REKLAMA

Ukraina chce strategicznie przenieść dane do innego kraju

Ukraiński rząd przygotowuje się do przeniesienia najważniejszych danych poza granice kraju. Serwerownie mieszczące się w Ukrainie są coraz mocniej narażone na ataki i zniszczenie, a to budzi niepokój służb bezpieczeństwa.

Ukraina przenosi dane
REKLAMA

Najważniejsza zasada przy tworzeniu kopii zapasowych to tzw. "regułą 3-2-1". Odnosi się ona do tego, że należy mieć przynajmniej trzy kopie danych, na przynajmniej dwóch różnych urządzeniach, a przynajmniej jedno z nich powinno znajdować się w innej lokalizacji od pozostałych. W domowych warunkach oznaczałoby to, że dokumenty czy zdjęcia warto mieć na trzech dyskach, z czego jeden powinien znajdować się poza domem, np. w domu rodzinnym u rodziców. Taka kopia przetrwałaby nawet pożar lub inną niespodziewane zjawisko.

REKLAMA

Rząd Ukrainy dobrze zna tę zasadę, ale problem polega na tym, że "inna bezpieczna lokalizacja" znajduje się teraz poza Ukrainą. W obliczy coraz bardziej bestialskich i nieprzewidywalnych ataków rakietowych przeprowadzanych przez Rosję, wszystkie lokalizacje w Ukrainie są mniej lub bardziej zagrożone.

Ukraina szuka schronienia danych poza granicami kraju.

Jak donosi Reuters, rząd Ukrainy przygotowuje plan ewakuacji serwerów, a konkretnie plan przenoszenia danych za granicę. Mowa o państwowych cyfrowych danych, które muszą zostać zachowane w bezpieczny sposób. Najważniejsza jest ochrona infrastruktury IT w Ukrainie, ale plan B zakłada utworzenie kopii poza granicami.

REKLAMA

Dlaczego Ukraina dopiero w 15. dniu inwazji mówi o takich krokach bezpieczeństwa? Okazuje się, że problem jest prawo, bowiem wyniesienie danych poza granice wymaga wcześniejszych zmian regulacji. Ukraina już zbiera oferty. Rząd twierdzi, że "jest wiele opcji", ale rozważa głównie lokalizacje europejskie. Co ciekawe, w grę wchodzi cyfrowa migracja danych bądź fizyczne przewiezienie serwerów.

Z podobnymi problemami mierzą się rządu wielu krajów dotkniętymi konfliktem. Ostatnim głośnym przykładem migracji danych był Afganistan w ubiegłym roku, gdzie talibowie zajmowali kolejne miasta w czasie gdy amerykańscy żołnierze opuszczali kraj. Przejęcie Kabulu teoretycznie oznaczało możliwość przejęcia newralgicznych danych. Podobnie wygląda sytuacja z danymi przechowywanymi w Kijowie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA