwać
Mbank już zapowiedział wdrożenie nowej funkcji, jaką jest potwierdzanie w aplikacji mobilnej dzwoniącego konsultanta. Już na tym etapie klasyczny przekręt nie będzie mógł się ziścić, bo fałszywy pracownik banku nie będzie miał jak się potwierdzić.