Talibowie naśmiewają się z USA. Jedno zdjęcie, które mówi wszystko
Talibowie wykonali rekreację fotografii „Sztandar nad Iwo Jimą” Joego Rosenthala. Naśmiewanie się z historycznego zwycięstwa sił USA to policzek dla Amerykanów, ale też boleśnie prawdziwy komentarz do obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Na jednym z opublikowanych w tym tygodniu zdjęć członkowie talibskiego batalionu Badri 313 wydają się kpić z ikonicznego obrazu Joe Rosenthala z 1945 roku, przedstawiającego wciągnięcie flagi na szczyt Mount Suribachi podczas bitwy o Iwo Jimę w Japonii.
Badri 313 to jednostka specjalna talibów, a jej żołnierze są wyposażeni w profesjonalny sprzęt wojskowy. Na fotografii widać żołnierzy, którzy stawiają talibski sztandar gdzieś w górach. Scenografia jest nieco inna, ale mamy tu żołnierzy uchwyconych tyłem i wielki sztandar, podobnie jak na słynnej fotografii z 1945 r.
Jak podaje serwis marinecorpstimes.com, zdjęcie to element propagandy talibów, którzy w ten sposób naśmiewają się z USA. Kontekstu całej sprawy chyba nie muszę tłumaczyć, a jeśli muszę, to poczytajcie o tym, co obecnie dzieje się w Afganistanie i wszystko będzie jasne.
Talibska parodia nawiązuje do jednej z najbardziej znanych fotografii w historii.
Sztandar nad Iwo Jimą, do którego nawiązuje zdjęcie talibów, to historyczna fotografia wykonana 23 lutego 1945 roku przez Joego Rosenthala, przedstawiająca sześciu żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej wznoszących amerykańską flagę na górze Suribachi podczas bitwy o Iwo Jimę w Japonii. Fotografia szybko po wykonaniu zyskała dużą popularność, stała się jednym z najbardziej znaczących oraz rozpoznawalnych obrazów II wojny światowej, a także otrzymała prestiżową Nagrodę Pulitzera.
Kontekst powstania tej fotografii był nieco inny niż talibska parodia propagandowa. Żołnierze amerykańscy pod koniec II wojny światowej byli blisko pokonania Cesarstwa Japonii, ale na drodze stała wyspa Iwo Jima. Japończycy ufortyfikowali swój teren, a walki trwały ponad miesiąc. Po obu stronach zginęło tysiące żołnierzy. Jak czytamy na blogu Historia Jednej Fotografii:
Tego dnia wojskom amerykańskim udało się zdobyć kluczowy punkt na wyspie, jakim była góra Suribachi. Dowództwo wysłało niewielki oddział w celu zawieszenia na szczycie amerykańskiej flagi. Już w okolicach godziny 10:20 flaga znalazła się na szczycie. Jednak dowództwo uznało, że należy ją zamienić na znacznie większą, dlatego posłało na górę gońca z nową amerykańską flagą. Osobą, która dostarczyła ją na szczyt był Rene. A. Gagnon, który znalazł się później na słynnej fotografii.
W międzyczasie Joe Rosenthal, fotograf pracujący dla Associated Press, usłyszał, że na szczycie dokonane zostanie ponowne wzniesienie sztandaru. Na miejscu natknął się na grupę Marines, wśród których znajdowali się Rene Gagnon, Ira Hayes, John Bradley, Michael Strank, Harlon Block oraz Franklin Sousley. Przymocowali oni sztandar do japońskiej rury wodociągowej, po czym charakterystyczna amerykańska flaga po raz drugi zawisła tego dnia na szczycie Suribachi.
Mało kto wie, ale twórca fotografii wykonał je w ostatniej chwili. Rosenthal zaczął usypywać górkę z kamieni, na której chciał postawić swój aparat. Udało mu się to dosłownie w ostatniej chwili, a zdjęcie wykonał bez patrzenia w wizjer.
Fotograf nie zdawał sobie sprawy, co tu się właśnie wydarzyło i wysłał zdjęcie wraz z innymi do bazy na Guam, skąd szybko zostało szybko przesłane do agencji AP w Nowym Jorku, po czym wylądowało na okładach wielu gazet w USA. Zostało również zauważone przez Prezydenta i jego urzędników. Pamiętajmy przy okazji, że nie mówimy o wysyłaniu zdjęć mailem czy przez WeTransfer, jak dzisiaj, ale po staremu, pocztą, w postaci fizycznych klisz czy odbitek. A wśród nich, oprócz tej konkretnej klatki, znalazły się także inne ujęcia, w tym fotografie ustawiane, co potem okazało się dużym problemem dla Rosenthal, który był oskarżany o oszustwo.
Choć dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, to fotografia Sztandar nad Iwo Jimą z czasem posłużyła nawet do ilustracji wojennych obligacji, które stanowiły sporą część finansowania działań wojennych USA. Jak podają źródła, amerykański rząd zarobił na nich ponad 26 mld dol. W konsekwencji, ujęcie Rosenthala prawdopodobnie stało się także najliczniej reprodukowanym zdjęciem w historii. Gdyby ktoś chciał zgłębić temat, to polecam także film Flags of Our Fathers.
Fotografia talibów raczej nie zmienia tyle, co zdjęcie z 1945 r., ale mimo to jestem przekonany, że przejdzie do historii.
Zwykła parodia w idealny sposób oddaje wiele wątków w Afganistanie i opowiada je lepiej niż niejeden dokument czy relacja w telewizji. Z jednej strony pokazuje zwycięstwo talibów w ciągnącej się 20 lat wojnie. Z drugiej nawiązuje do procesów szkoleń afgańskiej armii przez żołnierzy USA, ich wsparcia lokalnych sił wojskowych zagranicznym sprzętem. Widać tu także wątek szybkiego wycofania się wojsk USA z Afganistanu czy chaosu, jaki w związku z tym powstał. Dokładny obserwator historii zapewne dostrzeże także kilka innych nawiązań.