REKLAMA

Starlinki Elona Muska minęły o włos chińską stację kosmiczną. Omal nie doszło do katastrofy

Kiedyś o śmieciach kosmicznych pisało się raz na kilka miesięcy. W ostatnich latach jednak, a szczególnie w ostatnich miesiącach można pisać już co miesiąc. Liczba incydentów na orbicie rośnie w zastraszającym tempie. Mimo to wciąż nikt się nie zabrał do regulowania ruchu na orbicie okołoziemskiej.

28.12.2021 18.46
tiangong tianhe
REKLAMA

Zaledwie dekadę tempu na orbicie było około 2500 satelitów. Teraz 2000 posiada Elon Musk, a co chwilę dołączają do nich kolejne. W ciągu najbliższej dekady liczba wszystkich satelitów na orbicie wzrośnie do kilkudziesięciu tysięcy. Mimo tego, że przestrzeń dokoła Ziemi jest rozległa, to jednak na niskiej orbicie okołoziemskiej robi się powoli tłoczno i coraz częściej dochodzi do bliskich spotkań różnych satelitów. Kolejne satelity zbliżają się do innych satelitów, ale także do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a jak się teraz okazuje także do nowej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong.

REKLAMA

Chiny są poirytowane

Przedstawiciele Chińskiej Republiki Ludowej poinformowali właśnie ONZ o tym, że nowa chińska stacja kosmiczna Tiangong zmuszona była kilka miesięcy temu dwukrotnie wykonać manewry zmiany orbity, aby uniknąć zderzenia z satelitami konstelacji Starlink budowanej przez SpaceX, firmę Elona Muska.

Według informacji przekazanej przez Chiny do sytuacji zagrożenia kolizją doszło 1 lipca oraz 21 października 2021 r.

starlink class="wp-image-1962617"

Warto zwrócić uwagę na fakt, że zazwyczaj orbity stacji i satelitów Starlink znajdują się na innych wysokościach. Tiangong krąży na wysokości ok. 430 km, a Starlinki znajdują się na wysokości ok. 550 km. Problem jednak pojawił się wtedy gdy satelity Starlink zostały skierowane na niższe orbity w trakcie procesu sprowadzania satelitów w ziemską atmosferę.

Za każdym razem, na pokładzie stacji Tiangong znajdowała się załoga. 1 lipca była to załoga misji Shenzhou-12, a 21 października byli to astronauci misji Shenzhou-13.

Odległość między stacją a Starlinkiem za drugim razem wyniosła zaledwie 3 kilometry.

I to już jest poważny problem. Przy prędkościach orbitalnych odległość 3 km to zaledwie kilka sekund różnicy. Gdyby załoga stacji nie zareagowała odpowiednio szybko, mogło dojść do katastrofy. Jakby nie patrzeć Starlink nie jest mały, a nawet kilkunastocentymetrowych rozmiarów śmieć kosmiczny mógłby doprowadzić do poważnego uszkodzenia stacji kosmicznej.

REKLAMA

Jak jednak zauważają eksperci, informacja przekazana na ręce Sekretarza Generalnego ONZ wykracza poza jedynie informację o incydencie, a wzywa adresata do przypomnienia operatorom na całym świecie, że ponoszą odpowiedzialność za aktywność prowadzoną na orbicie zgodnie z zawartymi traktatami. Chińskie media sugerują także, że SpaceX próbował przetestować cierpliwość Chin w przestrzeni kosmicznej.

Pytanie, czy powyższa nota oraz incydenty w końcu sprawią, że ktoś zabierze się za uregulowanie ruchu na niskiej orbicie okołoziemskiej zanim dojdzie do tragedii lub kolizji, która zamknie nam możliwość wysłania czegokolwiek na orbitę ani gdziekolwiek dalej w przestrzeń kosmiczną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA