REKLAMA

Odra umiera. Skażona woda zabija ryby i bobry, a ptaki uciekają w popłochu

Osoby obserwujące sytuację nad Odrą przewidują, że odbudowa rzeki do stanu sprzed katastrofy zajmie co najmniej kilka lat. O ile wprowadzone zostaną odpowiednie działania. Póki co rząd milczy na temat zatrucia rzeki.

Odra umiera od skażonej wody. Giną ryby i bobry, ptaki uciekają w popłochu
REKLAMA

Do zatrucia doszło pod koniec lipca. Według nieoficjalnych informacji zatrucie wody prawdopodobnie miało swój początek w Kanale Gliwickim. Sprawa została zgłoszona do prokuratury, a Wody Polskie zapewniają, że "współpracują ze służbami mającymi kompetencje i narzędzia w zakresie rozwiązania, a przede wszystkim - ustalenia przyczyny obserwowanych śniętych ryb na rzece".

REKLAMA

Nie brakuje zarzutów, że to za mało, a komentarz pojawił się dopiero wtedy, gdy o sprawie zrobiło się głośno. Wczoraj Twitter zalały zdjęcia i filmy od rybaków, którzy biorą udział w odławianiu martwych ryb.

Praktycznie już już niemal na 2/3 długości rzeki wyciągane są z wody ciała zatrutych ryb. Umierają także bobry. Zdaniem dr Pawła Jarosiewicza, ekohydrologa z Uniwersytetu Łódzkiego, to dowód na to, że skażonej substancji musiało być bardzo dużo, skoro zdołała zabić tak duże i wytrzymałe zwierzę, jakim jest bóbr.

Kluczowe jest jak najszybsze wyciąganie zwłok, bowiem skażonymi organizmami mogą zatruć się inne zwierzęta. W zagrożeniu są ptaki, choć z obserwacji obecnych blisko rzeki wynika, że wiele gatunków już odfrunęło zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Kiedy i czy w ogóle powrócą?

Piotr Nieznański, zajmujący się w WWF Polska tematyką rzek i wód, obawia się, że substancje toksyczne zbierają się w zawiesinie, na dnie i w osadach Odry. Powstaje więc ryzyko, że przy przybierającej wodzie może dojść do ich wypłukiwania i wtórnego zatrucia rzeki.

Na naszych oczach z dnia na dzień zatruto naszą rzekę. Czym zajmą się teraz instytucje odpowiedzialne za wyjaśnienie tej sprawy i naprawę szkód? Czy stanie się tak jak po zatruciu rzeki Baryczy (długie dochodzenia i brak wskazania winnego zatrucia ponad 80 km rzeki) i spuszczenia fenolu do Odry (kilka tygodni temu do Odry spuszono fenol - wędkarze donosili o zanieczyszczeniu fenolem od okolic Brzegu Dolnego do okolic Szczecina - na kilkusetkilometrowym odcinku Odry - do dzisiaj nie wykryto i nie ukarano sprawcy). Czy też obecne wzburzenie i presja społeczna doprowadzą do wykrycia sprawcy i do wdrożenia działań przywracających stan przyrody Odry? – zastanawia się pisząc na swoim facebookowym profilu Nieznański.

Obecnie trudno oszacować starty

Z interpelacji poselskiej Małgorzaty Tracz dowiadujemy się, że wyławiane ryby, takie jak sumy, brzany, klenie, sandacze czy leszcze, miały od 20 cm do 2 metrów długości. Okazy z poszczególnych gatunków chociażby leszcza oscylowały do 6 kg, szczupaka - 8 kg, sandacza - 10 kg, ryby z gatunku sum - 50 kg.

Oznacza to, że w przypadku tak dużych ryb, jak 2 metrowy sum, mieliśmy do czynienia z naprawdę długo żyjącym osobnikiem – mogący mieć więcej niż 25 lat.

Ekolodzy liczą na to, że Odra sama z siebie będzie zdolna do regeneracji. Może być jednak z tym trudno, bo już wcześniej rzeka nie była w najlepszym stanie.

Czy uda się ukarać sprawców zatrucia?

REKLAMA

Przykłady przypomniane przez Piotra Nieznańskiego pokazują, że nie będzie to łatwe. Historia zna inne sprawy udowadniające, że pociągnięcie do odpowiedzialności trwa latami. W ubiegłym roku ruszył proces wymierzony przeciwko prezesowi firmy, na terenie której wlano do studzienki 24 kg szkodliwej substancji. Sprawą trafiła do sądu po sześciu latach od zatrucia Warty.

zdjęcie główne: Mike Mareen/shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-20T13:30:44+01:00
Aktualizacja: 2025-03-20T09:13:35+01:00
Aktualizacja: 2025-03-20T06:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-19T09:21:49+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA