REKLAMA

Bakterie miały zjeść radioaktywne odpady w Czarnobylu. Nie zjedzą, bo Rosjanie rozkradli laboratoria

Naukowcy znajdujący się w ośrodkach badawczych wokół Czarnobyla od lat pracowali nad mikroorganizmami, które oczyszczą strefę wykluczenia z radioaktywnych odpadów. Lata prac mogą zostać zaprzepaszczone za sprawą wojsk rosyjskich, które zdewastowały tak strefę wokół opuszczonej elektrowni jak i laboratoria badawcze.

Bakterie miały zjeść radioaktywne odpady wokół Czarnobyla
REKLAMA

Naukowcy, którzy jeszcze w lutym mieli nadzieję na zidentyfikowanie bakterii zdolnych do konsumpcji odpadów radioaktywnych w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, obawiają się, że po przełomowym odkryciu zostały im już tylko wspomnienia. Wszystkiemu winne nie tylko wojska okupanta, które rozkradły Czarnobyl nawet z kart graficznych czy wykradły składniki niezbędne do stworzenia brudnej bomby, ale także celowo zdewastowały jednostki badawcze.

REKLAMA

Jak pisze w liście otwartym Anatolii Nosovskyi dyrektor Instytutu dla Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Atomowych (Institute for Safety Problems of Nuclear Power Plants, ISPNPP) w Kijowie, zespół naukowców, który zajmował się badaniami w czarnobylskiej elektrowni jądrowej, nadal nie jest w stanie wrócić na stanowiska pracy, pomimo że od czasu wycofania się wojsk rosyjskich z Czarnobyla pod koniec marca.

Nosovskyi pisze, że 12 kwietnia niewielkiej liczbie badaczy udało się dostać do laboratoriów, lecz te okazały się być kompletnie zdewastowane. Drzwi do laboratoriów były powyłamywane, okna rozbite, zepsuto również sejfy. Rozkradziono zarówno komputery jak i samochody, którymi naukowcy posługiwali się w badaniach terenowych. Na domiar złego rozkradziono także laboratoria z próbek i przyrządów pomiarowych. Co - zdaniem dyrektora Instytutu - zostało dokonanie nie przez zwykłych żołnierzy, a osoby z doświadczeniem w zakresie bezpieczeństwa radiologicznego.

fot. ISPNPP

Rosjanie zniszczyli nie tylko laboratoria, ale także szansę na oczyszczenie Czarnobyla

Badaczka ISPNPP Olena Pareniuk w pierwszych dniach inwazji ewakuowała się z Kijowa do Czerniowca, by następnie przenieść się do Żytomierza położonego 130 kilometrów na zachód od Kijowa. Przed najazdem wojsk rosyjskich na Ukrainę, Pareniuk pracowała nad identyfikacją mikroorganizmów - bakterii, które byłyby w stanie przetwarzać radioaktywne odpady pozostałe po katastrofie z 1986 roku. Jednak dziś, we fragmentach wywiadu udzielonego magazynowi New Scientist, Pareniuk wyraża niepewność co do tego kiedy i czy wróci do laboratorium:

Prawda jest taka, że ​​w Czarnobylu wciąż są rozproszone wojska rosyjskie, więc naukowcy i inne osoby, które nie są wojskowymi, nie mają tam wstępu. Ponadto lasy są zaminowane, więc zajmie nam trochę czasu, zanim będziemy mogli wrócić do laboratoriów. Na razie wszystkie nasze pozwolenia na wjazd [do czarnobylskiej strefy wykluczenia - dop. red.] są wstrzymane do odwołania.

Rosyjskie wojska zniszczyły nowe laboratorium w Czarnobylu

Pareniuk zajmowała się badaniem bioróżnorodności w zbiornikach wodnych znajdujących się wokół skażonego reaktora. Jednak w wyniku działań zbrojnych, zbiorniki te zostały zniszczone.

Wciąż mam nadzieję, że moje próbki są w ich lodówce. Po raz drugi nie będzie można uzyskać tych próbek bioróżnorodności. Próbowaliśmy wyhodować specyficzny mikroorganizm, który może "zjadać" lawę [korium], konstrukcje betonowe i stalowe wewnątrz arki [stalowej powłoki ochronnej reaktora jądrowego] i magazynów wypalonego paliwa. Można to przywrócić, ale zajmie to dużo pieniędzy, czasu i pracy.

Maxim Saveliev: "Musimy zacząć od zera"

Choć wypowiedź Olgi Pareniuk napawa nadzieją, że ukraińscy uczeni dzięki zaangażowaniu, środkom finansowym oraz dużej ilości czasu będą w stanie wrócić do pracy w czarnobylskiej zonie, Maxim Saveliev - badacz w ISPNPP i konsultant ds. systemów komputerowych dla przemysłu jądrowego - nie jest już tak optymistycznie nastawiony:

Musimy zacząć od zera w prawie wszystkich dziedzinach badań, mając ludzi, ale nie mając danych, ponieważ wszystkie nasze dyski twarde zostały skradzione

W swym liście Nosovskyi podkreśla, że zarówno w czasie wojny jak i po jej zakończeniu, Instytut dla Problemów Bezpieczeństwa Elektrowni Atomowych nie może liczyć na fundusze niezbędne do odbudowy i ponownego wyposażenia laboratoriów. Dlatego też dyrektor Instytutu planuje uruchomienie specjalnego funduszu charytatywnego, licząc na wsparcie organizacji naukowych z całego świata.

fot. ISPNPP

Droga do Czarnobyla: przez Białoruś lub ostrzeliwane drogi

Jak mówi Olga Pareniuk w rozmowie z New Scientist, sami pracownicy elektrowni w Czarnobylu nie mają łatwo. Ich zmiany trwają po 12 godzin, ale trasa kolejowa między zakładem (elektrownią), a miastem Sławutycz przebiega przez teren Białorusi i ze względu na sojusz Białorusi z Federacją Rosyjską jest uważana za zbyt ryzykowną.

Dwie trasy, którymi pracownicy ze Sławutycza mogą dojechać do Czarnobyla, Google Maps
REKLAMA

Nikt tak naprawdę nie chce ryzykować życia ludzi i wysyłać ich na Białoruś, nawet na kilka godzin.

Alternatywna trasa przez Czernihów, Kijów, Buczę i Irpień jest trudna ze względu na zburzone mosty i ostrzeliwane drogi, co oznacza, że ​​sama podróż w jedną stronę może zająć więcej czasu niż zmiana, mówi Pareniuk.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA