Rosjanie zwołują się na antywojenne demonstracje za pomocą emoji. Przy wsypie grozi 15 lat więzienia
Wyrażanie dezaprobaty wobec napaści na Ukrainę grozi w Rosji wieloletnim więzieniem, kalectwem czy nawet śmiercią. Niektórzy Rosjanie się nie poddają. Używają emoji w swoich SMS-ach, by oszukać agentów.
Przeglądanie nieocenzurowanych przez mainstreamowe media doniesień z Ukrainy to koszmarne doświadczenie. Informacyjne kanały na Telegramie czy nawet Twitter zalane są bezpośrednimi dowodami na barbarzyństwo putinowskich wojsk. Bandyci, mordercy i zbrodniarze już nawet nie próbują się kryć, że chodzi tu rzekomo o wyzwolenie narodu ukraińskiego z, tu cytat z putinowskiej propagandy, reżimu faszystów i narkomanów. Bombardowane są osiedla mieszkalne, szkoły i szpitale. Siły pancerne i piechota śmiało strzelają do nieuzbrojonych kobiet, mężczyzn, starców i dzieci. Nie oszczędzają nawet zwierząt domowych.
Czytaj też:
Te zdjęcia i klipy wideo pozostaną na długo w pamięci. Ja jednak długo nie zapomnę jeszcze jednego nagrania. Przedstawia ona grupę rosyjskich policjantów okładających pałami jakąś młodą dziewczynę, powoli zamieniając ją w krwawą pulpę. Za to, że ośmieliła się wyjść na ulice i protestować przeciwko napaści na Ukrainę. Podobno relatywnie niewielu Rosjan sprzeciwia się woli swojego dyktatora i nie popiera tak zwanego wyzwolenie Ukrainy. Owa mniejszość to jednak nadal, według szacunków, jakieś 15 proc. ludności. Jeśli wierzyć tym szacunkom, to jakieś 21,5 mln osób.
Coraz więcej z nich wychodzi na ulice. Część protestuje przeciwko okrucieństwu i zbrodni. Część motywuje nagłe załamanie gospodarki i związane z tym bieda i nędza na skutek nałożonych na Rosję sankcji. Jak ustaliło BBC, grupy te, by zmniejszyć szanse wykrycia przez organy ścigania, stosują emotikony w ramach wzajemnej motywacji.
Emoji kontra rosyjska policja i agentura. Zamiast konkretów o protestach, kody z piktogramów.
🚶🏻🚶🏻🚶🏻🚶🏻7️⃣🚶🏻🚶🏻🚶🏻🚶🏻 - co może oznaczać taki ciąg znaków wysłany SMS-em, Telegramem albo Signalem? Dla rosyjskiej opozycji wiadomość jest jasna: demonstracja o siódmej godzinie. To tylko jeden ze sposobów, by utrudnić rosyjskiej policji i agenturze działania prewencyjne. Niektórzy zamiast Emoji używają ogólnikowych sformułowań. Takich jak chodźmy na spacer do centrum czy świetna pogoda na spacer. Spacer to oczywiście demonstracja.
To, rzecz jasna, nie jest szyfr gwarantujący bezpieczeństwo. Nie wszyscy putinowscy służbiści są tępi jak but lewej nogi. Trudno też oczekiwać, by tego rodzaju wiadomości uchroniły protestujących przed odpowiedzialnością karną w sądzie. To może by się udało w państwie prawa, w którym obowiązuje domniemanie niewinności, dopóki dowody nie świadczą o czymś przeciwnym. Rosję państwem prawa na dziś nazwać trudno.
Tego rodzaju nibyszyfry są jednak dostatecznie niejasne, by ogłupić algorytmy sztucznej inteligencji. Czytanie przez grupę techników każdej wiadomości tekstowej wysyłanej przez komunikatory, SMS-y czy media społecznościowe to zadanie niewykonalne. Rosyjskie policja i służby najpewniej korzystają z tych samych rozwiązań, co reszta świata. A więc z algorytmów SI, które starają się rozpoznać potencjalnie niebezpieczną wiadomość i dopiero wtedy wysłać stosowne powiadomienie do technika, by ten ową wiadomość poddał dalszej ocenie.
Czy to skuteczna metoda? Nie ma wiarygodnych informacji, by móc to z całą pewnością potwierdzić. Opozycjonistom udaje się jednak zaskakiwać rosyjskie służby, co sugeruje, że stosowanie szyfrów z emoji, choć nie jest gwarancją bezpieczeństwa, tak choć w pewnym stopniu zmniejsza ryzyko aresztowania.
Co grozi za protesty antywojenne i antyputinowskie w Rosji?
Według litery prawa (nie mylić ze znacznie bardziej bezwzględną praktyką) uchwalonego w 2014 r. w Rosji, za udział w nieuzgodnionej z władzami manifestacji grozi 15-dniowy areszt. W razie recydywy grozi nawet 5 lat więzienia. Tak było do czasu napaści na Ukrainę.
Prawo jednak się zmieniło w związku z rzeczoną napaścią. Na polecenie Putina wraz z 4 marca obowiązuje nowe prawo, które za rozprzestrzenianie informacji przeczących rządowej propagandzie - w Internecie czy na demonstracjach - grozi 15 lat więzienia. W związku z antyputinowskimi manifestacjami policja aresztowała już 14 tys. osób. Ich dalszy los na dziś nie jest jasny.
*Ilustracja otwierająca: obrazek rozsyłany w rosyjskiej sieci społecznościowej VKontakte, informujący o planowanej na 7:00 po południu manifestacji na moskiewskim Placu Puszkina.