W Indiach powstaje najwyższy most świata. Nawet na wieżę Eiffla spojrzy z góry
Dotychczasowy najwyższy most świata Najiehe z chińskiej prowincji Guizhou znajduje się na wysokości 305 metrów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeszcze w tym roku tytuł przejmie most nad rzeką Chenab w Indiach.
Konstrukcja budowana jest na wysokości 359 metrów. Dla porównania: wieża Eiffla ma 324 metry razem z anteną, a warszawski Pałac Kultury nieco ponad 230 metrów. Najwyższy budynek w Polsce, czyli Varso Tower, mierzy 310 metrów, więc nadal jest niższy od szykowanego w Indiach mostu.
Wysokość indyjskiego "cudu ze stali" nie dziwi, wszak to istotny element projektu kolei himalajskiej. Dzięki niej będzie można pokonać trasę o długości 900 km, docierając z Delhi do dawnej stolicy Kaszmiru, Śrinagaru.
Władze liczą, że najwyższy most świata tchnie nowe życie w region będący przedmiotem sporu pomiędzy Indiami a Pakistanem
Choć od 2003 roku trwa zawieszenie broni, to i tak toczone są walki, a Indie oskarżają Pakistan o finansowanie islamskich separatystów. Do 2019 roku Kaszmir cieszył się pewną autonomią, ale wówczas rząd Indii wycofał się z tego pomysłu, prowadząc antymuzułmańską politykę.
Ulokowanie najwyższego mostu świata w tak trudnym regionie wydaje się być niebezpiecznym pomysłem. Dlatego też konstruktorzy zadbali o to, aby most odporny był nawet na ataki terrorystyczne. Nie straszne mają mu być również podmuchy wiatru o sile 266 km/h czy temperatura sięgająca minus 40 stopni Celsjusza.
Imponująca konstrukcja może wpisywać się w antypakinstańską politykę Indii
Próby połączenia Kaszmiru z resztą kraju torami kolejowymi to już bardzo długa historia. Zaczęli Brytyjczycy jeszcze w 1898 roku. Przez lata nie udało się zrealizować planów, więc nawet do aktualnego terminu niektórzy z mieszkańców podchodzą sceptycznie. Zakłada się, że linia zostaje uruchomiona do końca tego roku.
Jak zauważa brytyjskie Yahoo, linia z jednej strony połączy Kaszmir z Indiami, co wpłynie na rozwój regionu. Z drugiej może sprawić, że teren zostanie zamieszkany przez ludzi z innych części kraju. Oznaczałoby to próbę zasiedlenia "nowymi" obywatelami, którzy siłą rzeczy stanowiliby przeciwwagę dla bojowych separatystów. Muzułmańska część dążąca do oderwania mogłaby stracić przewagę w postaci większego poparcia.
Oto świat, w którym żyjemy. Imponująca konstrukcja jest przedmiotem wielkiej polityki. Niby nic nowego pod słońcem, ale jednak w dzisiejszej sytuacji inaczej patrzy się na takie działania.