REKLAMA

PC czy konsola? 3 rzeczy, które irytują mnie po latach grania na PC

Jako wierny przedstawiciel pecetowej rasy panów niezmiennie uważam komputer osobisty za lepsze środowisko dla graczy. Są jednak trzy rzeczy, które ostatnimi czasy skutecznie odbierają mi radość z grania na PC.

03.11.2021 18.28
PC czy konsola? 3 rzeczy, które irytują w graniu na komputerze
REKLAMA

Pozwólcie, że najpierw nadam temu felietonowi mały kontekst. Bez obaw, nie będzie on tak długi jak opowieści blogerów kulinarnych o porankach u babci, wspinaczce do Machu Picchu, czy innej rzewnej historii, przez którą trzeba przebrnąć, by dostać się do przepisu na obiad.

REKLAMA

Całe życie grałem na PC. Najpierw z konieczności (w internacie i na stancji nie było szans na telewizor, a więc i na konsolę), a potem z wyboru. Nie jest też tak, że faworyzuję pecety ze względu na jakieś wyimaginowane poczucie wyższości czy fakt, że na komputerach za bazylion złotówek można wyciągnąć wyższy framerate niż na konsolach; po prostu przywykłem do tego środowiska, tańszych niż na konsoli gier i swobody w wyborze komponentów. Do grania na komputerze jestem przywiązany do tego stopnia, że gdy biorę pada do ręki, czuję się jakbym dopiero uczył się chodzić – pamięć mięśniowa krzyczy w proteście, a kilkudziesięciominutowa sesja kończy się bólem nadgarstków. Jeśli chodzi o gaming, dajcie mi klawiaturę i myszkę.

Przy całej sympatii i sile przyzwyczajenia do komputerów osobistych, od kilku lat coraz mocniej chodzi mi po głowie zakup konsoli. Są bowiem trzy rzeczy, które pomimo upływu lat niezmiennie irytują mnie w graniu na PC.

PC czy konsola? Wady grania na komputerze.

PC czy konsola? Co jest lepsze do gier? Po 20 latach grania wyłącznie na komputerze widzę co najmniej trzy problemy.

Wada nr 1 – liczba sklepów z grami.

Duży wybór zwykle jest zaletą, ale w przypadku gier na PC od dłuższego czasu liczba miejsc, w których nie tyle można, co trzeba kupować gry, sięga absurdu.

Razer Blade 14 AMD Ryzen class="wp-image-1747629"

Dla konsolowców to zupełnie obcy problem – kupują cyfrowe gry wprost z poziomu marketplace’u danej konsoli, lub wersję pudełkową skądkolwiek chcą. W przypadku pecetów sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

Mamy trzy główne platformy zakupu gier:

  • Steam
  • GOG
  • Epic Games Store

Platformy zakupowe poszczególnych wydawców:

  • Battle.net (Blizzard)
  • Uplay (Ubisoft)
  • Rockstar Launcher
  • Origin (Electronic Arts)

Abonamenty na gry:

  • Xbox Game Pass
  • EA Play
  • Ubisoft Connect+

Jestem pewien, że o czymś zapomniałem, a to przecież tylko lista głównych, mainstreamowych platform. Każda z nich wymaga osobnego launchera, czyli programu uruchamiającego, który zaśmieca i obciąża kompmuter. W niektórych z nich gry się pokrywają z dostępnością w pozostałych sklepach, w innych są dostępne na wyłączność. Chcąc spróbować najlepszych gier na rynku praktycznie nie jest możliwym ograniczenie się do jednej tylko platformy. A do tego dochodzą jeszcze abonamenty, w których można zagrać w gry za ułamek kwoty jednorazowego zakupu.

 class="wp-image-1744440"

To wszystko sprawia, że kupowanie cyfrowych gier na PC od dłuższego czasu przyprawia o ból głowy, bo zamiast po prostu kupić grę i w nią grać, trzeba się rozglądać na której platformie gra jest dostępna, na której można ją kupić w najlepszej cenie i czy może w ogóle nie lepiej zagrać w nią w abonamencie. Nie mówiąc już o tym, jaki bałagan wprowadza to w bibliotece gier – nie zliczę, ile razy zapomniałem, na której platformie mam daną grę. Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest GOG Galaxy 2.0, który integruje ze sobą różne platformy, ale GOG ułatwia tylko zarządzanie biblioteką – nie ułatwia procesu zakupowego, ani nie niweluje konieczności instalowania aplikacji klienckich do każdego ze sklepów.

Wada nr 2 – problemy techniczne.

Większość opowieści o tym, jak problematyczne jest granie na PC, można włożyć między bajki. O ile nie używamy karty graficznej od AMD dbamy o regularne aktualizacje oprogramowania i nie zaśmiecamy komputera programami niewiadomego pochodzenia o wątpliwym przeznaczeniu, granie na komputerze osobistym jest równie bezproblemowe, co na konsoli.

 class="wp-image-1612343"

Nie znaczy to jednak, że problemy techniczne się nie zdarzają i bardzo często mają one tyle samo wspólnego z hardware’em komputera, co z wspomnianym wyżej namnożeniem platform. Po wielokroć zdarzały mi się sytuacje, w których kupiona na Steamie gra nie działała, a ta sama gra kupiona z GOG działała bez zarzutu. Zdarzają się sytuacje jak np. w grze NieR: Automata, gdzie instancja gry ze Steama jest niegrywalna, a wersja z Xbox GamePass działa bez zająknięcia.

Albo zupełnie odwrotne, gdzie Scarlett Nexus kupione na Steamie działa jak złoto, zaś wersja z Xbox GamePass nie uruchamia się wcale. Choć moim osobistym hitem jest Assassin’s Creed Odyssey, którego przez kilka dni po zakupie z niewiadomego powodu nie byłem w stanie uruchomić na laptopie. Okazało się, że AC najwyraźniej nie lubi się ze sterownikami Nvidia Studio; po przejściu na sterowniki Game Ready działał bez zarzutu, a dziś działa niezależnie od wyboru sterownika. Loteria.

Takie sytuacje w PC są na szczęście relatywnie rzadkie, a pewnie osobiście zdarzają mi się częściej niż innym, bo z niewiadomego powodu przyciągam katastrofy. Tym niemniej są to sytuacje zupełnie obce moim redakcyjnym kolegom, którzy grają na konsolach i czasem bardzo im tego zazdroszczę. Zwłaszcza teraz, gdy konsole nowej generacji osiągnęły poziom wydajności dalece wykraczający poza pecety "dla zwykłych śmiertelników" - mają oni nie tylko prostsze życie, ale też ładniejsze gry.

Wada nr 3 – komputer to narzędzie pracy.

Ta wada przychodzi z wiekiem i nie dopada każdego; dotyczy raczej tych osób, którzy zarabiają na życie w ten czy inny sposób, wpatrując się całymi dniami w monitor.

 class="wp-image-1103306"

Od blisko siedmiu lat pracuję zdalnie i pracuję przy komputerze, po wiele godzin dziennie. I już od kilku lat zauważam, że stopniowo gram coraz mniej. Nie dlatego, że wygasła we mnie pasja do grania, ale dlatego, że po całym dniu siedzenia przy biurku ostatnim, na co mam ochotę, jest dalsze siedzenie przy biurku.

Próbowałem różnych tricków, by temu zaradzić – używałem odrębnych akcesoriów do pracy i do grania, próbowałem pada zamiast klawiatury i myszki (skończyło się spektakularnym fiaskiem), zakładałem słuchawki gamingowe, zamiast korzystać z głośników, a ostatnio nawet próbuję rozgraniczyć pracę i zabawę pracując na prywatnym komputerze, a grając wyłącznie na testowych laptopach. Nic nie pomogło.

Radeon RX 5700 XT opinie class="wp-image-1103339"

Nawet gdy mam czas na granie, mój organizm wysyła mi fizyczne sygnały sprzeciwu. Mózg najwyraźniej tak silnie skorelował komputer z pracą, iż próba przymuszenia go do zabawy przy urządzeniu tego samego typu spełza na niczym. Nie są to zresztą wyłącznie moje obserwacje; kogokolwiek bym nie zapytał, kto pracuje głównie przed komputerze, potwierdza te same odczucia. Mam wielu znajomych, którzy kupili konsole wyłącznie z tego powodu – by wprowadzić wyraźne rozgraniczenie między pracą, a zabawą. I nie znalazłem jeszcze rozwiązania tego problemu innego niż „kup konsolę”. Mój redakcyjny kolega, Marcin Połowianiuk, posunął się nawet do stwierdzenia, że kupno stacjonarnej konsoli niczego tu nie zmieni; w jego przypadku dopiero kupno Switcha przywróciło radość z grania i kto wie? Może jest  w tym jakaś logika.

Miłość do gier kontra przywiązanie do platformy.

REKLAMA

Nie jest łatwo, spędziwszy 20 lat życia niemal wyłącznie przy pececie, zmienić przyzwyczajenia i nagle zacząć grać na konsoli. Pomijając nawet przyzwyczajenie się do pada czy konieczność posiadania dedykowanej przestrzeni dla konsoli i telewizora (której przez lata nie posiadałem), lata grania na pececie oznaczają lata sukcesywnie budowanej biblioteki i ogromną kupkę wstydu z gier, które wciąż czekają na przejście.

Przyzwyczajenie jest potężną siłą, która już od dobrych kilku lat powstrzymuje mnie przed zakupem konsoli. Patrząc jednak na to, jak mało ostatnimi czasy gram z powodu wady nr 3 i jak irytujące bywają wady nr 1 i 2, chyba czas dojrzeć do decyzji, że zamiłowanie do gier jest ważniejsze od przywiązania do konkretnej platformy. Skoro granie na PC przestało działać, może najwyższa pora na zmianę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA