iPad 10. generacji już tu jest. Kosztuje więcej niż niejeden laptop
Nowy iPad właśnie oficjalnie wjechał do sprzedaży i już nie można o nim mówić per "tani", bo nowy iPad wyznacza nowy kierunek w cenniku Apple'a - kierunek obrany na absurd.
Tablet równa się iPad. Od premiery pierwszego iPada w 2010 r. niewiele się zmieniło i choć niemal każdy producent elektroniki użytkowej pod słońcem ma w ofercie tablet, to nadal ten od Apple’a jest tym, który na świecie kupuje się najchętniej i który stanowi wzór tego, jak powinny działać tablety. Odkąd Apple rozdzielił systemy operacyjne iOS i iPadOS, tablety z nadgryzionym jabłkiem w logo stały się czymś znacznie więcej, niż tylko „telefonami z dużym ekranem”. Dla znakomitej większości populacji mogą one już dziś śmiało zastąpić komputery osobiste.
Nowy iPad 10. Gen. w końcu na dobre zrywa z przestarzałym wzornictwem, jako ostatni ze wszystkich iPadów w portfolio firmy. Jednak na nowej obudowie lista zmian się nie kończy.
Nowy iPad 10 gen. – co się zmieniło?
Oczywiście pierwszym, co rzuca się w oczy, jest nowe wzornictwo, znane już z iPada Air czy iPada mini. iPad w końcu wygląda nowocześnie, choć w porównaniu do iPadów Pro nadal ma dość grube ramki wokół ekranu. Choć w tablecie nie jest to przesadna wada; przynajmniej jest za co chwycić.
Główną zmianą wynikającą z nowego wzornictwa jest rozmiar wyświetlacza. Urósł on z 10,2” do 10,9”, choć niestety nadal jest to panel IPS bez ProMotion, czyli odświeżany z częstotliwością 60 Hz. Jego rozdzielczość wynosi 2360 x 1640 px, a ekran osiąga szczytową jasność 500 nitów. Standard. Nieco rozczarowuje fakt, że nowy iPad 10 gen. wciąż obsługuje tylko Apple Pencil pierwszej generacji, zamiast nowocześniejszego piórka drugiej generacji, jak iPad Air czy iPad mini.
Ekran udało się rozciągnąć dzięki usunięciu przycisku Touch ID, ale bez obaw; czytnik linii papilarnych nadal jest obecny na pokładzie, tyle że Apple skrył go w przycisku uruchamiania, jak w iPadzie Air.
Ostatnią z wielkich zmian konstrukcyjnych jest zastosowanie USB-C. Spośród wszystkich nowych tabletów Apple’a żaden już nie korzysta ze złącza Lightning – to gniazdo pozostało już wyłącznie w iPadzie 9 gen., który najpewniej za rok zniknie z oferty kompletnie, w miarę jak nowe prawo unijne wprowadzi wymóg stosowania USB-C w urządzeniach mobilnych. I tu mamy mały absurd, bo nowy iPad obsługuje piórko pierwszej generacji, które jest ładowane przez złącze Lightning. Aby połączyć je i podładować w parze z nowym iPadem konieczne jest… zastosowanie przejściówki. A ta oczywiście jest opcjonalnym akcesorium. Niedrogim, jak na standardy Apple’a, ale sam fakt, że trzeba ją kupić, to czysty absurd.
Nieco konfundujące są też zastosowane podzespoły. Spodziewałbym się, że Apple zastosuje w najtańszym z nowych iPadów te same podzespoły, co w iPadzie mini, a jednak mamy tu do czynienia ze starszym procesorem Apple A14 Bionic, czyli dwuletnim procesorem z iPhone’a 12. Nie zrozummy się źle, to nadal wydajny układ scalony, ale nieco dziwi jego zastosowanie w zupełnie nowym sprzęcie. Być może wynika to z dostępnego zapasu podzespołów, tego nie wiemy.
Co ciekawe jednak, mimo zastosowania starego czipu, Apple odświeżył moduł Bluetooth do wersji 5.2, zapewne po to, aby tablet lepiej współpracował z nowymi słuchawkami AirPods Pro 2 podczas odtwarzania muzyki w standardzie Spatial Audio. Nie zmieniła się za to łączność sieciowa – nadal mamy do czynienia z Wi-Fi 6, a w wybranych modelach także z 5G i LTE (do 27 pasm, nie do 32 pasm jak w nowych smartfonach).
Jeśli chodzi o aparaty, to układ wygląda identycznie jak w iPadzie mini – 12-megapikselowy sensor główny z autofocusem z tyłu i 12-megapikselowa kamerka do Face Time z przodu. Przednia kamera obsługuje też funkcję Center Stage, czyli kadrowanie obrazu zależnie od tego, jak przemieszczamy się w kadrze.
Od strony oprogramowania nowy iPad trafi na rynek z systemem iPadOS 16, niestety pozbawiony funkcji Stage Manager. Ta jest zarezerwowana wyłącznie dla iPadów wyposażonych w Apple Silicon serii M oraz starych iPadów Pro.
Nowy iPad - ceny zwalają z nóg.
Dotychczas iPad-iPad (bez Air, Pro czy mini) był tabletem relatywnie tanim. Niestety, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, wraz z premierą nowych tabletów wzrosły także ich ceny, a koszt zakupu najtańszego iPada 10 gen. zakrawa o nieśmieszny żart, zwłaszcza że podstawowy wariant nadal ma komiczne 64 GB pamięci wewnętrznej. Na miłość boską, Timie Cooku – mamy 2022 r., 64 GB nie wystarcza do niczego. A już na pewno nie godzi się sprzedawać tak niskiej pojemności w tak wysokiej cenie.
iPad 10 generacji trafi do sprzedaży 26 października w cenach:
- 2899 zł za wersję 64 GB Wi-Fi
- 3899 zł za wersję 64 GB Wi-Fi + Cellular
- 3899 zł za wersję 256 GB Wi-Fi
- 4899 zł za wersję 256 GB Wi-Fi + Cellular
Niezależnie od wersji nowy iPad 10 gen. dostępny jest w czterech kolorach: niebieskim, różowym, srebrnym i żółtym.
Jeśli zaś planujemy korzystać z małego iPada jak z komputera, dobrze będzie zaopatrzyć się w akcesoria.
- Apple Pencil 1. Gen. za 599 zł
- Przejściówka na USB-C za 55 zł
- Klawiatura Magic Keyboard Folio za 1499 zł
Ceny zostawię bez komentarza, choć trudno przeboleć, że dziś klawiatura do najtańszego iPada kosztuje tyle, ile jeszcze niedawno kosztował najtańszy iPad.