REKLAMA

Jabra Elite 7 Active - recenzja. Ależ to siedzi w uchu. I dobrze gra

Jeśli właśnie stoisz w sklepie i zastanawiasz się, czy warto kupić słuchawki Jabra Elite 7 Active, to odpowiedź jest prosta: tak, warto. Jeśli jednak jeszcze siedzisz w domu i potrzebujesz dłuższej odpowiedzi, to znajdziesz ją poniżej.

Jabra Elite 7 Active
REKLAMA

Zacznijmy od poszukiwania odpowiedzi na pytanie, które pewnie większość osób zadaje sobie na początku:

REKLAMA

Jabra Elite 7 Active kontra Pro - czym się różnią?

Po pierwsze - ceną. Sugerowaną przez producenta kwotą, którą trzeba zapłacić za Elite 7 Pro, jest 850 zł. W przypadku wersji Active mowa o 750 zł (w wersji bez ładowania bezprzewodowego). W kieszeni zostaje więc 100 zł - czego brakuje?

Patrząc na specyfikację techniczną to... właściwie niczego. Parametry obu sprzętów są niemal identyczne. Ok, wersja Active jest minimalnie cięższa, ale to różnica 0,1 g na słuchawkę. Kompletnie bez znaczenia, biorąc pod uwagę fakt, że obie odmiany są absurdalnie lekkie (7 Active - 5,5 g!). Czas pracy na jednym ładowaniu, osprzęt, klasa odporności na kurz i zalanie - wszystko jest dokładnie takie same.

Jedyną istotną różnicą jest brak w wersji Active rozwiązania MultiSensor Voice Technology, czyli rozbudowanego systemu, wykorzystującego m.in. przewodnictwo kostne, które znacząco minimalizuje wpływ wiatru w naszym otoczeniu na to, jak słyszy nas nasz rozmówca. I tak, pewnie miło jest mieć ten dodatek, ale przegadałem przez 7 Active całe godziny i nigdy nie miałem powodu do narzekania na jakość połączeń - i podobnie nie narzekali na nie moi rozmówcy. Po prostu nie liczmy na cuda podczas ekstremalnej zawiei - czasem trzeba będzie, jak w średniowieczu, powiedzieć coś głośniej albo osłonić słuchawkę ręką. Przeważnie jednak nawet i bez MSVT testowane słuchawki radzą sobie z wiatrem całkiem nieźle.

Poza tym wersja Active od Pro różni się głównie wykończeniem - w górnej części pokryto je gumowatym materiałem ShakeGrip, co automatycznie prowadzi nas do pierwszej i jednej z największych zalet tego sprzętu.

Ależ to siedzi w uchu.

Na początku do 7 Active nastawiony byłem sceptycznie - jak zresztą do większości słuchawek bez haków, które trzymają je w uszach podczas treningów. Moje obawy były na szczęście kompletnie bezpodstawne.

Jabra Elite 7 Active to bezdyskusyjnie jedne z najlepszych słuchawek na rynku, jeśli chodzi o komfort noszenia - zarówno na co dzień, jak i podczas treningów. Są niewielkie, absurdalnie wręcz lekkie jak na słuchawki sportowe z dobrym czasem pracy na jednym ładowaniu, a do tego łatwo osadzić je w uchu stabilnie, nawet bez konieczności wciskania ich bardzo głęboko w ucho. Przy czym przez "stabilnie" rozumiem nie tylko stabilność podczas zwykłego chodzenia albo siedzenia, ale nawet intensywnego biegania czy jazdy na rowerze treningowym (tak, tam też człowiek potrafi się sporo poruszać).

Początkowo w trakcie ćwiczeń łapałem się na tym, że owszem, staram się poprawiać słuchawki, ale szybko zorientowałem się, że to nie dlatego, że przesuwają się albo coś jest nie tak, ale dlatego, że... niespecjalnie czuję, że siedzą w uszach i odruchowo sprawdzam, czy faktycznie tam są. Szybko jednak udało mi się przyzwyczaić do tego uczucia i teraz dotykam ich właściwie tylko wtedy, kiedy wkładam je do uszu i wyciągam.

No, może dotykam ich jednak trochę częściej, co z kolei prowadzi do kolejnego plusa:

Niech żyją fizyczne przyciski.

W Jabra Elite 7 Active mamy dwa - po jednym na każdej słuchawce i jak najbardziej są to prawdziwe przyciski, a nie jakieś tam dotykowe płytki. Bez większego problemu można więc obsługiwać je w rękawiczkach albo przez czapkę, nie obawiając się, że aktywujemy jakąś funkcję przez przypadek.

I nie żartuję z tym, że to naprawdę niesamowicie ważne - dłuższy czas trenowałem w słuchawkach z dotykowymi przyciskami i absolutnie odradzam. Po kilkudziesięciu minutach biegu zimą, przepocona czapka aktywowała losowo całe serie komend, wywołując Siri, dzwoniąc do mamy, pauzując muzykę, zmieniając głośność i przeskakując po utworach. Tutaj tego problemu nie ma.

Działanie przycisków w Jabra Elite 7 Active można przy tym w pewnym zakresie personalizować, ale na szaleństwo nie liczmy. Mamy tutaj dość podstawowy zestaw aktywności, które można przypisać do do pojedynczego, podwójnego i potrójnego wciśnięcia, osobno dla multimediów, połączeń przychodzących i trwających. Przytrzymanie to z kolei regulacja głośności.

To tyle, ale wystarczy. Przy okazji - świetnie działa automatyczne odbieranie połączeń, pauzowanie i uruchamianie odtwarzania przez włożenie/wyjęcie słuchawki z ucha.

A że było już sporo chwalenia, to teraz czas na jakiś minus.

Zdecydowanie nie jestem fanem opakowania ładującego.

Podobnie zresztą jak i Łukasz, który narzekał na to, że w wersji Pro średnio idzie mu wygodne otwieranie tego pudełka. Potwierdzam w 100 proc. - dobieranie się do słuchawek to z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu strasznie skomplikowane zadanie. W obudowie nie ma żadnego miejsca, które można byłoby łatwo ścisnąć, podważyć palcem czy paznokciem, albo w jakiś inny sposób ułatwić sobie życie.

Mało tego - opakowanie Elite 7 Active ma w moim przypadku (Łukasz potwierdził, że u niego też występuje) nieprzyjemny luz na zawiasie. Nie wpływa to w żaden sposób na działanie pudełka i nie wydaje się pogłębiać, ale jest to jakieś mało premium.

Trzeba też pamiętać o tym, żeby dobrze wycierać słuchawki przed odłożeniem ich do pudełka po treningu - wnętrze wykonano z takiego materiału, że doczyszczenie go może być albo bardzo trudne, albo nawet całkiem niemożliwe.

Poza tym jednak trudno mi się przyczepić do pokrowco-ładowarki. Ma skutecznie działające magnesy, które odkładają słuchawki na swoje miejsce, ma złącze USB-C, a do tego możemy zamówić 7 Active w wersji z pudełkiem umożliwiającym ładowanie bezprzewodowe.

Jedyny problem z tą bezprzewodową wersją jest taki, że o ile standardowa odmiana kosztuje 750 zł, o tyle ta z pudełkiem ze znaczkiem Qi kosztuje już 900 zł. Lubię wydawać pieniądze bez sensu, ale tutaj zdecydowanie wybrałbym odmianę kablową - tym bardziej, że same słuchawki faktycznie wytrzymają realnie maksymalnie 8 godzin bez ładowania (bliżej 7 z ANC), a z pomocą pokrowca ładującego wyciągniemy z nich do 30 godzin. I jeszcze w 5 minut możemy uzupełnić energię na tyle, żeby słuchać muzyki przez mniej więcej godzinę.

To już mogę raz na 2-3 tygodnie podpiąć ten kabel i zaoszczędzić 150 zł. I wrócić do plusów (i kolejnych minusów).

Tak, słuchawki Jabra Elite 7 Active mogą działać pojedynczo.

Nigdy wprawdzie nie używałem słuchawek w ten sposób, ale wiem, że sporo osób o to pyta, więc odpowiadam: tak, w modelu Jabra Elite 7 Active można sobie wyjąć z pudełka jedną słuchawkę i radośnie korzystać tylko z niej.

Nie ma przy tym znaczenia, czy wybierzemy lewą, czy prawą - mamy tutaj pełną dowolność.

Nie, nie można ich połączyć z wieloma urządzeniami równocześnie.

Przynajmniej na razie. Z jakiegoś powodu opcja podłączenia do więcej niż jednego sprzętu jednocześnie będzie wprowadzona dopiero na początku przyszłego roku.

Nie śledziłem wprawdzie w ostatnich latach słowności Jabry co do wprowadzania nowych funkcji i aktualizacji, ale lepiej trzymać się zasady, że jeśli czegoś nie ma i jest tylko obiecane, to tego nie ma i nie będzie... dopóki nie zostanie faktycznie wprowadzone.

A jak sprawuje się ANC i HearThrough?

Dla szybkiego wyjaśnienia - to pierwsze to oczywiście system wyciszania odgłosów tła, natomiast to drugie to rozwiązanie Jabry, które działa w drugą stronę - pozwala nam słyszeć, co dzieje się dookoła, pomimo tego, że mamy w uszy wciśnięte słuchawki i na dodatek odtwarzamy sobie muzykę.

Jeśli chodzi o ANC - jest dobrze, może nawet dobrze z plusem. Nie ma tutaj żadnych nieprzyjemnych doznań odcinających, jest kilka trybów dopasowania działania tego systemu i całkiem sporą gamę hałasów udaje się zminimalizować niemal do zera. Nawet wtedy, kiedy nie tyle słuchamy głośno muzyki, ale np. oglądamy film, którego ścieżka dźwiękowa nie składa się głównie z wystrzałów i wybuchów.

Szczególnie dobrze Jabra Elite 7 Active radzi sobie z hałasami o stałym natężeniu. Hałas generowany przez trenażer albo bieżnię wycinany jest właściwie w całości, pozwalając nam cieszyć się muzyką albo filmem. Zresztą przez ostatnie tygodnie korzystałem z nowych 7 Active właśnie w konfiguracji "film + trenażer" i było to naprawdę fantastyczne doświadczenie.

Troszkę gorzej robi się, kiedy źródeł hałasu jest dużo więcej, np. na ruchliwej ulicy - wtedy do naszych uszu dociera trochę więcej zamieszania. Nadal można uznać, że wyciszenie jest dobre, ale nie można uznać, że znajdujemy się w niemal bezgłośnej bańce. Przy czym i tak nie jestem fanem odcinania się od świata w takich warunkach, więc trudno mi to uznać za wielką wadę. Z kolei w zamkniętych pomieszczeniach pełnych ludzi ANC z tych słuchawek w zupełności wystarczy.

Przeciwieństwem ANC jest HearThrough, aktywowane jednym wciśnięciem przycisku na słuchawkach. Cały proces zmiany trybu jest błyskawiczny i faktycznie pozwala usłyszeć to, co dzieje się dookoła bez specjalnych utrudnień. Nadal ten przesyłany do nas dźwięk brzmi trochę cyfrowo, ale jest to coś, z czym da się żyć.

Acha - i tak nie jeździjcie w słuchawkach na rowerze. Serio. Poza tym to wbrew zasadom.

A jak to gra?

To w sumie opisał już Łukasz w swojej recenzji słuchawek Jabra Elite 7 Active (Pro i Active grają dokładnie tak samo), więc mogę tylko potwierdzić jego obserwacje - to idealne pod względem brzmienia słuchawki treningowe. Z głębokim i naprawdę sążnym basem, ale bez czynienia z tego jedynej dźwiękowej cechy tych słuchawek. Wokale? Czysto, klarownie i osobno, podobnie zresztą jak instrumenty. Aplikacja towarzysząca daje zresztą sporo opcji dostosowania brzmienia do naszych potrzeb, przy czym mi wystarczyły domyślne tryby, żeby znaleźć to, co odpowiada mi najbardziej.

Przy okazji - nie są to wyłącznie dobre słuchawki do trenowania z muzyką. Spędziłem kilkadziesiąt godzin, trenując przy oglądaniu filmów i do tego Elite 7 Active również nadają się bardzo dobrze. Przy połączeniu z Apple TV i projektorem nie zauważyłem żadnych problemów - ani wyraźnego opóźnienia w dźwięku, ani rozłączania, ani też nie miałem problemów ze zrozumieniem i usłyszeniem dialogów. Chyba że były to polskie filmy, ale to akurat nie ma większego znaczenia.

Oczywiście jeśli ktoś szuka słuchawek o absolutnie najwyższej jakości dźwięku - to nie ten adres. Ale jeśli ktoś chce mieć po prostu dynamiczne tło do treningów albo obejrzeć sobie film, odcinając się np. od dźwięku trenażera z pomocą ANC - zapraszam, dobrze trafiliście.

Jak wypadają Elite 7 Active, jeśli chodzi o wytrzymałość?

Lepiej w nich wprawdzie nie pływać, ale jeśli chodzi o pływanie w pocie - nic na razie nie wskazuje, żeby miało im to zaszkodzić. Przetrenowałem w nich już kilkadziesiąt godzin na trenażerze, gdzie pot leje się niestety gęsto i... kompletnie nic, działają jak działały.

Przy czym niestety trzeba trochę wysiłku, żeby utrzymać ten gumowany materiał z wierzchu słuchawek w satysfakcjonującej czystości.

Czy na coś warto uważać?

W sumie to na jedną rzecz. Jako że słuchawki Jabra Elite 7 Active trzymają się wyłącznie w uszach, bez żadnej pomocy w postaci np. haków, to nasza satysfakcja będzie zależeć głównie od tego, czy znajdziemy w zestawie pasujące końcówki.

Mi udało się to bez problemu, ale nie mogę zagwarantować, że sprawdzi się to u każdego. Chociaż raczej powinno.

Warto czy nie?

REKLAMA

Absolutnie, o ile szukamy słuchawek, które głównie będą nam służyć podczas treningów - tak jak szukałem ja. W Jabra Elite 7 Active mamy tu właściwie wszystko, co mogłoby być potrzebne - bardzo sensowne ANC, niesamowity komfort noszenia, mocno treningową (choć nie do przesady) charakterystykę brzmienia, dobry czas pracy na jednym ładowaniu (nawet z ANC) i fizyczne przyciski do sterowania.

Przyczepiłbym się tylko trochę do trudnego w otwieraniu pudełka ładującego i średnio opłacalnej wersji z ładowaniem bezprzewodowym. Ale to głównie dlatego, że do czegoś trzeba się przyczepić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA