REKLAMA

Kabina samolotu to tylko puszka pod ciśnieniem. To się stanie z pasażerami, gdy pojawi się nieszczelność

Wyobraź sobie, że lecisz samolotem pasażerskim i nagle podczas lotu z kadłuba samolotu wyrwane zostaje okno. Taka sytuacja stanowi śmiertelne zagrożenie nie tylko dla pasażerów znajdujących się najbliżej okna, ale także dla wszystkich pozostałych, dla załogi oraz dla samego samolotu.

19.01.2023 11.39
dekompresja
REKLAMA

Jeśli ciśnienie w kabinie gwałtownie spadnie, maski tlenowe wypadną automatycznie z paneli nad głowami. Należy wówczas chwycić najbliższą maskę, pociągnąć ją mocno do siebie, zakryć nią usta i nos i oddychać normalnie. Pasażerowie podróżujący z dziećmi powinni najpierw założyć maskę sobie, a następnie dziecku.

REKLAMA

Taki komunikat przed każdym lotem słyszą ci nieliczni pasażerowie, którzy w ogóle zwracają uwagę na demonstrację zasad bezpieczeństwa prezentowaną przez załogę samolotu w trakcie kołowania do pasa startowego. Część z tych osób, które faktycznie słuchają, może nawet zastanowić się nad sensem tego komunikatu. Na pierwszy rzut oka wydaje się on skrajnie egoistyczny. Każdy rodzic intuicyjnie zaryzykuje własne życie tylko po to, aby uratować życie swojego dziecka. Tym samym intuicyjnie najpierw zadbałby o założenie maski tlenowej dziecku, a dopiero potem sobie. W wielu sytuacjach mogłoby to mieć jednak katastrofalne skutki.

Samolot na wysokości przelotowej

Większość współczesnych samolotów pasażerskich w trakcie lotu wznosi się na tak zwaną wysokość przelotową i główną część lotu (poza wznoszeniem i podejściem do lądowania) spędza na wysokości 10-12 kilometrów n.p.m. Warunki panujące na tej wysokości na zewnątrz samolotu nie są warunkami przyjaznymi dla człowieka. Niskie ciśnienie atmosferyczne rzędu 200 hPa i temperatury rzędu -50 stopni Celsjusza, to nie są warunki, w których człowiek może przeżyć zbyt długo.

W kabinach samolotów pasażerskich utrzymywane jest naturalnie wyższe ciśnienie atmosferyczne tak, aby podróż przebiegała bezproblemowo. Standardowo podczas lotu ciśnienie na pokładzie samolotu odpowiada temu, które panuje na wysokości 2400 m, nawet jeżeli samolot znajduje się na wysokości 10 000 m. Ciśnienie wewnątrz kabiny samolotu napiera zatem na ściany kabiny i próbuje wydostać się na zewnątrz. Wystarczy zatem drobna nieszczelność w kabinie, aby powietrze zaczęło uciekać na zewnątrz. Jeżeli w drzwiach samolotu zaklinuje się podczas zamykania jakiś element metalowy, może stworzyć niewielki otwór uniemożliwiający uszczelnienie samolotu. Piloci po jakimś czasie otrzymają ostrzeżenie od czujników pokładowych o spadku ciśnienia w kabinie. Wtedy też jest zazwyczaj czas na podjęcie środków zaradczych takich, jak chociażby obniżenie wysokości lotu tak, aby różnica między ciśnieniem wewnątrz kabiny i otoczeniem została zminimalizowana.

Gwałtowna dekompresja

Dużo poważniejszym zdarzeniem jest dekompresja gwałtowna spowodowana powstaniem otworu w poszyciu samolotu. Do takich zdarzeń dochodzi wskutek uszkodzeń strukturalnych, powstania wyrwy w poszyciu samolotu czy też wyrwania źle przymocowanego okna. W takiej sytuacji liczy się każda sekunda.

Nie da się nie zauważyć gwałtownej dekompresji. Ciśnienie na pokładzie samolotu natychmiast spada dorównując do ciśnienia znajdującego się na zewnątrz samolotu, wnętrze kabiny wypełnia się mgłą na skutek gwałtownej kondensacji wilgoci, wybuchają puszki z napojami gazowanymi, które nie są w stanie znieść różnicy ciśnień, spada temperatura i w końcu… wypadają maski tlenowe. Zgodnie z przepisami maski wypadną, gdy ciśnienie w samolocie spadnie do poziomu ciśnienia panującego na wysokości 4200 metrów (powyżej tej wysokości człowiek nie jest w stanie oddychać normalnie).

 class="wp-image-3139857"

Maskę NAJPIERW ZAŁÓŻ SOBIE

Kiedy ciśnienie na pokładzie samolotu spadnie do poziomu porównywalnego z ciśnieniem, które panuje wyżej niż 4200 m n.p.m. ludzki organizm nie będzie dostarczał do mózgu niezbędnej ilości tlenu i bardzo szybko mogą pojawić się objawy niedotlenienia mózgu (hipoksji), takie jak ból głowy, zawroty głowy, problemy z koncentracją, zaburzenie widzenia, zaburzenia pamięcią, problemy z podejmowaniem decyzji, problemy z koordynacją ruchów ciała i w końcu utrata przytomności. Wszystko zależy od tego, na jakiej wysokości znajduje się nasz samolot. Jeżeli lecimy na wysokości 7000 metrów i siedzimy spokojnie, stracimy przytomność po 10 minutach. Jeżeli nasz mózg pracuje lub wykonujemy jakąś czynność fizyczną, to ten czas skraca się do 5 minut. Na wysokości przelotowej jest jednak znacznie gorzej. Na wysokości 12 kilometrów osoba spokojnie siedząca traci przytomność po 30 sekundach, a osoba intensywnie myśląca i zdenerwowana (np. dekompresją, do której właśnie doszło) traci przytomność po 15-18 sekundach. Zanim dojdzie do utraty przytomności pojawi się jeszcze problem z logicznym myśleniem. Zaledwie kilka sekund po dekompresji możemy po prostu - wskutek niedotlenienia - przestać przejmować się dekompresją i zdecydować, że właściwie maski nie będziemy zakładać.

Wyobraźmy sobie zatem rodzica, który odruchowo natychmiast zakłada maskę swojemu przestraszonemu dziecku, zajmuje mu to w idealnej sytuacji zaledwie kilka sekund. Udaje mu się to zrobić, pojawia się niedotlenienie, nie zakłada swojej maski, kilka sekund później traci przytomność i dochodzi do uszkodzenia mózgu na skutek niedotlenienia. Dziecko siedzi w masce, ale nie wie, że ma rodzicowi założyć maskę. Katastrofa gotowa.

Świadomy rodzic powinien zatem automatycznie pociągnąć za swoją maskę, założyć na twarz, uruchomić przepływ tlenu ciągnąc lekko za wężyk i następnie - w pełni świadomy - założyć maskę dziecku. Zasada jest prosta: rodzic świadomy wie, jak ochronić dziecko, dziecko świadome nie wie, jak ochronić rodzica.

 class="wp-image-3139860"
REKLAMA

Sytuacja w takim przypadku jest krytyczna. Pierwszym zadaniem pilotów w takiej sytuacji jest (poza założeniem własnych masek) natychmiastowe i gwałtowne wprowadzenie samolotu w lot nurkowy, aby jak najszybciej sprowadzić go na wysokość, na której można oddychać (poniżej 4200 m n.p.m.). Jakby nie patrzeć tlenu w maskach wystarczy na około 15 minut. Po upływie tego czasu samolot musi znajdować się już znacznie niżej. Pasażerowie nie muszą być jednak świadomi tego, że gwałtowne opadanie samolotu jest działaniem świadomym. Nie powinna zatem dziwić panika spowodowana przekonaniem, że samolot spada niekontrolowanie. Adrenalina, panika, strach - to wszystko sprawia, że organizm człowieka zużywa znacznie więcej tlenu niż zawsze. Jeżeli maska tlenowa znajdzie się wtedy na twarzy, pasażer przeżyje.

Tak czy inaczej, jako były steward szczerze zalecam wsłuchanie się w każde zdanie demonstracji zasad bezpieczeństwa przed kolejnym lotem i zastanowienie się co tak naprawdę usłyszeliście. Ta wiedza może kiedyś uratować wam życie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA