REKLAMA

Czyżby raport dla Kongresu się nie spodobał? UFO wraca na Ziemię

Dopiero co z wielkim rozczarowaniem miłośnicy niezidentyfikowanych obiektów latających przyjęli przygotowany dla amerykańskiego Kongresu raport o wszystkich znanych przypadkach spotkania właśnie takich obiektów. Chyba w ramach pocieszenia właśnie pojawiły się dwa nowe doniesienia o spotkaniu UFO.

ufo obce cywilizacje

Co ciekawe, w tym przypadku mamy do czynienia z dwoma niezależnymi zdarzeniami, które mogą dotyczyć tego samego zjawiska.

Do zdarzenia doszło dwa tygodnie temu, 30 lipca 2021 r. nad Zatoką Świętego Wawrzyńca u wschodnich wybrzeży Kanady.

REKLAMA

Według raportu opublikowanego w rządowej bazie danych incydentów lotniczych na terytorium Kanady, piloci dwóch statków powietrznych dostrzegli bardzo jasny, zielony obiekt latający, który z dużą prędkością wleciał w chmury i zniknął.

Informacje o takich obserwacjach zgłosili niezależnie pilot kanadyjskiego samolotu wojskowego lecącego z Ontario do Kolonii oraz pilot samolotu pasażerskiego holenderskich linii lotniczych KLM lecącego z Bostonu do Amsterdamu.

Co ciekawe, w momencie zaobserwowania nietypowego zjawiska, pilot wojskowy zmienił wysokość lotu swojego samolotu o 300 metrów. Nie wiadomo jednak na razie, czy chciał uniknąć zderzenia z obiektem, czy lepiej mu się przyjrzeć.

REKLAMA

Coś zatem na pewno się wydarzyło

Jasny, zielony obiekt przecina niebo. Taki widok z pewnością zwróci uwagę każdego pilota lecącego w pobliżu. Zwróćmy jednak uwagę na datę zdarzenia. Choć 30 lipca to nie maksimum, to jednak już wtedy można zobaczyć pierwsze skalne okruchy wpadające w ziemską atmosferę w ramach roju Perseidów. Być może ten okruch był jednym z większych meteoroidów, który przetrwał lot przez atmosferę? Lecąc z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na sekundę, taki obiekt mógł z pewnością podnieść adrenalinę pilotom.

Czy meteor to realna opcja? Z pewnością bardziej prawdopodobna od statku kierowanego przez obcą cywilizację. Fakt, że w raporcie nie znalazły się żadne informacje o wykonywaniu przez „obiekt” nietypowych manewrów zmiany kierunku czy prędkości lotu oznacza, że niczego takiego nie zauważono. A więc jedyne co piloci widzieli to szybko przemieszczający się (najprawdopodobniej w linii prostej) obiekt, który po wleceniu w chmury zniknął. Zważając na to, że KLM leciał z Bostonu do Amsterdamu, to nad Zatoką Świętego Wawrzyńca znajdował się na wysokości przelotowej 9-11 kilometrów, a to znaczy, że wlot obiektu w chmury mógł nastąpić "od góry" co idealnie komponuje się z teorią mówiącą o meteorze.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-07T19:31:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T18:24:09+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:57:38+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:14:27+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T11:29:17+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T10:51:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T10:02:06+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T06:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T21:13:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T20:05:47+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T16:37:13+02:00
REKLAMA