Śpieszmy się kochać aparaty, bo smartfony za chwilę je zabiją. Producenci nie mają wątpliwości
Sony i Qualcomm mówią jednym głosem: smartfony niebawem wyprzedzą lustrzanki i inne tradycyjne aparaty w kwestii jakości zdjęć. Mam tak samo mieszane odczucia jak ty, ale przecież obie te firmy wiedzą, co mówią.
Sony jest wyjątkową firmą na rynku tech. Z jednej strony produkuje bardzo popularną serię aparatów A7, która wręcz zdefiniowała kształt współczesnego sprzętu foto-wideo. Z drugiej strony Sony produkuje również smartfony, choć tu ma zdecydowanie mniejsze sukcesy sprzedażowe. Jest też trzecia strona układanki: Sony jest największym na świecie dostawcę matryc fotograficznych. Sensory Sony znajdziemy wszędzie, od lustrzanek, po iPhone’y.
Produkcją matryc zajmuje się Sony Semiconductor Solutions, a ten biznes kręci się coraz lepiej. Nic w tym dziwnego, bo jeszcze chwilę temu w iPhonie były tylko dwie matryce, a dziś są już cztery (trzy w głównym aparacie i jedna w przednim). Nie wiem, czy istnieje druga firma, która miałaby tak przekrojowy wgląd w rynek foto jak Sony Semiconductor Solutions. A prezes tej firmy w czerwcu powiedział jasno: w ciągu dwóch lat jakość zdjęć ze smartfonów wyprzedzi jakość lustrzanek.
Teraz Qualcomm mówi to samo co Sony. Smartfony zabiły już wiele urządzeń, a teraz idą po lustrzanki.
Qualcomm jest firmą, której nie trzeba przedstawiać fanom nowych technologii. To właśnie oni dyktują tempo rozwoju procesorów i mocy obliczeniowej smartfonów, przynajmniej po stronie Androida, bowiem to tutaj dominują procesory Qualcomm Snapdragon. Judd Heape, wiceprezes ds. zarządzania produktem w Qualcommie, właśnie udzielił wywiadu, w którym potwierdza to, co mówi Sony. Aparaty w smartfonach prześcigną jakość lustrzanek już niebawem. Jak mówi Heape:
A więc przetwarzanie, oprogramowani i AI. W tych aspektach prezes Qualcomma widzi rozwój mobilnej fotografii. Jednocześnie Heape widzi i rozumie, że smartfony nie dogonią aparatów pod kątem sprzętowym:
Trudno się z tym nie zgodzić, a jednocześnie trudno bagatelizować te słowa. Mechanizmy HDR w smartfonach działają dziś cuda. Z kolei w segmencie aparatów te cuda trzeba wyklikać samemu w Lightroomie (na marginesie, na Zachodzie cały czas jest znak równości między lustrzanką a dużym aparatem).
No bo jak zrobić zdjęcie z pełnoprawnym HDR-em z dzisiejszego topowego aparatu? Trzeba wybrać tryb bracketingu ekspozycji, zrobić 3-5 zdjęć RAW z przesunięciem ekspozycji o kilka stopni EV (z polskiego na nasze: 3-5 fotek o różnej jasności), po czym wrzucić to do Lightrooma i pozwolić komputerowi wykonać moc obliczeniową.
A jak ten sam proces wygląda w przypadku takiego Samsunga czy iPhone’a? Dotykamy przycisk migawki i to tyle. Cała magia dzieje się w procesorze smartfona, bez naszego zaangażowania. Dostajemy zdjęcie, na którym niebo w dzisiejszych czasach nie ma prawa być prześwietlone, mimo że fizyczna rozpiętość tonalna matrycy nie da rady zachować szczegółów nieba. Jakość wynika tylko i wyłącznie z oprogramowania.
Nie, za 3 lata nikt nie pójdzie ze smartfonem na sesję ślubną. Ale jednocześnie coraz mniej osób będzie zabierać aparat na wakacje.
Fotografia profesjonalna będzie ostatnią ostroją tradycyjnych fotografów. W tym segmencie nic się nie zmieni jeszcze przez długi czas. Jeśli pojawiają się tam smartfony, to tylko jako trzecioligowe dopełnienie materiału w jakichś skrajnych okolicznościach, typu np. ulewa czy ekstremalne zakurzenie.
Na drugim biegunie jest fotografia amatorska, która już w całości przeszła na smartfony. Ten temat jest zamknięty. Zostaje więc tylko segment entuzjastów foto, którzy dziś są w stanie wydać na swoje hobby kilka, czy kilkanaście tysięcy złotych. To o te osoby toczy się bój. Producentom smartfonów ta grupa jest potrzebna, bo można jej wcisnąć najdroższe foto-smartfony. Z kolei producenci aparatów potrzebują tej grupy, bo to ona stanowi największy przychód. Po śmierci kompaktów dziś fundamentem są właśnie tanie lustrzanki i podstawowe bezlusterkowce.
Tym samym, choć niechętnie, to jednak wierzę w wizję Qualcomma i Sony. Ba, czekam, aż się ziści. Naprawdę wolałbym robić youtube’a i sesje sprzętowe przy użyciu smartfona, a nie aparatu ważącego z całym osprzętem dobre 10 kg.