Patodeweloperka w akcji. W Warszawie miały być domy jednorodzinne, będą bloki
Patodeweloperka rządzi. Taktyka o nazwie „upchać jak najwięcej mieszkań bez względu na wszystko” ma się dobrze. Właśnie obserwujemy przykład domków szeregowych, które teoretycznie powinny być zamieszkiwane przez rodziny. W praktyce mamy rząd bloków z kilkoma mieszkaniami.
Warszawska „Wyborcza” pisze o planowanej inwestycji w warszawskim Wawrze. Na jednej z działek powstać ma pięć budynków: jeden dom bliźniaczy oraz cztery szeregowce.
W bliźniaku będą cztery mieszkania, a w każdym z szeregowców – po sześć. Inwestycja to w sumie 28 mieszkań
- Przecież to po prostu bloki – mówi cytowany przez „Wyborczą” Piotr Grzegorczyk, dzielnicowy radny z lokalnego komitetu „Razem dla Wawra”, którego cała sytuacja oburza i irytuje.
Deweloperzy sprytnie omijają przepisy, co tłumaczy radny. Te zakładają, że budynki w okolicy nie mogą być wyższe niż 12 metrów i muszą liczyć maksymalnie trzy kondygnacje. Nowe będą miały jednak 16 metrów i cztery piętra. Architekci planują "poddasze nieużytkowe", które jednak dostaje okna połaciowe, więc tak naprawdę są kolejną kondygnacją.
Jeśli pod szyldem funkcji "jednorodzinnej" powstają 12-metrowej wysokości szeregowce dla kilku rodzin, to na każdy taki segment potrzeba czterech miejsc postojowych. Jeśli, dodatkowo, dopuszcza się budowę "poddasza nieużytkowego", a de facto czwartej kondygnacji, to znaczy, że mamy do czynienia z fikcją planistyczną – mówi oburzony radny.
W okolicy, gdzie "tradycyjne" domki szeregowe jednorodzinne już są, wyrosną więc bloki
Jak widać problem patodeweloperki dotyczy nie tylko dużych osiedli i śródmieść, ale też rejonów, gdzie dotychczas zabudowa była mniej inwazyjna. Ale – do czasu, bo skoro jest działka, to trzeba budować. Byle więcej mieszkań, byle drożej. A że okolica na tym straci? To przecież nie jest problem dewelopera.
Marlena Happach, dyrektorka miejskiego biura architektury i planowania przestrzennego, zapowiada, że miasto weźmie pod uwagę zaistniałe problemy i w kolejnych przepisach wprowadzi stosowne aktualizacje. Jednak obecnych inwestycji to nie powstrzyma, bowiem jak podkreśla „Wyborcza”, najpierw trzeba będzie uchwalić korektę studium, a potem nowe plany zagospodarowania.