Fantastyczne zdjęcia z telefonu za 6 koła? Zobacz co potrafi Sony Xperia 1 IV
Na telefon z topowym aparatem trzeba wydać ponad 6000 zł, ale czy każdy smartfon w takiej cenie rzeczywiście robi fantastyczne zdjęcia? Sony Xperia 1 IV w kwestii foto dowozi, ale nie aż tak, jak chciałby producent.
Sony Xperia 1 IV, czyli czwarta generacja topowej jedynki, to smartfon z półki premium, o czym świadczy już sama cena wynosząca w Polsce dokładnie 6499 zł. O tym, czy ten telefon jest warty takiej kwoty przeczytacie w pełnej recenzji. Wstrzymam się z nią do sierpnia, ponieważ w drodze są kluczowe aktualizacje systemu mające poprawić czas pracy na jednym ładowaniu.
Już dziś zapraszam na test foto Xperii 1 IV. Spędziłem z nią dwa tygodnie, w czasie których towarzyszyła mi w trakcie urlopu.
Sony Xperia 1 IV to telefon, w którym aparat gra pierwsze skrzypce
Już na stronie produktowej Sony Xperii 1 IV widzimy, jak dużo miejsca poświęcono modułom foto.
Dla przypomnienia, najwyższym fotograficznym telefonem w hierarchii Sony jest obecnie Xperia Pro-I z matrycą 1", ale to sprzęt dla wąskiej i wyspecjalizowanej grupy odbiorców, czyli głównie zawodowych fotografów i filmowców. Dla odmiany, Xperia 1 IV ma być topowym smartfonem "dla mas", odpowiednikiem iPhone’a 13 Pro, Samsunga Galaxy S22 Ultra, czy np. Xiaomi 12S Ultra.
W tej klasie produktów możemy oczekiwać genialnych ekranów i najlepszej możliwej specyfikacji. Na tym polu Xperia 1 IV nie zawodzi, ale o tym opowiemy sobie w pełnej recenzji. Na półce cenowej powyżej 6000 zł kluczowym parametrem jest też aparat. Tutaj pod kątem specyfikacji Xperia 1 IV ma się czym pochwalić.
Sony Xperia 1 IV ma trzy obiektywy, z których najbardziej wyróżnia się telezoom. Mamy bowiem do czynienia z prawdziwym zoomem optycznym w zakresie 85-125 mm, co jest odpowiednikiem krotności x3,5 - x5,2. Ten obiektyw ma też zmienną jasność wynoszącą f/2.3 - 2.8. Całość jest oparta o bardzo niewielką matrycę formatu 1/3,5".
Główny aparat ma odpowiednik ogniskowej 24 mm, jasność f/1.7 i optyczną stabilizację. Jest oparty o matrycę 1/1.7". Do tego dochodzi ultraszeroki kąt (ekwiwalent 16 mm; kąt widzenia 124 st.) z matrycą 1/2.5". Wszystkie trzy moduły foto mają rozdzielczość po 12 MP. Całość dopełnia sensor 3D ToF o rozdzielczości 0,3 MP.
W aparacie znajdziemy też technologie znane z aparatów Sony: śledzenie obiektów, twarzy i oka, czy zdjęcia seryjne HDR z szybkością aż 20 kl./s i z pełnym śledzeniem w czasie rzeczywistym, do tego dostępne we wszystkich obiektywach.
Głównym wyróżnikiem Xperii 1 IV miał być zoom optyczny. Jak działa?
Mówiąc wprost: słabo, lub w najlepszym przypadku średnio. Największym problemem telezoomu jest brak ostrości. Obraz jest bardzo miękki, a na krawędziach jasnych obiektów widzimy poświatę, która dodatkowo obniża kontrast. Do tego ostrość w kadrze nie jest równa. Mam wrażenie, że w moim egzemplarzu Xperii 1 IV na zdjęciach są "plamy nieostrości" - dół zdjęcia zawsze jest nieostry, niezależnie od kadru.
Kiepskie światło w połączeniu z małą matrycą nie wróży dobrze dla zdjęć w słabych warunkach oświetleniowych i niestety widać to w praktyce. Telezoom po prostu nie nadaje się do zdjęć nocnych. Kiepskie parametry wychodzą też w zdjęciach dziennych, kiedy staramy się złapać w kadrze ruchome obiekty, np. dzieci czy zwierzęta. Telezoom właściwie zawsze operuje na zbyt długim czasie migawki, więc nie da się zamrozić ruchu. Rozmyty ruch oraz ogólny brak ostrości sprawiają, że zdjęcia wyglądają jakby pochodziły z budżetowego średniaka, a nie z topowego smartfona za 6500 zł.
Bardzo doceniam starania inżynierów Sony w kwestii rozwiązań sprzętowych, ale mam wrażenie, że na pewnym etapie stały się one ślepą uliczką w rozwoju, o czym więcej za chwilę. W efekcie zoom optyczny mogę określić tylko jednym słowem: rozczarowanie.
Na szczęście główny Sony Xperii 1 IV aparat staje na wysokości zdania
Najcześciej fotografujemy głównym obiektywem, a ten jest na szczęście rewelacyjny. Obraz jest ostry, szczegółowy i kontrastowy. Świetnie działa tu mechanizm HDR, który znacząco rozszerza zakres tonalny zdjęć. Bardzo szybki autofocus jest bezbłędny, dzięki czemu nie pudłuje ani przy zdjęciach robionych z bardzo małej odległości, ani w krajobrazach.
To jeden z najlepszych aparatów na rynku, który radzi sobie zarówno w dzień jak i w nocy.
Ultraszeroki kąt działa świetnie, gdy ma światło
Ultraszeroki kąt daje obrazek o bardzo dobrej jakości i nie ustępuje zdjęciom z głównego obiektywu robionym za dnia. Nocą wypada gorzej, choć nadal dobrze. Głównym grzechem ultraszerokiego kąta jest fakt, że zdjęcia z niego mają nieco inny balans bieli niż z głównego obiektywu, więc trudno się je obrabia, by zachować jednolitą kolorystykę na przestrzeni wszystkich ujęć. Ultraszeroki kąt również jest wyposażony w absolutnie fantastyczny autofocus.
Oprogramowanie Xperii 1 IV czerpie garściami z aparatów Sony, ale nie zawsze jest to potrzebne w smartfonie
Aplikacja aparatu w Xperii 1 IV nosi nazwę Photo Pro. Nie znajdziemy w niej trybów typowych dla smartfonów (np. tryb nocny, jedzenie, czy krajobraz), a zamiast tego mamy kółko trybów znane z aparatów (Basic, Auto, P, S, M, MR). Tryb Basic ma interfejs typowo mobilny, a wszystkie pozostałe tryby wyświetlają menu ekranowe rodem z aparatów Sony.
Aplikacja Photo Pro ma kilka braków, które doskwierają na tle innych smartfonów. Po pierwsze, podgląd jest pozbawiony efektu HDR, przez co mamy wrażenie, że zdjęcie wyjdzie kiepsko.
Przykładowo: na podglądzie niebo jest całkowicie przepalone, a po zrobieniu zdjęcia okazuje się, że algorytmy zrobiły swoją robotę i całość jednak wygląda dobrze. Ta dysproporcja między podglądem a finalnym zdjęciem jest znacznie większa niż w innych smartfonach, a to niestety zniechęca do fotografowania, bo mamy wrażenie, że ze zdjęcia nic nie wyjdzie.
To samo dotyczy zdjęć nocnych, w których na podglądzie niekiedy nie widać absolutnie nic. Dopiero po zrobieniu zdjęcia staje się ono rozjaśnione. Kadrowanie na ślepo w 2022 r.? W smartfonie za 6500 zł? Sony, coś tu poszło nie tak.
Kolejna wada to brak typowych trybów, jak np. tryb nocny. W trybie Basic smartfon sam dobiera tryb do scenerii, ale brakuje tu trybu nocnego z prawdziwego zdarzenia, przez co czasy naświetlania są zdecydowanie krótsze niż u konkurencji. Xperia w ciemności trzyma się 1-2 s, podczas gdy konkurencja niekiedy przekracza nawet 10 s, zachowując przy tym pełną ostrość obrazka i oczywiście znacznie większą jasność.
Minusem jest też fakt, że w trybach foto (poza Basic) interfejs jest dostosowany tylko do fotografowania w poziomie. Dlaczego? Fotografując w pionie czuję, jakby coś było nie tak. A przecież pion to domyślny format zdjęć mobilnych, preferowany w absolutnie każdej usłudze smartfonowej, w tym np. na Instagramie. Ciekawostką jest fakt, że w trybach foto nie mamy na ekranie przycisku migawki, więc musimy korzystać z fizycznego spustu, czyli jednego z wyróżników smartfonów Xperia.
A jak wypada wideo z Xperii 1 IV?
Na szczęście bardzo dobrze. Standardowo, mamy tu dwie aplikacje, czyli Video Pro i Cinema Pro. Każda z nich oferuje rozdzielczość 4K (dla każdego obiektywu) i aż 120 kl./s (również dla wszystkich obiektywów). Taka specyfikacja robi wrażenie. Do tego tryb 120 kl./s nie ogranicza pola widzenia, ale powoduje wyłączenie stabilizacji.
Aplikacja Video Pro pozwala dobrać standard HDR lub SDR i włączyć kilka użytecznych dodatków, jak np. monitorowanie poziomów audio, poziomnicę, czy znaczniki wideo.
Dużo więcej możliwości daje aplikacja Cinema Pro, która daje dostęp do profili obrazu, 10-bitowej głębi koloru, kodeka h.265 i możliwości pracy całkowicie manualnej.
Plusem Xperii są aktualizacje
Musicie wiedzieć, że początkowo odesłałem Xperię 1 IV do polskiego oddziału Sony, ponieważ smartfon okropnie się przegrzewał przy fotografowaniu i (zwłaszcza!) filmowaniu. Przy 30 stopniach aplikacja wideo wyłączała się dosłownie chwilę po uruchomieniu, nawet przed rozpoczęciem nagrywania.
Po aktualizacji przeprowadzonej wewnętrznie ten problem rzeczywiście ustał jak ręką odjął. Fotografowałem Xperią przez tydzień w temperaturach przebijających 35 st., a mimo to aparat ani razu nie odmówił posłuszeństwa.
Co prawda na ekranie nadal pojawiały się informacje o tym, że jest trochę za ciepło, ale smartfon nie robił się gorący, a aplikacje ani razu się nie wyłączyły, choć w skrajnych przypadkach aplikacja wyłącza najbardziej zaawansowane funkcje (np. śledzenie twarzy).
To pokazuje, że Sony podchodzi do temu aktualizacji na poważnie. Potrafi nie tylko słuchać użytkowników, ale też reagować szybko. To z kolei daje nadzieje na to, że część problemów z oprogramowaniem uda się rozwiązać poprzez aktualizacje, ale przecież nie kupujemy smartfona z myślą o ewentualnych aktualizacjach, tylko z uwagi na stan faktyczny dostępny tu i teraz.
Fizyki nie da się oszukać, ale Sony próbuje
Wielokrotnie natykam się na opinię, że fizyki nie da się oszukać, więc malutkie matryce smartfonów z kompromisową optyką muszą dawać kiepskie rezultaty. Szkopuł w tym, że to nieprawda. Owszem, fizyki nie da się oszukać, ale można ją obejść, co robią inni producenci. Zamiast silić się na tradycyjne rozwiązania sprzętowe, w tym zoomy optyczne, inni producenci poszli w oprogramowanie. Mamy więc duże rozdzielczości, cyfrowe powiększenia i algorytmy poprawiające rozdzielczość zdjęć.
Niestety problemem Sony jest fakt, że sztuczki software’owe innych producentów działają lepiej od sprzętowego podejścia japońskich inżynierów.
Wydaje mi się, że jest to bardzo głęboko zakorzeniony problem całego pionu mobilnego firmy Sony. Od kilku lat naprawdę widać, że dział mobilny czerpie garściami z rozwiązań działu foto Sony Alfa, ale niestety nie wszystkie funkcje z dużego foto sprawdzają się w smartfonach.
Po co mi zoom optyczny, skoro ten cyfrowy działa lepiej? Po co mi zaawansowane nastawy trybów manualnych, kiedy chcę po prostu zrobić szybką nocną fotkę? Po co mi interfejs rodem z aparatu, kiedy nie działa on w pionie, czyli w domyślnej pozycji świata mobilnego? Dlaczego nocą nic nie widzę na podglądzie? Dlaczego podczas robienia zdjęcia na ekranie widzę podgląd o marnej jakości? Żadnego z tych problemów nie ma u konkurencji.
I choć Sony Xperia 1 IV finalnie potrafi zrobić fantastyczne zdjęcia, to jej problemem jest fakt, że nie zawsze da się robić je szybko. Tutaj najlepsze efekty wychodzą wtedy, gdy dobierzemy nastawy manualnie. Gdybym miał czas i chęci na manualne nastawy, fotografowałbym aparatem. Kiedy biorę smartfon, zależy mi na szybkości, bezproblemowości i ładnym efekcie prosto z aparatu. Tych elementów zbyt często brakuje mi w aparacie Xperii 1 IV.