Blachotrapez stawia na Glika. Sport ma w DNA
"Dla nas bardzo ważne jest, aby nasze produkty czy usługi promowali ludzie, którzy mogą być wzorem dla przyszłych pokoleń. Patrzymy globalnie i długoterminowo stąd współpraca z naszymi ambasadorami nie jest przypadkowa" - mówi w rozmowie ze Spider's Web Mateusz Małek, dyrektor ds. marketingu i PR w firmie Blachotrapez. Jej ambasadorami są sportowcy, m.in. Kamil Glik i Kamil Stoch.
Pracują ciężko, są podziwiani w kraju i na świecie, młodzi ludzie chcą być jak oni. Sportowcy to idole, którzy od lat biorą udział w kampaniach marketingowych. Świetną współpracę ze sportowcami w swoich działaniach pokazuje Blachotrapez, który zwraca uwagę na wartości takie jak siła, charakter, wytrzymałość, ciepło rodzinne. Czyli cechy, które są odzwierciedleniem zarówno marki jak i charakteru ambasadorów, którzy podpisują się pod produktami grupy Blachotrapez.
Adam Bednarek, Spidersweb.pl: Zanim przejdę do korzyści związanych z promocją produktów przez sportowców, chciałbym zapytać o ryzyko. Pamiętam rok 2002, kiedy po latach przerwy – słynna klątwa Bońka – reprezentacja Polski wystąpiła na mundialu. Zanim jednak rozpoczęły się mecze Mistrzostw Świata w Korei i Japonii, reprezentanci brali udział w wielu kampaniach reklamowych, były nawet jakieś spory wśród zawodników i związku. Później kibice tłumaczyli sobie zły występ kadry: woleli promować produkty niż skupić się na trenowaniu. Czy dla firmy złe występy sportowców, którzy są ambasadami marki, nie są właśnie takim wizerunkowym niebezpieczeństwem – że dostanie się rykoszetem i logo będzie kojarzone z porażką?
Mateusz Małek, dyrektor ds. marketingu i PR w firmie Blachotrapez: Zacznijmy od bardzo ważnej kwestii. Sport zawodowy charakteryzuje się tym, że odbiorcy widzą jedynie efekt finalny, mało kto dostrzega ogrom pracy, który zawodnik wkłada każdego dnia w to by osiągnąć sukces. Naprawdę trzeba mieć mocny charakter, bo każdy sukces rodzi się w bólach. Tam nie ma drogi na skróty.
Gdy do tego dołożymy dyscyplinę taką jak piłka nożna, która cieszy się na świecie największą popularnością, mamy wyniki w postaci oglądalności i finansów. Wielokrotnie słyszałem o przepłaconych piłkarzach względem innych sportów – tylko nie zapominajmy o tym, że mówimy zawsze o tych topowych zawodnikach. Ilu będzie Robertów Lewandowskich czy Katarzyn Kiedrzynek w Polsce w najbliższym czasie? Przecież ten sport uprawiają tylko w naszym kraju miliony dziewczyn i chłopców. Naszym ambasadorem jest również Kamil Stoch, który doskonale rozumie te aspekty. Naprawdę docenia ciężką pracę innych ludzi – no zresztą, przecież chyba wszyscy kojarzymy jego kibicowanie polskim siatkarzom czy piłkarzom. Zresztą i na ligowej piłce czy to w Polsce, czy w Anglii można go zobaczyć. Czy możemy więc mówić o ryzyku wyniku sportowego – myślę, że raczej możemy mówić o złym doborze sportowca do marki.
Posłużę się również przykładem z mojego podwórka. Aktualnie mamy wrzesień, czyli czas, który w żaden sposób nie wpływa na występ białoczerwonych w Katarze, a my już zamknęliśmy temat reklam, w których występuje Kamil Glik. Świadomie ustaliliśmy te daty z naszym ambasadorem, bo chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że dla Kamila sport i rodzina to dwa najważniejsze światy. Wszystko wraz ze swoimi najbliższymi podporządkowują temu, aby być w formie i wywiązywać się ze swoich sportowych zadań jak najlepiej. Nie ryzykowaliśmy w żaden sposób zaburzenia przygotowań. To, że promocja z wykorzystaniem jego wizerunku będzie widoczna przed mistrzostwami nie oznacza, że jego angażujemy w najważniejszym czasie. Na koniec dodam tylko odnosząc się do Mistrzostw Świata w Korei i Japonii, że nie znam kontraktów, które podpisywali zawodnicy i związek. Wiem, jednak, że na tamte czasy wyjazd na mundial był ogromnym wydarzeniem i sam z zapartym tchem śledziłem poczynania naszych zawodników. Przeżywałem przy awansie euforię i ogromną gorycz porażki już w czasie samych mistrzostw. Dzisiaj natomiast, gdy planujemy reklamy, czy inne działania promocyjne bierzemy pod uwagę każdy aspekt.
Co spowodowało, że uznaliście, że sportowcy będą lepszymi ambasadorami marki niż celebryci? Słowo celebryta dzisiaj znaczy bardzo wiele i bardzo często nie kojarzy się zbyt dobrze, ale można założyć, że np. aktor czy internetowa gwiazda wciąż bywa bardziej rozpoznawalna nawet niż reprezentant kraju czy skoczek narciarski zdobywający trofea. Kibice to liczna, ale jednak na swój sposób ekskluzywna grupa – nawet sukcesy nie przyciągają przecież każdego Polaka.
W ten sposób możemy mówić o każdej dyscyplinie życiowej. Jedni np. kochają sport, inni fascynują się sztuką, a jeszcze inni podróżami. Jednak moim zdaniem w sport reklama wpisała się w sposób naturalny. Nikomu nie przeszkadzają nazwy firma na strojach sportowców, czy chociażby bolidach Formuły 1. Z kolei ciężko mi wyobrazić sobie, żeby Andrea Bocelli czy Jennifer Lopez na swój występ wyszli z reklamami na sobie. Oczywiście można to omijać, ale mówię o naturalności reklamy. Utarło się, że celebryta, to w wielu przypadkach osoba, która jest znana z tego, że jest znana. Nie chcę robić analizy psychologicznej, dlaczego niektórzy mają parcie na szkło, ale dobrzy sportowcy to, jak Pan słusznie zauważył, inna liga i są rozliczani ze swoich umiejętności i osiągnięć, a nie z liczby followersów w social mediach. Jako Grupa Blachotrapez, bardzo odpowiedzialnie dobieramy ambasadorów, którym są bliskie wartości naszej firmy. Na szczęście jesteśmy w takim miejscu, że możemy wspierać osoby, którym ufamy i które cenimy. Dla nas bardzo ważne jest, aby nasze produkty czy usługi promowali ludzie, którzy mogą być wzorem dla przyszłych pokoleń. Patrzymy globalnie i długoterminowo stąd współpraca z naszymi ambasadorami nie jest przypadkowa.
Patrząc na ambasadorów marki Blachotrapez, mam wrażenie, że można doszukać się pewnych wspólnych mianowników. Kamil Glik to w świadomości fanów piłki nożnej "swój chłop", charakterny, wkładający głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogi, woli schabowego od kulek mocy. Kamil Stoch czy Anna Tybor to ludzie gór, a więc też kojarzeni z pewnym etosem życia i pracy. Może myślę stereotypowo, ale pasuje mi to do branży budowlanej. Taki był zamysł czy to czysty przypadek?
Jest to prawda – jesteśmy firmą z branży budowlanej i dodatkowo rodzinną, a naszą markę charakteryzuje motto „Dachy wielu pokoleń”. Ważne są dla nas wartości i korzenie. Wybieramy ambasadorów, którzy nie wszystkim kojarzą się początkowo z pokryciami dachowymi, czy fotowoltaiką. Oczywiście jak Pan zauważył i my dostrzegamy wspólne mianowniki: siła, moc, energia, ciężka praca. U tych sportowców nie ma mowy o przypadku. Cała trójka na swój sukces pracuje od lat. Miejsce, w którym się znaleźli absolutnie nie jest przypadkowe.
Zatrzymajmy się na chwilę przy Annie Tybor. Została pierwszą Polką w historii, która zjechała na nartach z ośmiotysięcznika, a także pierwszą kobietą na świecie, której udało się dokonać pełnego zjazdu narciarskiego z Manaslu, bez użycia dodatkowego tlenu. Imponujące, a przy tym pokazujące moc kobiet. Czy takie pójście pod prąd było celowe, czy może znowu kieruję się stereotypem, że branża budowlana jest głównie "męska"?
W branży budowlanej jest sporo miejsca dla kobiet. Marka Revolt Energy pozycjonowana jest hasłem: „Żyj pod prąd”, a Ania Tybor jest sportowcem, który idealnie wpisuje się w jego ideę. Jest wielu wspaniałych alpinistów czy himalaistów, ale my postawiliśmy na drobną kobietę z Zakopanego, która ma wielką siłę, charakter i żyje po swojemu – pod prąd schematom.
Przy wyborze ambasadora-sportowca, ważniejsze jest jego nazwisko, dyscyplina czy inne czynniki, jak charakter czy podobne poglądy? Pytam, bo o ile Kamil Glik może być znaną postacią na europejskim rynku – wciąż występuje we Włoszech, odnosił sukcesy we Francji – tak Kamil Stoch nie trafia przecież do aż tak szerokiego grona. Skoki, jeśli są popularne, to tylko w kilku krajach, i to nie zawsze są sportem numerem jeden.
Liczy się przede wszystkim charakter i to co dany sportowiec sobą reprezentuje. Nigdy nie trafimy w gusta wszystkich, zawsze znajdą się tacy, którzy skrytykują wybór. My jednak nie chcemy być nijacy czy uniwersalni. Naszym celem nie jest podobanie się czy dotarcie do wszystkich. Gdybyśmy tego właśnie chcieli, to zamiast budować długotrwałe relacje z ambasadorami, poszlibyśmy w celebrytów z różnych branż i współpracowalibyśmy z nimi po kilka miesięcy. To nie dla nas. Blachotrapez to firma z Podhala, ludzie tutaj są charakterni i być może dlatego takich ambasadorów lubimy. Wspomina Pan tylko o tych nazwiskach znanych i oczywiście nasze kampanie reklamowe na nich się opierają. Zrobiliśmy jednak w temacie sponsoringu zdecydowanie więcej, cały czas wspieramy chociażby młodzież z lokalnego klubu Wierchy Rabka-Zdrój, jesteśmy sponsorem tytularnym Blachotrapez Puchar Tatr dla młodych skoczków, jak również sponsorujemy młodych skoczków w KS Eve-nement Zakopane. Wśród młodych ambasadorów pod naszymi skrzydłami znalazł się Jan Habdas. Pochodzimy z gór, więc to naturalne, że w naszym DNA jest ten sport.
Ciekawi mnie potencjał samej dyscypliny. Rozmawiamy w okresie, gdy Polska zdobyła srebro w siatkówce, i miała szansę na medal Mistrzostw Europy w koszykówce po naprawdę udanym i zaskakującym występie. Siatkówka cieszy się u nas już dużą popularnością, ale kosz jest niszowy. Czy takie sukcesy jak występ kadry na EuroBaskecie zwiększają marketingowe zdolności dyscypliny?
Sukcesy zawsze przyciągają sponsorów. Jest to całkowicie naturalne. Nie sądzę, żeby w najbliższych latach koszykówka czy siatkówka mogły przejąć pałeczkę i wyprzedzić w popularności dwa nasze narodowe sporty, czyli pikę nożną i skoki narciarskie. Niestety. Nasi siatkarze od kilku lat odnoszą niebywałe sukcesy, ale ciągle nie są tak rozpoznawalni jak piłkarze. Wielka szkoda, bo większa popularność równa się większemu zainteresowaniu, a co za tym idzie większym wpływom do klubu, a to daje większe możliwości rozwoju klubu.
Celebryci kojarzą się dziś raczej mało pozytywnie, ale sportowcy jako grupa też mają swoje za uszami i również można zarzucić im oderwanie od rzeczywistości. To nawet nie zarzut, a fakt – dzień w dzień trenują, ich rytm życia jest inny. Niedawno zawodnicy PSG wyśmiali możliwość podróżowania na mecz pociągiem, mimo że trasa zajęłaby im dwie godziny. W dobie kryzysu klimatycznego to skandal – a przecież Kamil Glik jest też ambasadorem marki Revolt Energy zajmującej się panelami fotowoltaicznymi. Czy takie wypowiedzi światowych gwiazd nie odbijają się negatywnie na całym wizerunku sportowców wśród "zwykłych ludzi"?
Mówi Pan o klubie, który w porównaniu z innymi jest ewenementem na skalę światową. Każde ich działanie jest wystawione na ocenę społeczności. Jednak tak jak Pan zaznaczył, rozmawiamy o ambasadorze Revolt Energy. Ambasadorze, który zarówno sam jak i wraz ze swoją rodziną działa aktywnie na rzecz lokalnej społeczności na Śląsku. Angażuje się w działalność środowiskową na rzecz regionu. Swoją postawą oddaje nie tylko charakter naszej marki, ale i jest świetnym przykładem, że świat sportu to nie wizerunkowe wpadki, ale szansa, aby zrobić coś dobrego dla ludzi i ich aktywności. Kamil przekazał środki na budowę nowoczesnego boiska sportowego w swoim rodzinnym mieście, które służy młodym pokoleniom sportowców, a także ufundował karetkę dla dzieci z Ukrainy.
Ambasadorowie firmy Blachotrapez to sportowcy, ale firma widoczna jest też na zawodach, i to także tych dla najmłodszych. Można wymienić Blachotrapez Puchar Tatr – brało udział 200 zawodników z Polski i zagranicy – czy XI Turniej Sokolika z przeszło 500 młodymi zawodnikami z całej Europy. Jak ważne jest uczestnictwo w takich właśnie wydarzeniach?
Blachotrapez to dachy wielu pokoleń i kibicowanie wielu pokoleń. Istniejemy na rynku ponad 50 lat i czujemy się wręcz zobligowani do tego, żeby odważnie patrzeć w przyszłość, na to co wydarzy się za kolejne pół wieku. Wspieramy nie tylko uznanych sportowców, ale i młodych adeptów. Będąc bardzo blisko sportu, obserwując go niejako z backstage’u, zdajemy sobie sprawę jak ważne jest nie tylko to co tu i teraz, ale i to co będzie za kilka, kilkanaście lat. Stąd nasza decyzja o inwestowaniu w najmłodszych. Większość zapewne kojarzy nas z Kamilem Glikiem, Kamilem Stochem czy Polskim Związkiem Narciarskim, ale jesteśmy sponsorem wielu mniej znanych, jak na razie, klubów, sportowców, czy inicjatyw społecznych.
Rok temu Blachotrapez brał udział we wspólnym oglądaniu meczu Polska – Hiszpania. Czy z okazji zbliżających się Mistrzostw Świata w Katarze planowane są podobne wydarzenia z udziałem kibiców?
Wspólne oglądanie meczu, kibicowanie pod skocznią w Zakopanem i Wiśle, udział w wydarzeniach sportowych – to tylko niektóre z inicjatyw, które organizujemy dla naszych parterów, klientów i pracowników. Właśnie zakończyliśmy pierwszą edycję wspólnej zabawy sportowej. Przez trzy miesiące, za pośrednictwem aplikacji, nasi pracownicy rywalizowali o miano największego firmowego fitnesiaka i fitnesiary. Jesteśmy obecni również podczas sportowych inicjatyw. W biegu „Dycha Pod Krokwią” bierze udział dumna reprezentacja firmy, a na rowerze ze wsparciem Blachotrapez nasi pracownicy przejechali z Gubałówki na Hel, nie sposób nie wspomnieć również o pracownikach, którzy biorą udział w Mistrzostwach Polski Firm Branży Stalowej, Metalowej i Przemysłu Ciężkiego w halowej piłce nożnej. Sport obecny jest nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz firmy.