REKLAMA

Sony Inzone M3 - recenzja monitora. Tutaj płaci się za wygląd

Jest piękny. Jest szybki. Jest też niestety odczuwalnie drogi. Monitor Sony Inzone 3 kosztuje znacznie więcej niż konkurencja o zbliżonych parametrach oraz możliwościach, oferując w zamian oryginalny styl oraz wzornictwo.

Monitor Sony Inzone M3 9
REKLAMA

Po tym, jak Sony z wielkim hukiem weszło z marką Inzone na rynek słuchawek, przyszedł czas na monitory. Te na razie są dwa: droższy Inzone M9 to panel 4K 144 Hz, z kolei Inzone M3 jest 27-calowym panelem FHD w proporcjach 16:9 o imponującej częstotliwości odświeżania, wynoszącej aż 240 Hz.

Postanowiliśmy sprawdzić tańszy wariant, chociaż "tańszy" wcale nie oznacza w tym przypadku taniego. Z portfela trzeba bowiem wysupłać ponad trzy tysiące złotych.

REKLAMA

Mimo silnego lokowania marki PlayStation, Sony Inzone M3 lepiej sprawdza się z PC niż PS5

Chociaż Inzone jest reklamowane jako seria sprzętów świetnie dopasowanych do konsol PlayStation 5, monitor Inzone M3 idzie w odwrotnym kierunku. Można odnieść wrażenie, że jego producenci koncentrowali się przede wszystkim na graczach PC, konsole traktując jako platformę drugiego wyboru. Co ma swój sens. Dzięki temu M3 wyróżnia się na tle M9 oraz dociera do szerszego grona odbiorców.

Dlaczego uważam, że monitor lepiej spisze się z PC niż PS5? Po pierwsze, chodzi o rozdzielczość panelu. Matryca FHD to wciąż standard na biurkowym PC czy Switchu, ale platformy PlayStation 5 oraz Xbox Series trwale zadomowiły się w świecie telewizyjnego 4K - natywnego bądź dynamicznie skalowanego. Tymczasem Sony Inzone M3 nie oferuje żadnego skalowania. Szkoda, bo sygnał 4K zamieniany na FHD byłby z korzyścią dla jakości obrazu.

Do tego dochodzi kwestia maksymalnej częstotliwości odświeżania. Grać w 240 Hz można wyłącznie na PC, wykorzystując połączenie DisplayPort. Podłączając M3 do PS5 zostałem ograniczony do 120 Hz. Monitor wspiera VRR w zakresie od 48 do 120 Hz. Oznacza to, że wyłącznie gry na komputerze osobistym mogą poprawnie działać w 240 klatkach. Na PS5 taka wartość nie jest osiągalna, wynika to z samej specyfiki konsoli oraz jej standardów wysyłania obrazu.

Po podłączeniu do PC ten monitor absolutnie błyszczy. Spisuje się tam, gdzie 200+ klatek jest realne.

League of Legends. Valorant. FIFA. CS:GO. Wszystkie produkcje, w których bezczelnie wysoka liczba klatek na sekundę jest realna do osiągnięcia, kapitalnie działają na testowym monitorze Sony. Do Inzone M3 podłączyłem laptop ASUS ROG Strix Scar 18, wyposażony w układ RTX 4090. Mogłem więc w pełni zachwycić się tym, co panel ma do zaoferowania po DisplayPort.

Szczególne wrażenie robi responsywność panelu. W trybie "fast" przy 240 Hz błyskawicznie poruszające się obiekty nie smużą. Są niezwykle ostre oraz klarowne, nawet w dynamicznym ruchu. Późniejszy powrót do 60 klatek na sekundę to jak lądowanie w wielkim kotle ze smołą. Wszystko wydaje się powolne i ociężałe. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego, co najlepiej czuć nie tyle podczas rozgrywki w 200+ klatkach, ale późniejszej redukcji płynności odpalając konsolę.

Do tego Sony Inzone M3 został wsparty technologiami G-SYNC oraz FreeSync, niwelującymi efekt rozrywania ekranu. Na komputerach osobistych gracze mogą ponadto uruchomić oficjalną aplikację Inzone, z poziomu której zarządza się ustawieniami monitora oraz słuchawek. Ciekawe, dosyć unikalne narzędzie, zwłaszcza w duecie audio + video.

Do tego M3 jest piorunująco szybki. Czas reakcji GtG poniżej 1 ms nikogo nie dziwi. Jednak pełne przejście z jednej barwy piksela w inną poniżej 5 ms w panelu IPS to już jak najbardziej imponujący wynik, który wystarczy nawet najbardziej wymagającym graczom ligowym.

Warto dodać, że monitor został wyposażony w automatyczny przełącznik KVM. Dzięki niemu możliwa jest obsługa dwóch komputerów przy użyciu tej samej klawiatury, myszy oraz słuchawek podłączonych bezpośrednio do monitora. Świetna sprawa, jeśli posiadamy oddzielny sprzęt do pracy oraz grania.

Posiadacze PlayStation 5 też mogą liczyć na kilka udogodnień.

Sony oferuje rozwiązanie Auto HDR po podłączeniu swojego monitora z konsolą. Do tego M3 wspiera VRR. Także w tych grach, które oficjalnie nie mają wdrożonego wsparcia dla dynamicznego odświeżania niwelującego rozrywanie ekranu. Na tym jednak unikalne rozwiązania się kończą. Boli brak wcześniej wspomnianego downscalingu, mimo portu HDMI 2.1.

Jednocześnie monitor Inzone posiada pakiet rozwiązań dla graczy niezależny od podłączonego źródła obrazu. To możliwość wyświetlenia celowniczka (w kilku symbolach i kolorach), licznik Hz w rogu ekranu, automatyczny tryb gry oraz tryb filmowy, a także korektor czerni wyciągający detale w ciemnych pomieszczeniach i korytarzach, mając poprawiać widoczność przeciwników.

Jeśli chodzi o jakość obrazu, to kolory wypadają fenomenalnie. Gorzej z kontrastem.

Sony Inzone M3 to 27-calowy panel IPS 16:9 o rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Pod względem barw, przytłaczającej większości graczy wystarczy wstępna kalibracja. Odwzorowanie kolorów jest bardzo dobre, chociaż dochodzi do lekkiego przejaskrawiania, występującego w celu podkręcenia obrazu i zwiększenia dynamizmu sceny. Zupełnie niepotrzebnie, biorąc pod uwagę rodzaj matrycy oraz maksymalną częstotliwość odświeżania.

Jak to często bywa z panelami IPS, kontrast jest zaledwie poprawny. Nie pomaga brak miejscowego przyciemniania obecnego w droższym wariancie M9. Monitor nadrabia za to wysoką jasnością maksymalną. Efekt HDR nie powala, chociaż jak na monitory zdecydowanie nie ma dramatu. Solidne wyższe stany średnie, potwierdzone certyfikatem DisplayHDR 400.

Wygląd, marka oraz dodatkowe możliwości - za to płaci się ekstra, decydując się na Sony Inzone M3.

Monitor wyróżnia się unikalnym designem, silnie nawiązującym do konsoli PlayStation 5. Charakterystyczny kształt nie przeszkadza w regulacji wysokości ekranu przy pomocy pionowego suwaka. Do tego Inzone M3 posiada praktyczny system tunelowania okablowania z tyłu podstawy. Sama podstawa pozwala natomiast oszczędzić sporo miejsca na blacie biurka. Między szeroko rozstawione nóżki monitora możemy wsunąć na przykład mysz, pada oraz klawiaturę.

Problemem pozostaje sama cena. Sony Inzone M3 kosztuje w Polsce około 3300 złotych. Za połowę tego można mieć inny monitor FHD IPS w maksymalną częstotliwością odświeżania na poziomie 200+ Hz. Bez efektownej obudowy, ciekawego systemu zarządzania kablami, przełącznika KVM, dedykowanej aplikacji czy tak dobrych barw, ale 1600 złotych zostaje wtedy w kieszeni użytkownika.

Największe zalety:

  • Świetna responsywność, klarowność w 200+ Hz
  • Unikalny, ciekawy design nawiązujący do PS5
  • Solidne barwy
  • Pełen pakiet wejść, przełącznik KVM

Największe wady:

  • Zbyt wysoka cena. Konkurencja jest tańsza o połowę
  • Taki sobie kontrast
  • Brak downscalingu z 4K na PS5
REKLAMA

Sony Inzone M3 nie oferuje uzysku proporcjonalnego do nadwyżki kwotowej, jaką chcą jego producenci. To dobry monitor, ale jednocześnie bardzo drogi. Świetnie spisuje się z komputerami osobistymi, ale w duecie z PS5 jest już po prostu solidny, nic więcej. Jeśli ktoś posiada nieograniczony budżet, do tego szuka sprzętu wyróżniającego się i przykuwającego uwagę, na pewno będzie zadowolony.

Innym poszukiwaczom monitorów FHD zalecam jednak bardziej rozmyślne zakupy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA