REKLAMA

To zdjęcie przejdzie do historii. Tyle tylko, że nie zrobiono go w czasie wojny z Rosją

"To zdjęcie przejdzie do historii", czytamy w mediach i na portalach społecznościowych. Fotografia wykonana przez Dmytra Muravsky’ego przedstawiająca dwójkę ukraińskich dzieci wpatrujących się w mijający je wojskowy konwój bez wątpienia porusza serca i zasługuje na status symbolu, ale... wcale nie przedstawia ona wojny w Ukrainie.

Wojna w Ukrainie. Zdjęcie dzieci i żołnierzy ukraińskich
REKLAMA

W ciągu ostatniej doby z szybkością błyskawicy internet obiegła fotografia, przedstawiająca dwójkę małych, ukraińskich dzieci na tle wojskowego konwoju. Mały chłopiec z plastikowym karabinem przewieszonym przez plecy salutuje mijającej go armii, drugą dłonią trzymając za rękę dziewczynkę – prawdopodobnie siostrę – ściskającą pluszowego misia. Żołnierze machają do nich z pojazdu opancerzonego, w tle unosi się dym, na maszynach powiewają ukraińskie flagi.

REKLAMA

Obraz chwyta za serce. To bez dwóch zdań jedna z tych fotografii, które stają się symbolami, jak np. słynne ujęcia z Wietnamu czy z protestów na Placu Niebiańskiego Spokoju. Jak żadne inne zdjęcie w ostatnich dniach oddaje absurd i ból wojny. Nic więc dziwnego, że tysiące ludzi udostępnia je w mediach społecznościowych, a portale głównego nurtu piszą, że ta fotografia przejdzie do historii. Oczywiście nie brakuje też takich, którzy w komentarzach sugerują, że to fotomontaż, stworzony w celu nabijania klików na ludzkiej tragedii, toczącej się obecnie w Ukrainie.

Obydwie strony nie mają racji. Nie jest to ani fotomontaż, ani zdjęcie obrazujące piekło wojny w Ukrainie.

"Dzieci wojny" – zdjęcie dzieci z Ukrainy pochodzi z… 2016 r.

Fotografia, choć piękna i poruszająca, nie została wykonana w ciągu ostatnich dni. Pochodzi ona z albumu „Dzieci wojny”, który autor – Dmitry Muravsky – wykonał w marcu 2016 r. Album zawiera łącznie 18 fotografii, z których większość jest ewidentnie inscenizowana, choć na profilu fotografa znajdziemy także wiele ujęć z prawdziwych działań wojennych.

Fotografia "Dzieci wojny", przedstawiająca dzieci z Ukrainy na tle wojskowego konwoju, pochodzi z 2016 r. class="wp-image-2066572"
Fotografia "Dzieci wojny", przedstawiająca dzieci z Ukrainy na tle wojskowego konwoju, pochodzi z 2016 r.

Jego najsłynniejszą (do tej pory) pracą była seria zdjęć wykonanych podczas walk w Donbasie w 2017 r. Muravsky był wówczas wolontariuszem i doradcą ukraińskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. Fotografie ukraińskich żołnierzy ostrzeliwujących pozycje wroga i uciekających przed eksplozjami obiegły wówczas świat równie szybko, jak dziś zdjęcie „Dzieci wojny”, lecz wówczas zamiast pochwał fotograf został... zwolniony z pozycji doradcy, a Ministerstwo rozwiązało z nim współpracę. Padły również oskarżenia, iż większość ujęć pochodzących z Donbasu była aranżowana i nie przedstawiają one rzeczywistych zdarzeń, choć to nie umniejsza ich wartości artystycznej. Ich wydźwięk pozostaje niezmiennie antywojenny.

Fake newsy to nie tylko rosyjska propaganda.

W chwili pisania tego artykułu zdjęcie pojawia się w kolejnych miejscach, a liczba udostępnień na twitterowych profilach idzie w dziesiątki tysięcy. Gdzieniegdzie pojawiają się głosy, że to stara fotografia, miejscami nawet niektórzy wrzucają link do oryginalnej pracy, ale w przypływie emocji nikt nie zwraca na to uwagi.

Zdjęcie dzieci z Ukrainy to przejmujący obraz, uderzający w samo centrum ludzkiej wrażliwości i współczucia wobec sytuacji za naszą wschodnią granicą. Nie mam żadnej wątpliwości, że ta fotografia rzeczywiście przejdzie do historii, lecz trzeba pamiętać, że pomimo całego wzruszenia, jakie czujemy na jej widok, udostępnianie jej teraz, w kontekście wojny w Ukrainie, to tworzenie fake newsa.

REKLAMA

To zdjęcie nie dokumentuje obecnych działań wojennych. Nie przedstawia żołnierzy ukraińskich jadących zmierzyć się z Rosjanami. Rozumiem impuls, który nakazuje podzielić się tą trafiającą w samo serce fotografią z innymi ludźmi, ale wyrywając je z kontekstu, przyczyniamy się – niestety – do dezinformacji. Dlatego jeśli zobaczycie dziś to zdjęcie i poczujecie potrzebę podać je dalej: zróbcie to. Tylko nie zapomnijcie dodać, że to fotografia z 2016 r., która swoim wydźwiękiem jak żadna inna pasuje do czasów współczesnych.

*Autorem zdjęcia głównego jest Dmitry Muravsky.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA